PolskaZabił dziecko myśląc, że to kot - wkrótce koniec procesu

Zabił dziecko myśląc, że to kot - wkrótce koniec procesu

Dobiega końca proces Zbigniewa W. oskarżonego o wyrzucenie noworodka przez okno jednej z kamienic na warszawskiej Pradze. We wcześniejszych zeznaniach mężczyzn mówił, że nie pamięta szczegółów zdarzenia. Jak twierdził, myślał, że wyrzuca przez okno... kota.

Przed stołecznym sądem okręgowym zeznawał ostatni świadek w sprawie Zbigniewa W. - dzielnicowy z pobliskiego posterunku. Funkcjonariusz powiedział, że mieszkańcy kamienicy, w której doszło do tragedii, nie skarżyli się na zachowanie ani W., ani osób z nim mieszkających. Jak dodał, policja nie otrzymywała zgłoszeń dotyczących przemocy w tym mieszkaniu, jednak sąsiedzi mówili, że panował tam bałagan, a lokatorzy byli biedni i nadużywali alkoholu.

Na rozprawie miały zeznawać także żona oskarżonego oraz jej siostra. Obie skorzystały jednak z prawa do odmowy składania zeznań.

Do zdarzenia doszło w lipcu 2008 r. w kamienicy przy ul. Czynszowej 6. Oskarżony, będąc pod wpływem alkoholu, wyrzucił z drugiego piętra na chodnik noworodka, którego nieco wcześniej urodziła jego żona. Dziecko zmarło w szpitalu.

Zbigniew W. przyznał się do winy. Grozi mu nawet dożywocie. W toczącym się procesie mężczyzna skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania.

We wcześniejszych zeznaniach mężczyzna mówił, że nie pamięta wszystkich szczegółów czynu, który popełnił, gdyż w tamtym czasie od kilku tygodni był w ciągu alkoholowym. Jak powiedział, nie widział porodu chorej na padaczkę żony, ale także ona była pijana. Oskarżony wspominał też, że zdenerwował się, gdy zobaczył, że żona "ma coś między nogami". - Wziąłem to do jednej ręki i wyrzuciłem przez okno - powiedział. W. wyjaśnił, iż nie wiedział, że wyrzuca dziecko - jak zapewniał - "myślał, że to kot".

Biegli psychiatrzy nie stwierdzili u Zbigniewa W. choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego. Wskazali, że ma on ograniczone zaburzenia osobowości oraz zespół uzależnienia od alkoholu z cechami psychodegeneracji. Taki stan psychiczny nie ograniczał jego zdolności do rozumienia zarzucanego mu czynu, jak i kierowania swoim postępowaniem. Psychiatrzy zaznaczali jednak w swojej opinii, że u osób w ciągach alkoholowych mogą występować omamy.

Z kolei biegły psycholog uznał w swojej opinii, że W. jest na pograniczu upośledzenia umysłowego. Nie jest zdolny do współczucia i współodczuwania, przejawia cechy egocentryczne. O zdarzeniu z noworodkiem opowiadał bez żadnych emocji. Nie udzielał odpowiedzi na niewygodne pytania, zasłaniając się brakiem pamięci.

Następna rozprawa, podczas której planowane są mowy końcowe, odbędzie się w styczniu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)