Zabici i tysiące rannych - Egipt na skraju nowej rewolucji?
Demonstranci z kairskiego placu Tahrir odparli kolejny atak policji, która usiłuje ich stamtąd usunąć - informują naoczni świadkowie. Demonstranci domagają się, by rządzący obecnie Egiptem generałowie oddali władzę. Od niedzieli w starciach w Kairze zginęło 35 osób. Jest też ponad 1700 rannych. Liczba ofiar śmiertelnych cały czas wzrasta.
Policjanci użyli gazu łzawiącego i zaatakowali prowizoryczny szpital polowy. Demonstranci rzucali w funkcjonariuszy kawałkami płyt chodnikowych.
Zobacz zdjęcia: 35 zabitych, 1700 rannych - zamieszki w Egipcie
28 listopada rozpoczynają się w Egipcie wielostopniowe wybory parlamentarne, pierwsze od czasu obalenia w lutym prezydenta Hosniego Mubaraka. Potrwają one kilka miesięcy. Władza ma pozostać w rękach armii do czasu wyborów prezydenckich, które zapewne odbędą się nie wcześniej niż pod koniec 2012 lub na początku 2013 roku; oficjalnego terminu jeszcze nie wyznaczono. Demonstranci domagają się od armii znacznie wcześniejszego przekazania władzy.
Manifestacją, które rozpoczęły się w piątek, przewodzili pierwotnie islamiści, protestujący przeciwko dążeniu wspieranego przez wojsko gabinetu do określenia takich zasad nowej konstytucji, które pozostawiłyby armię poza kontrolą przyszłego parlamentu.
Wkrótce główną grupą protestujących stali się jednak ci sami młodzi aktywiści, którzy w lutym poderwali Egipcjan do obalenia Mubaraka. Wyborów prezydenckich domagają się nie później niż w kwietniu przyszłego roku.
W niedzielę do starć doszło także w Suezie na wschód od Kairu, w mieście Arisz na Synaju oraz w Aleksandrii i Asjut na południu kraju.