ŚwiatZabici i ranni w zamieszkach w Kabulu

Zabici i ranni w zamieszkach w Kabulu

Co najmniej osiem osób zginęło, a ponad 100 zostało rannych podczas zamieszek w Kabulu - poinformowało afgańskie Ministerstwo Zdrowia. Protesty wybuchły po wypadku drogowym z udziałem żołnierzy USA, w którym zginęło pięć osób, a szesnaście zostało rannych.

Zabici i ranni w zamieszkach w Kabulu
Źródło zdjęć: © AP

29.05.2006 | aktual.: 29.05.2006 21:01

Do wypadku doszło na północnych przedmieściach Kabulu. Pojazd należący do konwoju sił USA przypadkowo wjechał w tłum. Wzburzeni świadkowie zaatakowali konwój kamieniami. Według jednego ze źródeł Amerykanie odpowiedzieli ogniem.

Po kilku godzinach pod ambasadą amerykańską zgromadziło się kilkuset Afgańczyków. Tłum rzucał kamieniami w samochody wiozące obcokrajowców.

Policja powstrzymywała kilkuset demonstrujących przed wdarciem się na teren amerykańskiej placówki dyplomatycznej. Personel ambasady przetransportowano w bezpieczne miejsce; to normalna procedura w czasie zamieszek w mieście - powiedział rzecznik ambasady USA w Kabulu Chris Harris.

W centrum miasta zebrały się dwa tysiące osób, które pomaszerowały na pałac prezydencki i parlament. Afgańska policja i żołnierze strzelali w powietrze, żeby rozpędzić tłum.

AP podaje, że wokół miasta rozmieszczono setki żołnierzy sił afgańskich i NATO. Widziano także, jak skandująca hasła "Śmierć Ameryce!" i paląca amerykańską flagę grupa demonstrantów kierowała się w stronę pałacu prezydenckiego. Demonstranci niszczyli budki policyjne, rabowali sklepy i podkładali ogień pod samochody policyjne. Według świadków, protestujący splądrowali również biuro organizacji humanitarnej CARE.

Kilku demonstrantów podarło billboard z wizerunkiem afgańskiego prezydenta Hamida Karzaja, który przez wielu Afgańczyków jest postrzegany jako człowiek zależny od Stanów Zjednoczonych. Po obaleniu reżimu talibów w 2001 roku w Afganistanie przebywa 23 tysiące amerykańskich żołnierzy.

Nie akceptujemy już więcej Karzaja jako prezydenta. Protestujemy przeciwko niemu. Śmierć Karzajowi! - krzyczał jeden z manifestujących.

W popołudniowym przemówieniu telewizyjnym do narodu prezydent powiedział, że zamieszki wywołali "agitatorzy", i ogłosił, że Afgańczycy muszą dać odpór tym, którzy rabują i niszczą cudzą własność. Ludzi, którzy to robią, uznamy za wrogów Afganistanu- ostrzegł.

Pod wieczór Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zdecydowało o wprowadzeniu w Kabulu godziny policyjnej, która ma obowiązywać do 1.30 w nocy (czasu polskiego) we wtorek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)