Zabawa w demokrację
Na czym polega życie polityczne w demokracji? Upraszczając, na konkurencji programów i partii. Jedni proponują takie rozwiązania, drudzy inne. Społeczeństwo wybiera, co mu bardziej odpowiada. Dobrze by było, żeby te programy czymś się od siebie jednak różniły. W przeciwnym razie walka polityczna staje się grą na niby, w której strzela się ślepymi nabojami.
05.08.2003 | aktual.: 05.08.2003 14:43
Były premier Jerzy Buzek skrytykował ostatnio brak ciągłości, który widzi w rządach obecnej ekipy. Jego zdaniem rząd Leszka Millera „nie kontynuuje ważnych perspektywicznych przedsięwzięć”. Wymienia kasy chorych na fundusz zdrowia, chociaż to właśnie kasy były pomysłem rządu Cimoszewicza, a Jerzy Buzek wprowadzał je na znak ciągłości w sprawowaniu władzy.
Wbrew temu, co mówi były premier, to raczej nadmierne zachowanie ciągłości w rządzeniu jest zmorą polskiej demokracji. Pomijając wątek korupcyjno - aferalny, będący wspólnym mianownikiem wszystkich bez wyjątku rządów III RP, każda ekipa prowadzi z grubsza podobną politykę. Jej najważniejszą cechą jest stały, systematyczny rozrost państwowej biurokracji, mnożenie stanowisk utrzymywanych z publicznych pieniędzy i „naturalny” w tym kontekście, ciągły wzrost podatków.
Jeśli dodać do tego wciąż gęstniejąca dżunglę przepisów, produkowanych przez armię urzędników, będziemy mieli pełen obraz ciągłości sprawowania władzy w Polsce. I naprawdę nie zmieni tego przemianowanie iluś tam kas chorych na terenowe oddziały funduszu zdrowia.
To ostatnie posunięcie stanowi zresztą doskonały przykład, jak polska klasa polityczna potrafi symulować walkę polityczną. Pada hasło: kasy chorych są złe, trzeba je zlikwidować. Wprowadza się więc twór, który pod nową nazwą realizuje dokładnie te same zadania. Istotną zmianą mogłaby być dopiero głęboka prywatyzacja służby zdrowia. No, ale to byłoby rozwiązanie „na serio”. A my przecież tylko bawimy się w demokrację.