Dwa lata temu ten sam mężczyzna sprowadził niebezpieczeństwo na mieszkańców swojego bloku; odkręcił kurki z gazem, zapalił świeczkę i wyszedł z domu. Policjanci z narażeniem życia przez okno dostali się wówczas do mieszkania i tragedii udało się zapobiec. Mężczyzna został skazany za to zdarzenie oraz znęcanie się nad żoną, odbył karę i wyszedł z więzienia 30 lipca - poinformował nadkomisarz Andrzej Gąska z zespołu prasowego.
W nocy z poniedziałku na wtorek sąsiadkę małżeństwa obudził dzwonek - w progu stała zalana krwią 49-latka, tracąca już przytomność. Sąsiadka natychmiast wezwała pogotowie, stan rannej lekarze określają jako bardzo ciężki. Ma poważne obrażenia głowy, grozi jej też utrata ręki.
Tyscy policjanci zaczęli szukać sprawcy. Pies tropiący doprowadził ich do pobliskiego lasu, ale poszukiwania odłożono do rana. Ok. 7 rano znaleziono zwłoki desperata, który się powiesił. Według policji mężczyzna nigdy nie leczył się psychiatrycznie.(ag)