Trwa ładowanie...
d39w5xh
areszt
07-08-2008 11:40

Za wszelką cenę chciał do Polski

Skazany za gwałt ze szczególnym okrucieństwem Jakub Tomczak jest już w poznańskim więzieniu. Zamiast wygodnej angielskiej celi wybrał gorszą, ale polską. I niepewność co do kary.

d39w5xh
d39w5xh

Kwestia winy jest zamknięta: zadecydował sąd w Exeter. 28 stycznia 2008 roku przysięgli orzekli: Jakub Tomczak jest winny gwałtu i umyślnego spowodowania poważnych obrażeń ciała 48-letniej Jane H. w nocy z 22 na 23 lipca 2006 roku*. Sędzia skazuje go na podwójne dożywocie. Wyrok jest prawomocny.

Otwarta pozostaje kwestia kary. Angielski sąd skazał 25letniego Tomczaka na podwójne dożywocie z możliwością ubiegania się o zwolnienie po 9 latach. Takiej kary polskie prawo nie przewiduje. Jej dostosowaniem do naszych realiów prawnych ma się zająć Sąd Okręgowy w Poznaniu, a ten stanął przed poważnym dylematem. Kuba został bowiem przekazany do sądu obcego państwa na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania i tam skazany na karę więzienia. Po jego przekazaniu Polsce sąd orzeka o wykonaniu kary. W postanowieniu określa kwalifikację prawną czynu według prawa polskiego. Jednak związany jest wymiarem kary orzeczonej przez obcy sąd. Dalej przepisy mówią, że jej wykonanie odbywa się według przepisów prawa polskiego.

15 lat czy dożywocie?

Obrońca Jakuba mecenas Wojciech Wiza: – Za gwałt grozi w Polsce do 12 lat więzienia, za uszkodzenie ciała do 10, a za oba te czyny łącznie do 15 lat. I właśnie tyle maksymalnie powinno grozić Tomczakowi. O taką interpretację będziemy walczyli.

Profesor Zbigniew Hołda uważa jednak, że poznański sąd utrzyma karę dożywocia. – Dostosowując angielski wyrok do polskich realiów prawnych, sąd będzie związany wymiarem kary. Dożywocie to dożywocie – mówi Hołda.

d39w5xh

– Kara dożywotniego pozbawienia wolności w Wielkiej Brytanii nie ma nic wspólnego z karą dożywocia w Polsce. U nas jest to kara eliminacyjna, a tam jest to kara bezterminowego pozbawienia wolności z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po czasie określonym przez sąd – tłumaczy Wiza.

Podobnego zdania jest wybitny karnista profesor Piotr Kruszyński z UW: – Sąd może w sprawie Jakuba wymierzyć maksymalnie 15 lat pozbawienia wolności, bo tyle przewiduje polski kodeks karny za gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Sąd jest związany wymiarem kary, ale musi też respektować polski porządek prawny, mówi o tym artykuł 604e kodeksu postępowania karnego.

Dożywocie czy 15 lat? Zadecyduje poznański sąd okręgowy. Najprawdopodobniej sprawa trafi też do Trybunału Konstytucyjnego. Na razie, do czasu aż polski sąd zdecyduje ostatecznie o karze, status Jakuba jest niejasny. Jako osoba tymczasowo aresztowana teoretycznie mógłby czekać na odbycie kary na wolności. Obrońcy wysłali do Sądu Apelacyjnego zażalenie na areszt. Sąd je rozpatrzy 7 sierpnia.

Nie chciał złotej klatki

22 lipca, we wtorek, po 22.00 samolot z Jakubem na pokładzie wylądował na warszawskim Okęciu. Noc z wtorku na środę Tomczak spędził w warszawskim areszcie. Rano przetransportowano go helikopterem na Ławicę, potem więźniarka zawiozła go do ostatecznego celu podróży, czyli poznańskiego aresztu na ul. Młyńskiej. Tam już czekał na Kubę tłum dziennikarzy i fotoreporterów, zmyślnie wprowadzonych w błąd przez eskortujących go antyterrorystów – wpuścili Tomczaka od strony sądu okręgowego przy al. Marcinkowskiego. Inaczej pewnie stratowaliby chłopaka.

d39w5xh

Dwie godziny później na Młyńskiej był już mecenas Wiza. O widzenie postarali się też rodzice. Do tej pory udało im się widzieć syna dwa razy.

Jak się czuje Jakub? – pytam jego matkę. – A jak może się czuć ktoś zamknięty 24 godziny na dobę, kiedy nawet toaleta jest w tym samym pomieszczeniu. Stara się wytrzymać, nie okazuje, co go gryzie – odpowiada Lidia Tomczak.

Na Młyńskiej cela trzyosobowa, to, z kim w niej przebywa, zmienia się jak w kalejdoskopie. Ostatnio dzielił ją z Kamilem Kruszyńskim, również skazanym za gwałt w Anglii.

d39w5xh

Tak jak w angielskim więzieniu, tak i w polskim areszcie Kuba może mieć książki i telewizor, taki do 14 cali. Wcześniej podania, prośby, czekanie. Nieograniczone widzenie tylko z adwokatami, z rodziną – raz na dwa tygodnie.

Angielskie więzienie Long Lartin, cela jednoosobowa, możliwość pracy, spacerów, telefonowanie bez ograniczeń, mógł nawet sam gotować. – Long Lartin to jedno z najcięższych więzień w Anglii. Jednak Kuba nie tylko za rewelacyjne sprawowanie, lecz także dobre stosunki z przełożonymi, dostąpił m.in. przywileju rozdawania posiłków. Tomczak nad większością więźniów stał dużo wyżej intelektualnie – opowiada Wiza. – Był w złotej klatce, ale jej nie chciał. Wolał polską.

Jak najwięcej syna

Niejasna przyszłość Jakuba, gorsze warunki więzienne – to wszystko poruszyło środowisko prawnicze. Dość powszechnie spotyka się opinię, że jego adwokaci zwyczajnie nawalili. Jednak ich zdaniem sprawa wyglądała inaczej. – Kuba chciał za wszelką cenę do Polski, powodów tej decyzji jest mnóstwo. Pragnął tego bez względu na konsekwencje – mówi Wiza. – Można mu się dziwić, czemu zamienił o niebo lepsze warunki sanitarnobytowe, niemal pewne wyjście po dziewięciu latach. Była to pewność, że jest niewinny.

d39w5xh

Matka Jakuba nie umie zaakceptować informacji, że nie ma już możliwości wznowienia procesu. – Moja rozpacz, moje rozgoryczenie są ogromne, w sprawie mojego syna zwyciężyła służalczość i uległość polskich instytucji – skarży się Lidia Tomczak. – Jakby miał cokolwiek na sumieniu, chyliłabym czoło przed wyrokiem, ale w tej sytuacji nigdy nie pogodzę się z tym, jak złamano życie mojemu synowi. Matka Lidia i ojciec Janusz ze łzami w oczach mówią, że wszystko, co się stało, to manipulacja i farsa, że angielska policja za wszelką cenę starała się udowodnić, iż złapała właściwą osobę. Długo nie mogli dojść do siebie po usłyszeniu wyroku.

Potem cała rodzina dopasowała swoje życie do więziennego rytmu. Co tydzień ktoś meldował się w więzieniu, wciąż napływały nowe listy od przyjaciół z Polski. On wiedział jedno – nigdy nie pokazać, że się załamał. Oni – nigdy do tego nie doprowadzić.

– Teraz znajomi pytają, czy już mogą pisać listy do poznańskiego aresztu, czy dojdą. Niektórzy już wysyłają. Nie wiem, czy więzienna cenzura będzie w stanie przerobić taką masę listów. Niektóre czekają jeszcze na Kubę w angielskim więzieniu – mówi matka.

d39w5xh

Bo Kuba był słynny nie tylko z tego, że jest Polakiem, lecz także z ilości otrzymywanej korespondencji. Do Long Lartin co tydzień przychodziła gruba koperta od przyjaciół z Poznania. Tomaja, jak pieszczotliwie nazywają go bliscy, bolała ręka od odpisywania. Przystopował tylko świeżo po wyroku, trudno mu było podtrzymywać wszystkich na duchu. Tak, bo to właśnie on wszystkich wspierał i kazał się nie martwić. Znajomi, którzy odwiedzali go w więzieniu, wspominają rozmowy z nim jak pogawędkę w pubie. Snuł wakacyjne plany: Mazury, własny jacht, taki lepszy, z chłodziarką do „napojów”. Tylko piwa w Long Lartin było brak.

Rodzina i przyjaciele czekają na wyrok sądu, potem zadecydują, jak dalej walczyć. Nigdy nie uwierzą w winę Tomaja.

Judyta Sierakowska

  • Exeter. Noc z 22 na 23 lipca 2006 roku Jane H. zostaje zgwałcona przy Redlands Close. Rano odnajdują ją przechodnie. Jest nieprzytomna. Ma ciężki uraz głowy i nic nie pamięta. Lekarze pobierają z jej ciała materiał genetyczny sprawcy gwałtu. Wydarzenia z feralnej nocy rejestrują kamery. Na pierwszym zapisie widać, jak Jakub Tomczak odłącza się od grupy znajomych. Na drugim – jak ktoś przypominający go idzie za Jane H. Materiał genetyczny pobrany od Jakuba Tomczaka jest zgodny z DNA z ciała ofiary. Zostaje zatrzymany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania i osadzony w Exeter. Jane H. do tej pory nie odzyskała pamięci.
d39w5xh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39w5xh
Więcej tematów