Za dziecięcy rysunek ojca czeka wyrok. Tak zrobił Putin
W poniedziałek Andriej Moskalow, mieszkaniec rosyjskiego miasta Jefremow w regionie Tula ma stanąć przed sądem pod zarzutem "zdyskredytowania rosyjskich sił zbrojnych". Wszystko za sprawą rysunku trzynastoletniej córki, który w szkole uznany został za godzący w interesy państwa.
Kłopoty rodziny rozpoczęły się w zeszłym roku, gdy nastolatka Maria Moskalowa zrobiła w szkole pracę plastyczną, przedstawiającą oznaczone rosyjską flagą pociski skierowane w stronę postaci kobiety i dziecka stojących pod ukraińską flagą. Obrazek poruszył nauczycielką, która uznała, że tak tej sprawy zostawić nie można. Zadała sobie trudu i sprawdziła konto 54-letniego ojca uczennicy w mediach społecznościowych. Doszukała się tam śladów rewolty i obywatelskiego nieposłuszeństwa w postaci wpisów odnoszących się krytycznie do działań przywódców kraju.
Na skutek donosu nauczycielki i prokuratorskiego śledztwa ojciec dziewczynki został osadzony w areszcie domowym, a dziewczynka trafiła do domu dziecka. Poniedziałkowa sprawa może zakończyć się wyrokiem więzienia nawet do trzech lat. Taka bowiem kara grozi za krytykę "specjalnej operacji wojskowej" rozpoczętej przez Władimira Putina w Ukrainie.
Ale przed rodziną kolejna rozprawa. W osobnym procesie, który ma się rozpocząć 6 kwietnia, rozpatrywane będą prawa rodzicielskie ojca, samotnie wychowującego córkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin poza Moskwą. Ekspert o możliwych sobowtórach
Jak informuje agencja AFP, prawnik Andrieja Moskalowa, Władimir Biljenko twierdzi, że odosobnienie jego klienta jest tym bardziej dotkliwe, że dziecko ma zakaz telefonicznych kontaktów z domem.
Za dziecięcy rysunek ojca czeka wyrok. Tak jest w Rosji
Sprawa wstrząsnęła spokojnym rosyjskim miasteczkiem. Mało kto w tej społeczności uważa, że rodzina zasługuje na tak okrutną karę. Ale nawet w podzielonym społeczeństwie informacja o przypadku Moskalowów odbiła się szerokim echem. Doprowadziło to do powstania internetowej petycji wzywającej do połączenia rodziny.
W medialną dyskusję włączył się nawet Jewgienij Prigożyn. Szef grupy Wagnera wyraził poparcie dla rodziny i skrytykował lokalne władze za opresyjne działania.
Mieszkańcy, według miejscowej radnej Olgi Podolskiej, są przygnębieni. Niedawno w ich regionie doszło do tajemniczych eksplozji, więc na obszarze miasteczka powołano obywatelską straż, która ma zwracać uwagę na wszelkie niepokojące zdarzenia. - Nie rozumieją, co się dzieje. Ale nie mogą wyjść na ulice. Boją się - mówi Podolska.