Z klasyka gatunku: "Trzaskowski przegra, jeśli pijany przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży"
Można się śmiać z czeskiej Pragi w spocie Patryka Jakiego, wyśmiewać z młodych Niemców w promującym go filmiku. To jednak o kandydacie PiS, nie PO, mówi się od kilku dni. Jeśli jakiś niedouczony PR-owiec wyekspediował Jakiego do Pragi, to Trzaskowski był wtedy na na orbicie.
„Pracowity jestem” – zareklamował się w niedzielę w programie TVN 24 „Kawa na ławę” Patryk Jaki. Nie byli w stanie temu zaprzeczyć nawet obecni w studio politycy opozycji. Bo młodemu politykowi Solidarnej Polski jednego odmówić nie sposób – właśnie pracowitości.
To dzięki niej i bezgranicznemu oddaniu Zbigniewowi Ziobro i Jarosławowi Kaczyńskiemu, chłopak z Opola stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy Zjednoczonej Prawicy. To on jest „pogromcą” Hanny Gronkiewicz-Waltz, który bezkompromisowo ściga reprywatyzacyjne machlojki w stolicy.
Jaki jest "przeciw", a nawet "za"
Jeśli kogoś, z posłem Jakim na czele, uraziło określenie „chłopak”, przepraszam. Nie chodzi o wypominanie komukolwiek wieku. Po prostu Jaki jest fenomenem. Niewiedzę (politolog na stanowisku wiceministra sprawiedliwości) i braki doświadczenia (aż nadto widoczne w czasie prac nad ustawą o IPN) nadrabia młodzieńczym zapałem i entuzjazmem. Gdy popełni błąd potrafi przeprosić i puścić oko do wyborców: jestem taki sam jak wy, każdemu zdarza się zbłądzić. Jutro się poprawię, ale zawsze pracuję dla was.
Jakiego można przycisnąć do muru, próbować zadać mu mocny cios w dyskusji, ale znokautować w niej nie da rady. Bo pokonać można kogoś, kto odczuwa ból, a ten u Jakiego jest przesunięty do niewyobrażalnych granic. Przykład. Gdy Platforma chciała wprowadzenia in vitro, poseł Jaki głosował przeciw. Teraz, gdy kandyduje na urząd prezydenta Warszawy, potwierdza, że owszem, był przeciw, ale tak naprawdę to popiera in vitro, a tamten projekt miał po prostu wady legislacyjne. „Chcę spojrzeć na to szerzej: polityka samorządowa powinna być wyjęta spod sporów ideologicznych. Prezydent Warszawy powinien być otwarty dla wszystkich” – zapewnia.
"Słoik", który na każdej Pradze przeżyje
Ten talent do przetrwania w każdych warunkach musiał zrobić wrażenie na samym Jarosławie Kaczyńskim. Nie ma innego wytłumaczenia na to, dlaczego zdecydował, aby w Warszawie kandydatem był ktoś, kto do PiS nie należy.
Dlatego przyszywanie Jakiemu łatki „słoika” i „dresiarza z Opola” nic nie dadzą. Bo poseł się nimi najzwyczajniej nie przejmie i będzie powtarzał przy każdej, z licznych, okazji: „Mam w sobie siłę i determinację. Po nocach siedzę, żeby pomagać ludziom”. Mało tego, już sprawił, że to Rafał Trzaskowski, który szczyci się z bycia warszawiakiem (PiS wyciąga mu, że tak naprawdę to warszawsko-krakowski kameleon) musi gonić polityka Solidarnej Polski.
„Wybudujemy 50 nowych żłobków i przedszkoli” – to najnowsza oferta Jakiego dla mieszkańców stolicy. „Czy jeśli Trzaskowski zostanie prezydentem, to dostęp do żłobków i przedszkoli będą mieli wszyscy mieszkańcy Warszawy, czy też osoby, które mieszkają w Warszawie, ale się tu nie urodziły, będą ten dostęp miały ograniczony? – przystąpił do ataku przedstawiając pierwszy punkt swojego programu.
Czyj przekaz, przebije się do wyborców? Jakiego, czy Trzaskowskiego, który mógł jedynie przypomnieć, że on o żłobkach mówił już wcześniej.
Ziemia do Trzaskowskiego: Już się zaczęło
Wyśmiewanie wpadki PR-owca, który w spocie Jakiego zamieścił zdjęcie z czeskiej, zamiast warszawskiej Pragi, albo wzywanie do debaty „Dlaczego Patryk Jaki jest zły”, to nie jest szczyt marketingu, tak jak obrzydliwe jest sugerowanie, że „Jaki lansuje się na chorobie swojego dziecka”.
Prezydent Bronisław Komorowski prawdopodobnie do dziś nie otrząsnął się z porażki z Andrzejem Dudą, choć w sondażach miał przewagę większą niż obecnie Trzaskowski nad Jakim. Jak stwierdził swego czasu Adam Michnik: „Komorowski przegra wybory tylko, jeśli pijany przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży”. Na szczęście do niczego takiego nie doszło, ale Komorowski i tak przegrał, bo popełnił grzech, który zdaje się już popełniać Rafał Trzaskowski. To grzech pychy, lekceważenia politycznego rywala i niedoceniania jego pracowitości.
Dlatego jeśli na chwilę Patryk Jaki wylądował w czeskiej Pradze, to przynajmniej nadal stąpał po ziemi. Trzaskowski zdawał się w ciągu ostatnich dni być gdzieś w kosmosie. Ziemia do Trzaskowskiego: „Wyborczy maraton już się rozpoczął”.