Wznowiono proces b. prezydenta Liberii

Jako pierwszego świadka powołano kanadyjskiego eksperta od handlu diamentami w Afryce Iana Smillie. Zeznał on przed trzyosobowym trybunałem, że tzw. krwawe diamenty służyły do finansowania wojny w Sierra Leone.

Prokuratorzy zamierzają wezwać 144 świadków, ale liczą, że połowa z nich przedstawi zeznania na piśmie. Wyrok spodziewany jest do końca 2009 roku, ale apelacja zapewne przeciągnie sprawę do 2010 roku.

Taylorowi postawiono 11 zarzutów, w tym morderstwa, gwałty i wykorzystywanie dzieci do walki z bronią. Zarzuty obejmują zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciw ludzkości i pogwałcenia praw człowieka.

Proces, który toczy się przed specjalnym trybunałem ds. zbrodni wojennych w Sierra Leone, dotyczy podsycania konfliktu wewnętrznego, podczas którego Taylor miał m.in. dostarczać broń rebeliantom z Sierra Leone w zamian za diamenty.

Oskarżenie odnosi się do okresu od listopada 1996 do 2001 roku.

Już w 1989 roku Taylor wszczął wojnę domową w Liberii, obalając ówczesnego dyktatora Samuela Doe. Po siedmiu latach walk, w których zginęło około 200 tys. ludzi, zdobył największe wpływy spośród walczących stron i w 1997 roku wygrał wybory prezydenckie. Jego prezydentura upłynęła pod znakiem dalszych walk wewnętrznych.

59-letniego obecnie Taylora przewieziono do Hagi półtora roku temu. Utworzony na podstawie porozumienia między ONZ a władzami Sierra Leone trybunał ze względów bezpieczeństwa zabiegał o to, by proces odbywał się w innym kraju; zwrócił się więc do ONZ-owskiego Międzynarodowego Trybunału Karnego o udostępnienie pomieszczeń w jego siedzibie w Hadze.

Jeśli Taylor zostanie skazany, karę będzie odsiadywał w W. Brytanii - również ze względów bezpieczeństwa.

Taylor zbojkotował otwarcie procesu w czerwcu zeszłego roku i domagał się dodatkowych funduszy na obronę.