"Mokrzy od stóp do głów". Brytyjczycy ujawniają relacje żołnierzy

Rosyjskie siły w Ukrainie mają problem z zapewnieniem rozmieszczonym tam żołnierzom podstawowych warunków bytowych - przekazało w niedzielę brytyjskie ministerstwo obrony. Wywiad podkreśla, że w miarę zbliżania się zimy, problem ten będzie narastał.

Wojna w Ukrainie
Wojna w Ukrainie
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA
Radosław Opas

W codziennej aktualizacji wywiadowczej brytyjski resort obrony odniósł się do aktualnej sytuacji na froncie w Ukrainie. Jak wskazano, coraz większy wpływ na toczące się walki ma zbliżająca się zima.

"W miarę zbliżania się zimy, relacje naocznych świadków z rosyjskich oddziałów rozmieszczonych na Ukrainie sugerują, że odwieczna walka żołnierza z żywiołami pozostaje głównym zmartwieniem rosyjskiej armii" - napisano w komunikacie.

"Mokrzy od stóp do głów"

Przywołano relacje żołnierzy, którzy przemawiali 1 listopada na odbywającej się w Moskwie konferencji poświęconej sprawom wojskowym Ogarkov Readings. Opisywali oni, że przez wiele tygodni na linii frontu byli "mokrzy od stóp do głów", żyli we wszechobecnym błocie i jedli "monotonne" jedzenie. Jeden z żołnierzy mówił, że ryzyko spowodowania ostrzału przez siły ukraińskie oznaczało, że "nie mogli nawet zagotować kubka herbaty".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Utrzymanie przyzwoitego poziomu komfortu osobistego i dobrej administracji na pozycjach obronnych jest wyzwaniem dla każdej armii. Jednak dowody z otwartych źródeł sugerują ogólnie bardzo niski poziom podstawowej administracji polowej wśród sił rosyjskich. Jest to prawdopodobnie częściowo spowodowane deficytem zmotywowanych młodszych rangą dowódców, a także zmiennym poziomem wsparcia logistycznego" - oceniono w aktualizacji.

Ekspert: ukraińskiej armii brakuje kadr

Z kolei w rozmowie z Polską Agencją Prasową redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej" Mariusz Cielma wskazał, z jakimi problemami mierzy się teraz Ukraina. - Ukraińskiej armii brakuje kadr i nie jest już tak skuteczna jak na początku wojny - podkreślił. Jak wskazał, kolejny amerykański pakiet pomocy ma znaczenie jedynie taktyczne.

Ostatni pakiet pomocy wojskowej, którego przekazanie zapowiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken - podobnie jak i poprzednie - można nazwać taktycznym, podtrzymującym zdolności armii ukraińskiej do prowadzenia wojny. Są to kolejne partie amunicji. - Pakiet nie jest jednak ani duży, ani przełomowy pod względem uzbrojenia - podkreślił ekspert.

Dodał, że nie sposób nie zwrócić uwagi na to, iż najważniejszy sojusznik Ukrainy, jakim są Stany Zjednoczone, musi obecnie wspierać wojskowo także Izrael. Ukraińcom najbardziej potrzebne są pociski artyleryjskie kalibru 155 mm, ale jednocześnie Amerykanie dostarczają Izraelowi całe palety takiej amunicji. Stało się więc jasne, że w sposób pośredni konflikt palestyńsko-izraelski ma wpływ na przebieg wojny na Ukrainie.

Zapytany o stan ukraińskiej armii - w kontekście ostatnich medialnych doniesień, świadczących o tym, że nie jest ona w najlepszym położeniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o zasoby kadrowe - Cielma odpowiedział: "Ochotnicy, pragnący walczyć o Ukrainę, zgłaszali się do armii w pierwszych miesiącach wojny. Dzisiaj mamy do czynienia z typowym poborem, bo ochotników już brakuje. Państwo ukraińskie nie ma dzisiaj innego wyjścia, niż przymusowe wcielanie obywateli w szeregi armii. Są to często osoby niekoniecznie dobrze nastawione do służby, wręcz niechętne jej. Takich przypadków jest dużo".

Przeczytaj również:

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie