Wyszły na jaw koszty wojny. Firmy proszą Putina o zmianę statusu 16‑latków

Milion mężczyzn zaangażowano w wojnę w Ukrainie, co najmniej 100 tys. zginęło, a 500 tys. zostało kalekami. Nadal tysiące Rosjan codziennie zapisuje się do wojska, licząc na miliony rubli w świadczeniach socjalnych. W tym samym czasie rosyjski przemysł cierpi na rekordowy brak rąk do pracy.

Władimir Putin, prezydent Rosji
Władimir Putin, prezydent Rosji
Źródło zdjęć: © Kremlin.ru | materiały prasowe
Tomasz Molga

W związku z problemami w rosyjskim przemyśle poproszono o zgodę na zatrudnianie nastolatków do pracy w ciężkich i niebezpiecznych warunkach. Już 16-letni chłopcy mogliby podjąć pracę w kopalniach, górnictwie, przy wzbogacaniu surowców chemicznych, w zakładach metalurgii żelaza, hutnictwie metali nieżelaznych, elektrowniach, ciepłowniach, a także rafineriach. Rosyjskie Ministerstwo Przemysłu i Handlu poprosiło o cofnięcie istniejącego od 24 lat zakazu pracy osób poniżej 18. roku życia w takich warunkach.

O planowanej zmianie przepisów informuje agencja TASS, a temat nagłośniły rosyjskie portale regionalne, ponieważ to właśnie na prowincji notuje się największe niedobory kadrowe. W wyniku wojny z Ukrainą rosyjska gospodarka straciła aż 1,7 mln pracowników, czyli kilka procent siły roboczej kraju - wynika z ustaleń serwisu Nowaja Gazeta. Wicepremier Tatiana Golikowa, nie wspominając o wojnie, przyznała, że przemysł zmaga się z "kryzysem kadrowym" i zamierza stworzyć miejsca pracy dla uczniów szkół zawodowych.


- To ważny sygnał ekonomiczny, że rosyjski przemysł odczuwa skutki wojny, ponosi jej ciężary i może nie być w stanie równie efektywnie jak dotąd zabezpieczać produkcji wojskowej. Nie znamy dokładnych rosyjskich strat na wojnie w Ukrainie, są tylko szacunki. Tysiące zmobilizowanych mężczyzn, którzy przeżyli udział w wojnie, mogą nie wrócić na rynek pracy ze względu na psychiczną traumę - komentuje dr Adam Karpiński, ekonomista z Uniwersytetu WSB Merito we Wrocławiu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo


Ekspert podkreśla, że Rosja traci zasoby ludzkie nie tylko z powodu strat wojennych, ale także emigracji i ucieczek przed mobilizacją. Od lutego 2022 r. kraj opuściło około 700 tys. mężczyzn - informuje portal The Moscow Times. Ponad 100 tys. Rosjan znalazło się w Armenii, 80 tys. w Kazachstanie, a 74 tys. w Gruzji.

- Decyzja o zatrudnianiu 16-latków wydaje się radykalna. Możliwe, że Kreml planuje nową falę mobilizacji mężczyzn i myśli już o ich zastępowaniu. To przypomina czasy Stalina, gdy cały kraj funkcjonował jak obóz pracy. Pytanie, czy teraz Rosja stanie się gułagiem - dodaje dr Karpiński.

Rosją wstrząsa nowe zjawisko. Brak mężczyzn do pracy

Rosyjskie Ministerstwo Pracy przewiduje, że do 2030 r. brakować będzie 2,4 mln pracowników - podał serwis Moscow Times. Problem już teraz dotyka głównie regiony, z których pochodzi proporcjonalnie najwięcej ofiar wojennych. Kreml stara się chronić ludność dużych miast europejskiej części Rosji, co określane jest jako "przebudowa struktury społecznej".

- Władze Federacji Rosyjskiej przeprowadziły mobilizację na obszarze Rosji oraz na okupowanych terenach Ukrainy, nie przejmując się ewentualnymi perturbacjami dla gospodarki. Powołania obejmują także pracowników firm z sektorów strategicznych. Nie jest niczym dziwnym, że przynosi to negatywne skutki - komentował wcześniej dla Wirtualnej Polski dr Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństw, autor monografii pt. "Operacja Ukraina".

W Rosji przestają jeździć autobusy. Kierowcy zginęli na wojnie

Latem 2024 r. Siergiej Kuzniecow, szef administracji Nowokuźniecka (500 tys. mieszkańców, syberyjska część Rosji), zaproponował utworzenie "batalionu kobiecego", aby ratować miasto przed skutkami niedoboru pracowników miejskich służb. Kobiety miały m.in. prowadzić autobusy za pensję 100 tys. rubli miesięcznie. Jedna czwarta miejskich autobusów stanęła, bo brakowało kierowców.

Regionalny portal Sybir Realli informował, że problem wynika z mobilizacji. Kierowcy "wyjechali do Północnego Okręgu Wojskowego w ramach kontraktu". Batalion nie powstał. Na spotkanie z burmistrzem przyszło 30 kobiet, czyli najwyżej pluton.

Z podobnymi trudnościami borykają się władze Tomska, Krasnojarska i Nowosybirska. W styczniu 2024 r. uwagę mediów zwrócił nekrolog Aleksieja Zarubina z Ułan-Ude - to posiadacz tytułu "najlepszego kierowcy autobusu" w Rosji. Poległ w Ukrainie.

Ponad rok temu ujawniono braki kadrowe w ciepłowniach i gazowniach samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Poza sezonem grzewczym młodzi pracownicy tych zakładów zostali zmobilizowani i wysłani na front. Z bitwy o Awdijiwkę nie wróciło 120 z 400 pracowników ciepłowni i 300 z 900 gazowników.

Rosyjski sztab utajnił dane o liczbie poległych i rannych. Jednak opozycyjne media szacowały liczbę ofiar wojny na podstawie wzrostu liczby inwalidów oraz danych o lokalnych budżetach na wypłaty dla żołnierzy kontraktowych. Serwis Verstka sugerował, że podczas wojny kalekami zostało do 500 tys. mężczyzn, a ponad 100 tys. zginęło.

Zdaniem socjologów w ostatnich dekadach Rosjanie postrzegali służbę wojskową jako ostatni wybór dla mężczyzn, którzy nie mają kwalifikacji i perspektyw na lepsze zajęcie. Ponieważ nie było większych wojen do stoczenia, większość siedziała w bazach wojskowych. Wojna w Ukrainie odmieniła losy tych, którzy chcą walczyć, podnosząc swój status społeczny. Patria polityczna Władimira Putina oferowała weteranom ponad 300 miejsc na listach wyborczych podczas regionalnych wyborów do rad w 2024 roku. Sam prezydent ogłosił, że uczestnicy "specjalnej operacji" mają stanowić nową elitę władz.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
władimir putinrosjawojna w Ukrainie
Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski