"Wysyłając do Afryki mędrka z ludu, ośmieszyliśmy się"
Prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski pisze, że najważniejszym wyzwaniem stojącym przed społeczeństwami Afryki Północnej jest pogodzenie tradycyjnego modelu władzy z zasadami demokracji parlamentarnej. - Wysyłając ludowego mędrka, tylko się ośmieszamy: nic dziwnego, że w Tunezji - ironicznie - pytano Wałęsę głównie o lustrację - twierdzi Staniszkis.
Przeczytaj także: Wałęsa w Tunezji: zmieniać, nie burzyć
Były demokracje - jak Republika Weimarska - które nie wierzyły w same siebie. I w ten sposób przyspieszyły własny koniec. I są inne - jak nasza - odwrotnie: pełne pychy i przeceniające własną atrakcyjność. Myślę o powtarzanej, także w czasie wizyty Obamy, przez ludzi zbliżonych do PO tezie o naszej pomocy dla społeczeństw Afryki Północnej. Zapomina się przy tym, jak skomplikowane i odmienne są owe społeczeństwa. Sama byłam w tym rejonie, gdy rozlewała się fala rewolucji, i to nauczyło mnie realizmu i pokory. Co więcej - dostrzegłam iż, paradoksalnie, są one dzięki wspólnemu dziedzictwu Cesarstwa Rzymskiego znacznie bliższe Zachodowi niż my.
Przetrawione przez islam warstwy nakładających się tradycji (w tym - różnych filozofii prawa) i wcześniejsze żywe uczestniczenie myślicieli tego regionu w transmisji na Zachód i neoplatonizmu i - zapożyczeń z Dalekiego Wschodu - stworzyło warstwę inteligencji wyczuloną na problem formy. I zdającą sobie sprawę, że politykowanie w tamtejszym regionie to także wybór odpowiedniej interpretacji tradycji, czy określonej (z wielu dostępnych) metody wnioskowania. Bo tak powstaje prawo. Pogodzenie tego, elitarnego z natury, modelu władzy z zasadami demokracji parlamentarnej, to właśnie wyzwanie stojące przed tamtymi społeczeństwami. Wysyłając ludowego mędrka, tylko się ośmieszamy: nic dziwnego, że w Tunezji - ironicznie - pytano Wałęsę głównie o lustrację.
Te rewolucje robi młoda, dobrze wykształcona, klasa średnia. Także więc porady w rodzaju "okrągłego stołu" nie trafiają. Jest to rytuał typowy dla "regulacji przez kryzys", pozwalający zachować kontrolę nad zmianą (bo przekształcający ją w rekonfigurację elit i sytuację, gdy często to służby rozmawiają same z sobą). I Egipt, i Tunezja już dawno tę fazę przeszły. Jeżeli ktoś tego nie dostrzega (bo nie śledził dokładnie wydarzeń w Płn. Afryce), to niech nie poucza. Zajmijmy się lepiej jakością własnej demokracji i niskimi standardami "rządów prawa" u nas!
"Gruba kreska" w Polsce utrwaliła układy z dawnego reżimu - także majątkowe. A gruntowne rozmontowanie starej klasy politycznej i dawnych, schodzących aż na poziom wiosek, układów klientelistycznych, często powiązanych z armią, to jedno z głównych zadań jakie stawiają sobie tamte, modernizacyjne w swej istocie, rewolucje.
To, co naprawdę interesuje wstępujące (ale i stare) elity polityczne w Płn. Afryce (i o czym chętnie rozmawiają z ludźmi z naszego regionu), dotyczy tego, jak zachować tożsamość kulturową i wspólnotę, a równocześnie bardziej dopasować prawo i instytucje do UE, która jest ich punktem odniesienia. I jak zintegrować własny region mimo wcześniejszych animozji. Paradoksalnie - im może być łatwiej niż nam.
To z Afryki Płn. pochodzi św. Augustyn z jego wizją racjonalności jako "racjonalności dawnej formy" (przeczucie sieci?). To tam funkcjonował w IV wieku Plotyn, wyprzedzający Locke’a, XVII-wiecznego ojca liberalizmu. Bo to on stworzył wizję wolności jako warunku świadomego (co dla niego było tożsame z "moralnym") poruszania się w wielopoziomowej rzeczywistości. Nas wtedy na mapie nie było - byliśmy koczującymi nomadami.
A jak zauważył kiedyś jeden z moich studentów, komentując moją pasję do częstego przemieszczania się, nomadzi nie byli nawet w stanie tworzyć mitów na własny temat. Więc zachowajmy dziś skromność wobec północnoafrykańskich rewolucji. I zastanówmy się raczej, czego moglibyśmy nauczyć się od nich!
Prof. Jadwiga Staniszkis dla Wirtualnej Polski