Zapytaliśmy abp. Głodzia o majątek. Wystarczyła chwila, by rzucił słuchawką
Wirtualna Polska prześwietliła majątek arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia ukaranego przez Watykan za tuszowanie przypadków pedofilii w Kościele. Dziennikarze WP skontaktowali się z byłym metropolitą gdańskim, który jednak po chwili rozmowy, zdenerwowany, rozłączył się.
Były metropolita gdański, a obecnie sołtys podlaskiej wsi Piaski, zdołał zgromadzić nieruchomości warte 15 mln złotych. O tym, jak wyglądało gromadzenie majątku przez duchownego napisali w poniedziałek w Wirtualnej Polsce Szymon Jadczak i Patryk Słowik.
Abp Głódź o swoim majątku: Panie, a co to śledztwo jakieś?
W celu ustalenia faktów dziennikarze WP zadzwonili do arcybiskupa Głodzia, by zadać mu kilka pytań, które pozwoliłyby wyjaśnić duchownemu, w jaki sposób zgromadził tak duży majątek. Głódź nie chciał jednak na nie odpowiadać. Wyceny swoich nieruchomości zebrane na potrzeby artykułu nazwał "bzdurami", twierdząc, że są naciągane. Docenił jednak, że WP dobrze relacjonowało posiedzenie rady gminy, na którym występował po raz pierwszy jako sołtys.
Arcybiskup stwierdził również, że jego majątek to "dobro wspólne". Nie chciał jednak wytłumaczyć, jak dokładnie wygląda funkcjonowanie w jego posiadłości ośrodka Caritasu i zgromadzenia duchownego. Podkreślił jednak, że zgromadzenie i Caritas nie płacą mu czynszu i to on sam ponosi część kosztów.
Rozmowa z byłym metropolitą gdańskim nie trwała jednak długo. Wyraźnie zirytowany dociekliwością dziennikarzy Głódź zdecydował ją zakończyć po dwóch minutach. - Panie, a co to śledztwo jakieś? - rzucił do słuchawki zanim się rozłączył.