Nowy sojusznik Chin przerwał milczenie. Świat patrzy z lękiem na Wyspy Salomona
Premier Wysp Salomona Manasseh Sogavare zareagował na zmasowaną krytykę jego umów z Chinami, dotyczących inwestycji morskich. Przywódca oceanicznego kraju uspokaja, że w projekcie umowy, którego wyciek zaniepokoił światowe mocarstwa, nie było nic "złowrogiego".
"To normalna dwustronna inicjatywa rozwojowa, która nie została jeszcze sformalizowana" - te słowa, podważające światowe opinie, dostrzegające powody do niepokoju w chińskiej obecności na wodach Oceanii, opublikowała kancelaria premiera wyspiarskiego państwa.
Pakt z Chinami wywołał alarm w Australii, Nowej Zelandii, innych krajach regionu i w Stanach Zjednoczonych. Pojawiły się obawy, że może on doprowadzić do zdobycia przez Pekin przyczółka wojskowego na Południowym Pacyfiku. Honiara wykluczyła jednak możliwość ulokowania na tym obszarze chińskiej bazy wojskowej.
Według doniesień AFP, w środę premier Wysp Salomona Manasseh Sogavare po raz kolejny zdezawuował krytykę oddzielnego, ujawnionego protokołu ustaleń w sprawie inwestycji morskich. Dzień wcześniej premier Australii Scott Morrison wyraził zaniepokojenie memorandum, które obejmuje inwestowanie w infrastrukturę podwodną, nabrzeża portowe, przemysł stoczniowy, budowę i naprawę statków, wydobycie gazu i ropy na morzu u wybrzeży Wysp Salomona.
Wyspy Salomona zdziwione wrzawą
Morrison powiedział, że jest "bardzo zaniepokojony, podobnie jak wielu innych przywódców Pacyfiku, ingerencją rządu chińskiego w tego rodzaju porozumienia". Zacieśniające się więzi Wysp Salomona z Chinami są kluczową kwestią w australijskiej kampanii wyborczej od czasu pierwszego wycieku projektu umowy o bezpieczeństwie z Chinami w mediach społecznościowych w marcu.
Uważa się, że projekt ten pozwoli na rozmieszczenie chińskiej marynarki wojennej na niedostępnych do tej pory dla Pekinu wodach. Stany Zjednoczone zareagowały oświadczeniem, że nie pozostaną bezczynne wobec powstania chińskiej bazy wojskowej na archipelagu Pacyfiku.