Wysoki wynik Trzaskowskiego. Co z Warszawą, jeśli zastąpi Andrzeja Dudę?

Rafał Trzaskowski zdeklasował w Warszawie swoich rywali, rozgrywając wybory w pierwszej turze. Co ze stolicą, gdy polityk Platformy zdecyduje się zastąpić Andrzeja Dudę? - Przed wyborami prezydenckimi to PO będzie musiała zadzwonić do ratusza, a nie ratusz do PO - mówi w rozmowie z WP prof. Rafał Chwedoruk.

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

Zwycięzcą wyborów samorządowych jest bez wątpienia prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Według sondażowych wyników wyborów poprawił on swój wynik z 2018 roku, ale także zdeklasował kontrkandydatów. To wszystko dzięki zdobyciu 59,8 proc. głosów warszawiaków.

Wynik ten pozwala mu myśleć o ewentualnej prezydenturze kraju. To jednak rodzi pewnego rodzaju komplikacje. Zakaz łączenia stanowiska prezydenta z jakąkolwiek inną funkcją publiczną wynika bowiem wprost z konstytucji. Jak czytamy w artykule 132, "Prezydent Rzeczypospolitej nie może piastować żadnego innego urzędu ani pełnić żadnej funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowanym urzędem".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

W sytuacji, gdyby Rafał Trzaskowski został wybrany na prezydenta Polski, będzie musiał więc pożegnać się z karierą samorządową. Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym w przypadku, gdy mandat prezydenta miasta wygaśnie przed upływem jego kadencji, rozpisane muszą być przedterminowe wybory.

Wyjątkiem jest sytuacja, gdy wygaśnie on na mniej niż sześć miesięcy przed końcem kadencji lub radni podejmą uchwałę o nieprzeprowadzaniu wyborów, gdyby głosowanie miałoby się odbyć w okresie dłuższym niż pół roku, ale krótszym niż rok do końca kadencji. Dopóki nie zostanie wybrany następca, jego funkcję pełni osoba wyznaczona przez premiera - komisarz miasta.

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że w przypadku wyborów prezydenckich wszystko będzie zależało od generalnych sondaży. - Natomiast niezależnie czy mówimy o komisarzu, czy o nowym prezydencie Warszawy, będzie to ktoś Platformy - ocenia.

- Musimy dożyć do wyborów prezydenckich i dopiero wtedy zobaczyć, jacy będą kandydaci - zaznacza prof. dr hab. Roman Bäcker z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu w rozmowie z Wirtualną Polską.

W jego ocenie "Rafał Trzaskowski wygrał wybory samorządowe w stolicy nie tylko dlatego, że jest dobrym prezydentem Warszawy i jednym z najlepiej rozpoznawalnych polityków w skali ogólnopolskiej". - Ale również dlatego, że nie miał godnych sobie przeciwników - dodaje.

- Wyjątkiem, ale raczej w przyszłości niż teraz, mogą być kandydaci z partii koalicyjnych. Na pewno nie był godnym przeciwnikiem kandydat PiS, który miał niewykorzystaną szansę zebrania głosów wszystkich niezadowolonych warszawiaków. O tym, co będzie po wyborach prezydenckich, zapewne będziemy mogli więcej powiedzieć najwcześniej w przyszłym roku - zaznacza.

"Rafał Trzaskowski to jest trochę Platforma plus"

- Prawie 60-procentowy wynik Rafała Trzaskowskiego w Warszawie oznacza, że przed wyborami prezydenckimi to Platforma będzie musiała zadzwonić do stołecznego ratusza, a nie stołeczny ratusz do siedziby Platformy - dodaje prof. Chwedoruk.

Wynik ten - w opinii rozmówcy Wirtualnej Polski - "będzie zapewne elementem jakiegoś przetargu wewnątrz Platformy". - Wskazanie swojego następcy przez Rafała Trzaskowskiego może spotkać się z kontrą ze strony głównego nurtu Platformy, która chciałaby mieć większy udział we władzy w Warszawie - ocenia.

Jak podkreśla prof. Chwedoruk, wynik obecnego prezydenta Warszawy pokazuje, że "Rafał Trzaskowski to jest trochę Platforma plus". - Jednak naturalnym jest, że po Trzaskowskim będzie ktoś z PO. Żeby tak się nie stało, musiałoby wydarzyć się coś nowego, nieprzewidywalnego. Chyba jakaś katastrofa ekonomiczna czy polityczna, żeby taki stan zmienić - ocenia.

Ponowna taka sytuacja w Warszawie?

Przypomnijmy, że kiedy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński i wygrał wybory na prezydenta Polski, ówczesny premier Kazimierz Marcinkiewicz wyznaczył na miejskiego komisarza Mirosława Kochalskiego.

Po kilku miesiącach sam go zastąpił, gdy szefem rządu był już Jarosław Kaczyński. Marcinkiewicz przegrał wybory w 2006 roku z Hanną Gronkiewicz-Waltz i musiał przekazać jej władzę.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (590)