Wyroki w tzw. wątku korupcyjnym gangu wyszkowskiego
Ławnik, lekarz psychiatra, policjanci i
strażnicy sądowi - w sumie 12 osób - skazał Sąd
Rejonowy Warszawa Śródmieście za pomaganie gangsterom z "Wyszkowa"
w zamian za łapówki. Orzeczono kary od roku w zawieszeniu do dwóch
lat więzienia.
Skazani przyznali się do winy; niektórzy w trakcie przesłuchań w prokuraturze, inni przed sądem - i sami poddali się karze. Ich oskarżenie i skazanie, jak podkreślał w uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu sędziowskiego Mariusz Iwaszko, było możliwe dzięki zeznaniom dwóch skruszonych gangsterów z Wyszkowa, którzy dokładnie opisali proceder załatwiania za łapówki m.in. orzeczenia lekarskiego.
Dzięki temu na ławie oskarżonych zasiadła m.in. b. ordynator oddziału psychiatrycznego szpitala w Pruszkowie Ewa M., skazana w czwartek na rok i osiem miesięcy z zawieszeniem na pięć lata więzienia i 2 tys. grzywny i zakaz wykonywania funkcji ordynatora na 3 lata. W październiku 2001 r. według ustaleń prokuratury i zeznań Wiesława P. - miała ona przyjąć 500 dolarów w zamian za umieszczenie P. na oddziale psychiatrycznym i wystawienie zaświadczenia o jego niepoczytalności, by uniemożliwić jego ściganie.
Skazany został też - na 1,5 roku więzienia i 2 tys. zł. grzywny, ławnik Mieczysław B., który w zamian za 20 tys. zł obiecywał gangsterom pomoc "w ustawieniu wyroku" w sprawie gwałtu. Sędzia Iwaszko podkreślał, że jest to prawdopodobnie jeden z pierwszych w Polsce wyroków skazujących ławnika. Wyjaśnił także, że z ustaleń sądu wynika, iż B. jedynie obiecywał pomoc, powołując się na znajomości - nie miał jednak wpływu na wyrok.
W tej sprawie skazani zostali też - na kary od 2 lat więzienia i 2 w zawieszeniu na 5 lat więzienia trzej policjanci z Wyszkowa, którzy w zamian za łapówki (nawet 20 tys. zł) przekazywali gangsterom informacje operacyjne. W odrębnym procesie za pomaganie gangsterom odpowiada ich komendant Andrzej Sz., który opuścił areszt za poręczeniem majątkowym - 100 tys. zł.
Na ławie oskarżonych, znalazł się też strażnik więzienny z Siedlec Maciej K. - został skazany (zgodnie z tym co sam zaproponował) na 2 lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat, za dostarczenie gangsterom komórek do cel. Skazani zostali też strażnicy sądowi, którym żona Sławomir O. ps. Uchal płaciła od 150 do 300 zł. w zamian za nieformalne spotkania z mężem.
Sama Marzena O. została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za wręczanie łapówek. Od lutego 2003 r. w warszawskiej prokuraturze trwa śledztwo dotyczące działalności gangu z Wyszkowa. Kilkunastu gangsterów ma już różne zarzuty, m.in. dokonywania wymuszeń rozbójniczych.
"Grupa wyszkowska" powstała na początku lat 90. Zajmowała się głównie napadami z bronią, ściąganiem haraczy, porwaniami dla okupu, kradzieżami samochodów, handlem narkotykami i czerpaniem korzyści z nierządu. Według policji, stałym źródłem dochodów grupy przestępczej były haracze ściągane od osób prowadzących działalność gospodarczą w Wyszkowie i okolicach. Tych, którzy nie chcieli się podporządkować, zastraszano grożąc zabiciem, okaleczeniem, zamachem na rodzinę oraz zniszczeniem mienia.
Gangiem początkowo kierował Sławomir O. "Uchal", po jego zatrzymaniu władzę przejął Marek D., ps. Wacek. Pomagali mu Robert D., ps. Klakier, oraz Wiesław P. "Koczis".
W lipcu 2002 r. członkowie gangu zastrzelili z broni maszynowej na plaży w Wyszkowie dwóch mężczyzn; dwóch innych zostało rannych. Na plaży było wtedy wiele osób. Zaatakowani byli członkami konkurencyjnego gangu, który chciał w tym regionie przejąć interesy "grupy wyszkowskiej". Po trzymiesięcznym śledztwie policjanci z CBŚ zatrzymali zabójców i zaczęli rozpracowywać gang. Latem 2003 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do Sądu Okręgowego w Ostrołęce akt oskarżenia wobec 29-letniego Marcina S. i 22-letniego Włodzimierza B., którym zarzucono to zabójstwo.