Wyrok za śmiertelne pobicie sprzed 12 lat
Na sześć lat więzienia skazał opolski sąd Sebastiana S, który 12 lat temu z innym mężczyzną pobił kobietę i włożył ją do niedziałającej lodówki; ofiara zmarła. Sędzia uznał, że sprawa ta, m.in. ze względu na upływ czasu, jest "porażką wymiaru sprawiedliwości".
06.05.2014 17:10
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia opolskiego sądu okręgowego Piotr Kaczmarek uznał, że sprawa spowodowania śmierci Zdzisławy P. oceniana z perspektywy lat od zdarzenia - jest "porażką wymiaru sprawiedliwości".
- Nie jest bowiem akceptowalne to, że od znalezienia zwłok, do kolejnego nieprawomocnego rozstrzygnięcia dotyczącego sprawstwa odpowiedzialnych za śmierć pokrzywdzonej osób, minęło już prawie 12 lat - mówił sędzia. Tłumaczył, że jest to w sumie czwarte postępowanie ws. Sebastiana S. (drugi z oskarżonych został wcześniej prawomocnie skazany) oraz szóste dotyczące całej sprawy.
Z akt sprawy wynika, że 31-letni obecnie Sebastian S. wraz z 34-letnim dziś Rafałem P. miał w październiku 2002 r. w Brzegu bestialsko pobić Zdzisławę P. Następnie zmaltretowaną kobietę włożyli do pozostawionej na dworze lodówki. Przyczyną zgonu kobiety było uduszenie, spowodowane - jak wynika z opinii biegłych, głównie połamaniem żeber ofiary oraz wychłodzeniem organizmu.
Na początku o zabójstwo Zdzisławy P. oskarżony został zupełnie inny mężczyzna Jerzy H., który początkowo przyznał się do winy, a potem wycofał zeznania. Mimo to stanął przed sądem, a ten dwukrotnie go uniewinnił. W trakcie dalszego postępowania okazało się, że sprawcą mógł być Rafał P., który przyznał się i wskazał jako współsprawcę Sebastiana S.
Podczas pierwszego z procesów, w których obaj mężczyźni byli sądzeni, Rafał P. został skazany, a Sebastian S. uniewinniony. Po apelacji prokuratury proces obydwu oskarżonych ruszył jeszcze raz. W 2010 r. skazano ich za pobicie kobiety ze skutkiem śmiertelnym - Sebastiana S. na 6,5 roku więzienia, a Rafała P. na 6 lat. Wyrok Rafała P. uprawomocnił się jeszcze w 2010 r.
Obrońca Sebastiana S. złożył natomiast apelację, zarzucając sądowi pierwszej instancji m.in. błędy proceduralne. Sąd apelacyjny nie przychylił się do tych argumentów. Jednak obrona skierowała kasację do Sądu Najwyższego, a ten nakazał powtórzyć proces w stosunku do Sebastiana S., wskazując m.in. na konieczność przesłuchania konkretnych świadków.
W listopadzie 2012 r. sąd w Opolu skazał Sebastiana S. na 6,5 roku więzienia, ale i ten wyrok - po apelacji - nakazał powtórzyć Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
- Nie ma co ukrywać, że pójście na swoistą łatwiznę i skróty w pierwszym postępowaniu, zwłaszcza przez funkcjonariuszy policji zajmujących się sprawą, doprowadziło do tego, że dopiero w 2007 roku dotarto do właściwych sprawców przestępstwa - mówił sędzia uznając, że błędny kierunek pierwotnego śledztwa spowodował "nieodwracalną utratę" zeznań, które można było uzyskać od świadków, gdyby od początku byli oni przesłuchiwani w kontekście właściwych osób.
Sędzia Kaczmarek zaznaczył, że sprawa ta powinna w zasadzie zostać zakwalifikowana jako zabójstwo z zamiarem ewentualnym, bo - biorąc pod uwagę m.in. ilość i siłę uderzeń, jakie zadano ofierze - sprawcy zdawali sobie sprawę z tego, iż może się to skończyć jej zgonem. Jednak ze względów proceduralnych, m.in. zapadających wcześniej wyroków, taka zmiana kwalifikacji nie była możliwa. Dlatego Sebastiana S. sądzono za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Sąd dodał, że akta sprawy liczą wprawdzie 24 tomy, ale gdyby je "ścisnąć", to okazałoby się, że dowodem jest w zasadzie zeznanie współsprawcy - Rafała P. - i należało rozstrzygnąć, czy mówi on prawdę czy pomawia. Sąd dał wiarę jego zeznaniom uznając m.in., że jest w nich konsekwentny i nie ma już - po skazaniu - interesu w tym, by kłamać.
Wyrok jest nieprawomocny.