"Wyrok ws. Przemyka ma wymiar symboliczny"
Jesteśmy w wyjątkowej chwili, kiedy ta historia ciągle jeszcze jest w rękach sędziów i sędziowie jeszcze ferują wyroki. Ale ona na naszych oczach już przechodzi w ręce historyków - tak komentował wyrok skazujący b. zomowca Ireneusza K. za śmiertelne pobicie w 1983 r. Grzegorza Przemyka pisarz Piotr Wojciechowski.
27.05.2008 | aktual.: 27.05.2008 22:43
Myślę o dzisiejszych maturzystach, którzy dzisiaj są w wieku zamordowanego maturzysty, poety, syna poetki - i chciałbym - mówi Wojciechowski - aby oni zrozumieli, co się działo i żeby zobaczyli, jak strasznie trudno jest wymierzyć sprawiedliwość również tym, którzy osłaniali morderców - powiedział Wojciechowski. Przecież są sędziowie, którzy skazywali niewinnych ludzi, tych pracowników pogotowia, za pobicie Przemyka. To wszystko są winy nieosądzone i niedocieczone - zauważył.
Według pisarza, za chwilę będzie już za późno "aby osądzić tych, którzy osłaniali morderców, którzy dokonywali oszustw i matactw, żeby ich osłonić, którzy karali niewinnych za zbrodnie nie popełnione".
Nastąpi jednak, zdaniem Wojciechowskiego, czas dla historyków. Ważne jest tylko - podkreśla pisarz - aby o tym mówili i mówili prawdę, aby młodzież zechciała tego słuchać i rozumieć. Żeby ci współcześni maturzyści pojęli i żeby mieli nauczycieli, komentatorów, publicystów, którzy im wytłumaczą tamtą grozę, tamtą wielką niesprawiedliwość i trudność "sprawiedliwości prawa" i "sprawiedliwości historii" - powiedział.
Ale, z kolei - zwraca uwagę Wojciechowski - widzimy jak niesłychanie czas szybko biegnie i wszystko na naszych oczach już staje się historią. Nagle czujemy, że oni - winni - będą nieukarani. To jest przerażające.
Osoba dzisiaj skazanego zomowca ma znaczenie symboliczne - powiedział Wojciechowski. Nie wiadomo jednak jakie jeszcze będą czynione zabiegi, żeby skazanego uwolnić, bo są siły, które chcą pokazać, że tacy ludzie są bezkarni i pozostaną bezkarni - dodał.