PolskaWyrok śmierci

Wyrok śmierci

Narodowy Fundusz Zdrowia skazał na śmierć chorego na raka Janusza Grebasza, mieszkańca Gdańska. Odmówił zapłaty za lek o nazwie Campto - jedyny, który może mu uratować życie.

- Campto to cytostatyk nowej generacji, którego skuteczność w nowotworach jelita grubego jest udowodniona- twierdzi dr Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz, wojewódzki konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej.

- To lek drogi, miesięczna kuracja kosztuje około 8 tys. zł. Nie ma jednak wątpliwości, że dla pacjenta to lek ostatniej szansy.

Dwa lata temu panu Januszowi wycięto jelito. Dostał rutynową chemioterapię. Wiosną tego roku badania wykazały przerzut do wątroby. Onkolodzy byli zgodni, pacjent potrzebuje leku z wyższej półki. Oddział chemioterapii w redłowskim szpitalu nie dysponował Campto. Jeden z warszawskich szpitali zgodził się leczyć chorego, zażądał jednak, by Pomorski Oddział NFZ za Campto zapłacił. Fundusz odmówił.

- To nie jedyny taki przypadek - alarmuje dr Wełnicka-Jaśkiewicz. - W województwie pomorskim chorzy na raka mogą się leczyć tylko podstawowymi, najtańszymi cytostatykami. Nowe leki są niedostępne. Nic więc dziwnego, że z powodu raka ludzie mrą tu jak muchy.

Statystyki biją na alarm - w Pomorskiem rejestruje się najwięcej w skali kraju przypadków zachorowań na nowotwory. Prawda brzmi bardziej brutalnie - w naszym województwie wielu chorych umiera, choć lekarze mogliby ich uratować. Onkolodzy przegrywają walkę z rakiem nie z własnej winy. Dowodzi tego przykład Janusza Grebasza z Gdańska.

Chorobę nowotworową lekarze wykryli u pana Janusza przypadkowo.

- Podczas okresowych badań w pracy okazało się, że opad we krwi mam powyżej stu - opowiada. - Nie chciałem wierzyć. Czułem się zdrowy. Okresowe zmęczenie zrzucałem na karb zbyt licznych obowiązków.

Powtórzył badania. Opad był jeszcze wyższy. Szpital. Operacja. Z powodu raka usunięto mu jelito. Przeszedł chemioterapię. Minęły dwa lata. Wiosną tego rok zrobił kontrolne badanie poziomu nowotworowych markerów. Sporo przekraczały normę. Tomografia komputerowa wykazała przerzut do wątroby. Trafił na oddział chemioterapii Szpitala Morskiego w Gdyni Redłowie. Kuracja jednak nie dała rezultatów. Lekarze orzekli, że panu Januszowi trzeba podać cytostatyk nowszej generacji - Campto.

- W sytuacji gdy wcześniejsze leczenie skończyło się niepowodzeniem, tylko Campto może przedłużyć życie choremu z nowotworem jelita grubego - tłumaczy dr Małgorzata Piotrowska, zastępca ordynatora oddziału chemioterapii redłowskiego szpitala.

Szpital jednak Campto nie miał. - Żadnego szpitala ani przychodni onkologicznej w Pomorskiem nie stać na kupno tego leku za pieniądze, które otrzymują one w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia - twierdzi dr med. Marzena Wełnicka-Jaśkiewicz, wojewódzki konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej. - Kiedy były kasy chorych, pacjenci, którzy bezwzględnie potrzebowali droższych leków, mogli z nich korzystać. Pisali podania, ja je opiniowałam, na tej podstawie Pomorska Kasa Chorych lek refundowała. Nie zdarzyło się, by odmówiła. Od kwietnia br. oddział NFZ w Gdańsku w ogóle przestał refundować leki z tej grupy. Pacjenci z nowotworami mogą być leczeni tylko podstawowymi cytostatykami starszej generacji.

Na podanie Campto panu Januszowi zgodził się początkowo warszawski szpital przy ul. Szaserów. - Miałem już w ręku bilet na pociąg, gdy kilka dni temu przyszła z Warszawy wiadomość, że nie mam po co przyjeżdżać. Mają za dużo chorych w swoim województwie. Pomorski oddział funduszu odmówił szpitalowi zapłaty za leczenie pacjenta ze swojego terenu. - To tak jakby wydał na mnie wyrok śmierci - mówi z rozpaczą Janusz Grebasz.

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)