Wyrok, który może zmienić losy "jednej z największych afer w III RP"?
• TK wydał w 2015 r. wyrok ws. art. 156 § 2 Kodeksu postępowania administracyjnego, który powinien zastopować dziką reprywatyzację - twierdzi Miasto Jest Nasze
• Z tej furtki korzystały osoby skupujące roszczenia do znacjonalizowanych na mocy dekretu Bieruta (1945 r.) nieruchomości i je odzyskujące
• Jak do tej pory Sejm nie wprowadził zmian do feralnego paragrafu
• Jan Śpiewak dla WP: wyrok TK jest superważny, ale miasto nic z tym nie robiło
• Prof. Ewa Łętowska: jeśli teraz wszyscy gadają, że ośmiornica się zalęgła w Warszawie, to przecież nikt w Sejmie palcem nie kiwnął, aby to zacząć zmieniać
• Mec. Jan Stachura dla WP: ograniczenie (np. 10 lat) nie powinno dotyczyć spraw, które już się toczą
24.08.2016 | aktual.: 29.08.2016 13:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jan Śpiewak dziką reprywatyzację w Warszawie nazywa "jedną z największych afer w III RP". Według niego wyrok TK z 12 maja 2015 r. jest kluczowy i pokazuje bezprawność reprywatyzacji - zwłaszcza w Warszawie.
"Superważny wyrok TK"
- Jest superważny wyrok TK sprzed roku. Nie wiem, czy politycy mnie okłamują, robiąc wielkie oczy, gdy mówię im o tym. Wyrok jest opublikowany i nikt nie ma wątpliwości, co do jego ważności. I mimo to nic się nie dzieje. Władze Warszawy są stroną w postępowaniach ws. zwrotów, bo to własność miasta. Zamiast posiłkować się tym wyrokiem, domagać się wstrzymania decyzji do czasu nowelizacji Kodeksu Postępowania Administracyjnego, to miasto nic z tym nie robiło, ale dalej zwracało nieruchomości. To jest jawne pogwałcenie porządku konstytucyjnego i jawne łamanie konstytucji przez Hannę Gronkiewicz-Waltz - mówi WP Jan Śpiewak.
Orzeczenie TK wzięło się stąd, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wystosował do Trybunału zapytanie konstytucyjne. Sąd pytający zakwestionował konstytucyjność art. 156 § 2 KPA, bo nie przewiduje on (czyli to tzw. pominięcie ustawodawcze) żadnego czasowego ograniczenia dla stwierdzenia nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa. Inne przesłanki są limitowane do 10 lat, ale rażące naruszenie prawa - nie. Już w 2006 r. - w zupełnie innej sprawie - TK uznał, że instytucja przedawnienia jest wręcz konieczna z punktu widzenia bezpieczeństwa obrotu i stabilizacji stosunków cywilnoprawnych, a pewność prawa jest "koniecznym pierwiastkiem państwa prawa". W 2015 r. TK podążył dalej tą drogą i podzielił opinię sądu pytającego.
Orzeczenie było "miękkie"
Rzecznik Praw Obywatelskich wyraził później swoją opinię. - Składanie wniosku o stwierdzenie nieważności decyzji po upływie dziesiątków lat od jej wydania mogło w niektórych sytuacjach stanowić przejaw nadużywania prawa - i tego typu działaniom próbowało postawić tamę orzeczenie TK. Niemniej, z racji zastosowanej przez TK "miękkiej" tzw. formuły zakresowej sentencji wyroku, orzeczenie to nie uchyliło mocy obowiązującej zaskarżonego przepisu - pisał dr Adam Bodnar.
Kontrowersyjny zapis, który jest zbyt wąski i przez to niekonstytucyjny, wciąż pozostaje w mocy.
TK nałożył jednak na Sejm "obowiązek rozszerzenia unormowania art. 156 § 2 KPA przewidującego ograniczenia możliwości stwierdzenia nieważności decyzji administracyjnej wydanej z rażącym naruszeniem prawa, gdy od wydania decyzji nastąpił znaczny upływ czasu, a decyzja była podstawą nabycia prawa lub ekspektatywy" (spodziewanego nabycia - red.). TK nie wskazał jednak terminu realizacji i jej sposobu, pozostawiając Sejmowi swobodę. Sejm do tej pory nic jednak nie zmienił we wskazanym paragrafie.
Prof. Łętowska: wszyscy gadają, że ośmiornica zalęgła się w Warszawie, a jest potężne narzędzie
Na wagę tego orzeczenia TK w rozmowie z WP wskazuje prof. Ewa Łętowska.
- Jeśli teraz wszyscy gadają, że taka ośmiornica się zalęgła w Warszawie, to przecież od roku nikt z polityków, nikt w Sejmie palcem nie kiwnął, aby to zacząć zmieniać. A jest potężne narzędzie w postaci wyroku TK z 12 maja 2015 r. Cytując Stefana Kisielewskiego: toż to chyba dyktatura ciemniaków - nie wiedzą, co mają w ręku! Ten wyrok Trybunału jest niezwykle ważny, bo mógłby położyć kres rozpaczliwemu unieważnianiu decyzji administracyjnych bez żadnego ogranicznika w czasie - mówi prof. Łętowska dla Wirtualnej Polski.
Jak podkreśla, po tym orzeczeniu, można by też bezpośrednio próbować wypracować polepszenie istniejącej praktyki sądowej, bo sądy administracyjne mogłyby z tego orzeczenia TK wyciągać bezpośrednie wnioski - "potrafią to robić, ale to wymaga czasu".
W Senacie zrodził się projekt noweli KPA w odpowiedzi na wyrok TK z 12 maja 2015 r. Został on wniesiony 22 kwietnia br., skierowany został do komisji i choć termin na przygotowanie sprawozdania upływał 13 czerwca 2016, to nadal go nie ma, a termin wydłużono do 30 września.
Mec. Stachura: nie można zaskakiwać
Mec. Jan Stachura - prawnik, który prowadził i prowadzi wiele spraw reprywatyzacyjnych w Warszawie - w rozmowie z WP również komentuje orzeczenie TK, które ograniczyłoby reprywatyzację. Dla niego ważne jest, aby orzeczenie TK nie wpłynęło na sprawy, które zostały już wszczęte.
- Najważniejszą kwestią są sprawy, które aktualnie są już w toku. Nie można zaskakiwać kogoś, kto prowadzi sprawę o stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnej i stara się o zwrot nieruchomości. Nie może się nagle okazać, że sprawa toczy się od 10-15 lat, a teraz nagle na skutek orzeczenia TK ktoś, kto ma roszczenie, zostaje pozbawiony uprawnień i możliwości dochodzenia zwrotu nieruchomości - mówi WP mec. Jan Stachura.
Jednak według prof. Łętowskiej wyrok TK można stosować, nawet jeśli Sejm nie wprowadził jeszcze zmiany w KPA, której oczekuje Trybunał.
- Gdybym była sędzią orzekającą w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, to powiedziałabym tak: TK orzekł, że niekonstytucyjne jest prawo pozwalające na uchylanie decyzji administracyjnych kiedy się chce, więc Sejm powinien wykonać swoją pracę i wprowadzić do KPA ogranicznik czasowy, ale jako sąd orzekający mogę ocenić konkretną sytuację, z jaką mam do czynienia. Skoro sprawa dotyczy bardzo starej decyzji, to moim zdaniem - chcąc ją teraz unieważnić - nadużywasz prawa, nie mieścisz się w ramach Kodeksu postępowania administracyjnego. Sprawy dotyczące reprywatyzacji są do załatwienia, ale wymagają kompleksowego myślenia - mówi WP prof. Ewa Łętowska.
Interpelacja Śpiewaka
Szef Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Śpiewak ws. wyroku TK pisał do władz Warszawy interpelację, żądając informacji o tym, jak ów wyrok wykorzystują, by bronić majątku miasta i czy przeprowadzono analizy prawne orzeczenia.
- Odnośnie do stosowania art. 156 KPA oraz wyroku TK z dnia 12 maja 2015 r. informujemy, iż postępowania o stwierdzenie nieważności decyzji są prowadzone przez właściwe organy - Samorządowe Kolegium Odwoławcze, Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa - i to one podejmują decyzje w przedmiocie stosowania określonych przepisów prawa, w tym o wznowieniu zakończonych postępowań administracyjnych - odpowiedziały krótko władze miasta.
Teoretycznie można cofać decyzje sprzed setek lat
Wokół wyroku, czemu Jan Śpiewak się dziwi, głośno wcale nie jest. - TK orzekł, że należy do paragrafu KPA wprowadzić okres na ew. wzruszenie decyzji administracyjnej, bo tak naprawdę polskie sądy od ponad 20 lat łamią konstytucję. Skoro można za nieważną uznać decyzję administracyjną sprzed 70 lat, to można by też cofnąć decyzję Stanisława Augusta o kasacie zakonu jezuitów - mówi szef MJN.
Co do tego zgadza się także mec. Jan Stachura. - Brzmi abstrakcyjnie, ale w obecnym stanie prawnym jest taka możliwość, aby za 200 lat ktoś wszczął postępowanie o stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnej. Na pewno więc należałoby ograniczyć w czasie możliwość uznawania decyzji za nieważne. Zgadzam się więc z orzeczeniem TK z 2015 r. - mówi. Powtarza jednak: - To ograniczenie nie powinno jednak dotyczyć spraw, które się już toczą. Trudne do przyjęcia byłoby dla mnie, że ktoś powie: wprawdzie wniosek został złożony 10 lat temu, ale nie zdążyliśmy załatwić sprawy, a teraz mamy możliwość odmówienia stwierdzenia nieważności - mówi mec. Stachura.
Prawnik zajmujący się głównie odzyskiwaniem nieruchomości znacjonalizowanych na mocy dekretu Bieruta broni jednak możliwości podważania decyzji administracyjnych podejmowanych krótko po II wojnie światowej. - Przypadki stwierdzania nieważności decyzji administracyjnych we właściwym systemie prawnym powinny być wyjątkiem, a nie regułą. W Polsce na skutek tego, że nie szanowano własności prywatnej, a system polityczno-gospodarczy w czasach PRL-u nie dawał mechanizmów do naprawienia błędów, wadliwe decyzje zapadały w tysiącach. Przez lata nie było rzeczywistych możliwości podważania tych decyzji - nie było sądownictwa administracyjnego ani woli politycznej - argumentuje mec. Stachura.
"Takie zwroty są zwyczajnie nielegalne"
Jan Śpiewak podkreśla jednak - posiłkując się wyrokiem TK - że tam, gdzie doszło do nieodwracalnych skutków prawnych, czyli ludzie wchodzili w stosunki najmu albo wykupywali mieszkania, nie powinno być zwrotów w naturze. - Moim zdaniem takie zwroty są zwyczajnie nielegalne. W takich sytuacjach powinny być wypłacane odszkodowania - dodaje.
Jego zdaniem "obserwowaliśmy atak sądów administracyjnych na państwo i likwidowanie państwa przez te sądy". - Nie wiem, czy wynikało to ze skrajnie liberalnej i indywidualistycznej ideologii panującej w sądach czy innych działań jak wprowadzenie przez wyspecjalizowane kancelarie swojej interpretacji prawa do orzecznictwa sądów, ale NSA w 2008 r. oceniło, że można zwracać wszystko, więc zaczęto oddawać np. szkoły. W praktyce najpierw cofana jest decyzja administracyjna sprzed 70 lat, a potem na podstawie dekretu Bieruta władze miasta muszą wydać nową decyzję już korzystając z interpretacji NSA z 2008 r. - komentuje Jan Śpiewak.
Zakres zwrotu nieruchomości znacjonalizowanych na mocy dekretu Bieruta zwiększył się, bo w 2008 r. Naczelny Sąd Administracyjny podjął uchwałę, która dała możliwość zwracania też majątku służącego celom publicznym (np. budynek szkoły, boisko), bo - uznał NSA - podmioty prywatne też mogą realizować cele publiczne.
Tu mec. Stachura krytykuje stowarzyszenie Jana Śpiewaka. - Miasto Jest Nasze ma pewną koncepcję ideologiczną i do niej dostosowuje swoje rozwiązania. Stowarzyszenie pomija drugą część orzeczenia TK z 2015 r. Okres na przedawnienie - tak, ale by odmówić unieważnienia decyzji administracyjnej jednocześnie musiałaby radykalne pogorszyć się sytuacja podmiotu, który w zaufaniu do stanu prawnego uzyskał jakieś prawo do nieruchomości bądź chociaż możliwość do uregulowania stanu prawnego nieruchomości - mówi mec. Stachura.
Prof. Ewa Łętowska: - Gdy studiowałam, to było wiadomo, że nie uchyla się decyzji, które wywołały nieodwracalne skutki prawne. Te skutki można rozumieć szerzej albo węziej. W Polsce w ciągu kilkunastu lat zaczęto te nieodwracalne skutki rozumieć coraz węziej, a więc coraz więcej starych decyzji administracyjnych można było uchylać po wielu latach. Temu sprzeciwił się wyrok Trybunału z maja 2015 r. Uchylanie decyzji, które prowadziły do przekształceń własnościowych i lokalowych powoduje dziś, że czyniąc dziejową sprawiedliwość wobec jednych, rykoszetem wyrządzamy coraz więcej krzywd.
Mała ustawa reprywatyzacyjna
Skalę reprywatyzacji i jej patologie ograniczyć ma mała ustawa reprywatyzacyjna - w życie wejdzie ona 17 września. Na jej podstawie można będzie odmówić zwrotu m.in., gdy nieruchomość wykorzystywana jest na cele publiczne (np. szkoła), wartość nowo wybudowanego na gruncie budynku znacznie przekracza wartość nieruchomości, budynek był zniszczony po wojnie więcej niż w 66 proc. Ponadto obrót roszczeniami będzie możliwy wyłącznie w formie aktu notarialnego, a miasto i skarb państwa będą mieć prawo pierwokupu; nie będzie można ustanawiać kuratorów dla osób, co do których istnieją przesłanki do uznania za zmarłe; będzie można wygasić roszczenia do ponad 2 tys. nieruchomości, do których złożono wnioski o zwrot, a o których zwrot od ponad 70 lat nikt się nie ubiega.
W stolicy trwa ok. 3,5 tys. postępowań o zwrot nieruchomości, a 118 z nich dotyczy gruntów pod żłobkami, przedszkolami i szkołami.