Wypadek w Szkocji - i co dalej?
Wypadki zdarza się nawet najlepszym. Stajemy grzecznie na światłach, zaciągamy ręczny, oglądamy się dookoła i... BUM. Ktoś się zagapił. Co dalej robić?
Po pierwsze: jeżeli nie ma ofiar lub rannych, natychmiast zjechać na bok. Nie ma co blokować drogi.
Po trzecie: Niezależnie od sytuacji, nie przyznawać się do winy - "na gorąco" możemy nie mieć trzeźwego osądu sytuacji. Poza tym jeśli sprawa jest niepewna może okazać się, że choć nie zdajemy sobie sprawę, to my jesteśmy poszkodowanymi. W końcu tak przepisy, jak i praktyka, różnią się od tych znanych z Polski.
Kolejnym krokiem jest skontaktowanie się z naszym ubezpieczycielem. Jest to nasz obowiązek, nawet jeżeli wina drugiego kierowcy jest oczywista. Poza tym przedstawiciel ubezpieczyciela, jeżeli nawet nie pomoże, to na pewno doradzi. Możliwe jest, że łatwy pieniądz zwąchają firmy zajmujące się likwidacją szkód a jako że nie są one finansowane ze składek, a żyją z tego, co uda im się ugrać na naszej sprawie, należy zwrócić uwagę na to, aby był to dla nas dobry układ, tak aby obie strony wyszły na tym na plus. Czasem lepiej na tym wyjdziemy, jeżeli będziemy działać sami, ale w bardziej skomplikowanych sprawach "skorzystajmy najlepiej z pomocy prawnika-drapieżnika działającego na zasadzie no win - no fee".
Niezależnie od tego jaką drogę obierzemy, na pewno nasz samochód będzie chciał zobaczyć rzeczoznawca. Wyceni on szkody, a jeżeli uzna, że samochodu nie opłaca się naprawiać - oszacuje wartość naszego pojazdu przed wypadkiem. Koniecznie targujmy się. Zwracajmy uwagę na wszelkie udoskonalenia w naszym pojeździe, na niedawno wykonane remonty czy np. sprzęt audio. Wątpliwe, abyśmy ugrali wiele, ale gra jest warta świeczki.
Jeżeli ustalone zostaną wspólne szacunkowe koszta naprawy, to najlepiej znaleźć zakład który samochód wyklepie nam bezgotówkowo. Nawet jeśli jednak rzeczoznawca uzna, że samochodu nie warto jest naprawiać, nie oznacza to jeszcze koniecznie pożegnania z naszymi ukochanymi czterema kółkami – ale o tym w następnym numerze.
Tomasz Oryński