Wypadek premier Beaty Szydło. Policja szuka świadka wypadku. "To będą interesujące zeznania"
Renault w ciemnym kolorze - tyle wiadomo na temat samochodu, który jechał za kierowcą seicento w momencie wypadku z udziałem premier rządu. Mężczyzna, który go prowadził, odjechał i dziś policja próbuje go odnaleźć.
– Nie wiemy, skąd pochodzi kierowca. Nie udało się nam odczytać numeru rejestracyjnego, nie zapamiętali go także świadkowie. Ale możemy potwierdzić, że taki samochód był – powiedział "Rzeczpospolitej" prok. Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Mężczyzna nie zgłosił się do prokuratury, zaczęła więc go szukać policja. – Przyszło do nas pismo, ale bardzo oszczędne. Z informacją, że to auto marki Renault, koloru ciemnego – powiedział w rozmowie z dziennkiem jeden z policjantów.
To mogłoby rozwiązać kwestię sygnałów
Zeznania naocznego świadka mogą być dla śledztwa bardzo cenne. Mógłby np. zeznać, czy rządowa kolumna miała sygnały tylko świetlne, czy również dźwiękowe. W tej kwestii relacje świadków są rozbieżne.
- Zapewne interesujące będą zeznania tego człowieka – stwierdził mec. Władysław Pociej, obrońca Sebastiana K., który jest zaskoczony faktem, że świadka szuka policja. Jednak za niezgłoszenie się mężczyźnie nie będzie nic grozić.
Przebieg wypadku
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia. Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, a prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień. Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem sprawuje Prokuratura Regionalna w Krakowie. Do tej pory przesłuchano uczestniczących w wypadku funkcjonariuszy BOR-u.