Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Trzaskowski reaguje
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zareagował na tragiczny wypadek, do którego doszło na Trasie Łazienkowskiej w stolicy. "Do takich sytuacji nie może dochodzić na naszych ulicach, dlatego cały czas pracujemy nad konkretnymi rozwiązaniami. (...) Nie ma zgody na to, aby nasze ulice były torami wyścigowymi!" - napisał.
24.09.2024 | aktual.: 24.09.2024 11:51
"Od wielu dni bulwersuje nas tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej, jesteśmy wszyscy myślami i sercem z rodziną ofiary i osobami poszkodowanymi w tym wypadku. Do takich sytuacji nie może dochodzić na naszych ulicach, dlatego cały czas pracujemy nad konkretnymi rozwiązaniami" - napisał prezydent Warszawy na portalu X.
"Mordercy drogowi powinni być skutecznie ścigani i osądzani"
Rafał Trzaskowski dodał, że Warszawa przekaże kolejne środki na dodatkowe patrole policjantów z drogówki, w tym na ściganie organizatorów i uczestników nocnych rajdów samochodowych. "Nie ma zgody na to, aby nasze ulice były torami wyścigowymi! Rozmowy na ten temat już toczą się z Komendą Stołeczną Policji" - zapewnił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent polecił także podwojenie finansowania na poprawę bezpieczeństwa infrastruktury drogowej. "Oznacza to, że dotychczasowy fundusz zostanie zasilony dodatkową kwotą 164 mln zł. Są to rekordowe środki na ten cel w stolicy" - zaznaczył.
"Mordercy drogowi powinni być skutecznie ścigani i osądzani - i tylko zmiana prawa oraz skuteczność organów ścigania może w tym pomóc" - podkreślił.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie
W nocy z soboty na niedzielę (14 na 15 września) na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie 26-letni Łukasz Ż., siedzący za kierownicą volkswagena, uderzył w osobowego forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina.
Jak się okazało, w volkswagenie znajdowało się czterech mężczyzn i jedna kobieta. Wszyscy mężczyźni oddalili się z miejsca zdarzenia, zostawiając ciężko ranną, nieprzytomną pasażerkę w aucie. Policja zatrzymała wkrótce potem trzech z nich w wieku 22, 27 i 28 lat. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu.
26-latek przez kilka dni pozostawał nieuchwytny, ale ostatecznie trafił w ręce policji. Zatrzymano go w Niemczech po tym, jak prokuratura wydała za nim list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania. Podejrzany został aresztowany przez niemiecki sąd, ale z racji tego, że nie zgadza się na uproszczoną procedurę ekstradycji do Polski, zanim trafi do naszego kraju, może upłynąć nawet kilka tygodni.