Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Przesłuchali trzech zatrzymanych
Jak ustaliła Wirtualna Polska, w poniedziałek po południu w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście odbyły się przesłuchania trzech mężczyzn, zatrzymanych w związku ze śmiertelnym wypadkiem w Warszawie na Trasie Łazienkowskiej. Trwają poszukiwania czwartego mężczyzny, który mógł być sprawcą.
16.09.2024 | aktual.: 16.09.2024 22:43
- Czynności z trzema mężczyznami są wykonywane w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Są oni obecnie przesłuchiwani. Prawdopodobnie będą one trwały do godzin późnowieczornych bądź nocnych. Czwarty mężczyzna jest poszukiwany. Znamy jego tożsamość, jest to obywatel Polski - mówił Wirtualnej Polsce Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Czy do tej czwartej osoby są podejrzenia, że to ona mogła kierować autem w chwili wypadku? - dopytujemy.
- Są. Natomiast zobaczymy, co wyjdzie z protokołów przesłuchań pozostałych mężczyzn. Na tym etapie nie mogę powiedzieć, czy będą oni przesłuchiwani w charakterze świadka, czy podejrzanych. We wtorek będziemy dysponować większą wiedzą - dodaje rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej.
Do tragicznego wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Przebieg wypadku znamy dzięki nagraniu, jakie zostało udostępnione w mediach społecznościowych.
W tył forda uderzył biały volkswagen arteon, który dosłownie zmiótł poprzedzające go auto. Samochód jechał z bardzo dużą prędkością. Uderzony ford następnie rozbił się o barierki. Samochodem tym jechała rodzina z dwójką dzieci. Na miejscu zginął ojciec, dzieci z matką trafiły do szpitala w ciężkim stanie. Jak przekazał nam Piotr A. Skiba, rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej, w poniedziałek stan całej trójki był stabilny, a kobieta odzyskała przytomność.
Według pierwszych informacji samochodem miało podróżować trzech mężczyzn i kobieta. Mężczyźni byli pod wpływem alkoholu. 22-latek miał dwa promile, 27- i 28-latek ponad promil.
Nikt nie przyznawał się do kierowania autem. Mężczyźni przekonywali, że to jadąca z nimi kobieta miała prowadzić samochód, ale śledczy im nie wierzą. Po wypadku kobieta w stanie ciężkim trafiła do szpitala. - Nie odzyskała przytomności, jest w śpiączce - mówi WP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jak ustalił portal BRD24, tuż po wypadku mężczyźni z volkswagena "mieli zostawić na ulicy konającą współpasażerkę". "Sami mieli kręcić się na poboczu, udając najpierw, że w ogóle nie jechali tym samochodem" - podał portal.
Nieoficjalnie, w volkswagenie były butelki z alkoholem i mandat od policji na 2 tys. zł. Jeden z jadących samochodem miał zakaz kierowania pojazdami. Według TVN Warszawa dotyczył on właśnie mężczyzny, który uciekł po wypadku. Wcześniej miał być już notowany za jazdę pod wpływem.
Do nagrań z wypadku - jak podaje TVN Warszawa - miał dotrzeć portal vitrina.pl. Redakcję portalu tworzą Białorusini mieszkający w Polsce. Zdarzenie zarejestrowała kamera w aucie taksówkarza z Uzbekistanu. Prawdopodobnie to on jako pierwszy udzielał pomocy poszkodowanym w wypadku.
Na nagraniu widać jak osobowy ford porusza się środkowym pasem jezdni. Nagle, na wysokości Torwaru, w kadrze pojawia się rozpędzony biały volkswagen, który uderza z ogromną siłą w tył forda. Ten zostaje zepchnięty na barierki.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski