Wyniki wyborów 2020. Ponad tysiąc protestów wyborczych wpłynęło do SN. Będzie ich jeszcze więcej
Do Sądu Najwyższego wpłynęło już tysiąc protestów wyborczych - poinformowało nas biuro prasowe SN. Będzie ich więcej, bo wciąż spływają te pisane na ostatnią chwilę, oraz te składane przez Polaków z zagranicy. Dowiedzieliśmy się też, że "protestów z zagranicy jest bardzo dużo".
- Do Sądu Najwyższego wpłynęło ponad 1000 protestów wyborczych, z czego 426 zostało już zarejestrowanych i został nadany im bieg. Ponad 600 protestów wciąż oczekuje na rejestrację. Protestów z zagranicy jest bardzo dużo, jednak na tę chwilę nie jesteśmy w stanie podać konkretnej liczby - poinformowało nas biuro prasowe Sądu Najwyższego. Dane te nie uwzględniają dzisiejszego wpływu, a więc protestów będzie jeszcze więcej.
Termin na złożenie protestu wyborczego w tym roku był niezwykle krótki - wyborcy mieli jedynie trzy dni na wysłanie takiego wniosku. Protesty wyborcze można było składać do północy. Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, chętnych do ich składania, szczególnie z zagranicy, nie brakowało.
Marta Olszewska z Barcelony mówiła nam: - Pakiet do mnie nie dotarł. Czuje niemoc i wielką złość. Zostałam pozbawiona mojego prawa do głosowania. Będę składać protest wyborczy. Formularz mam już wypełniony.
Zuzanna Marecka, mieszkanka Gibraltaru i autorka bloga - "Lubię Gibraltar" mówi nam, że do niej też nie dotarły pakiety wyborcze. Podkreśla, że jest jej niezwykle przykro, bo zawsze brała udział w wyborach. Również zapowiadała złożenie protestu wyborczego.
Protesty wyborcze. 500 odebranych telefonów
Inicjatywa Wolne Sądy zaangażowała się w pomoc Polakom przy składaniu protestów wyborczych. Wraz z innymi społecznymi działaczami prawnicy tworzyli wzory formularzy, a także otworzyli linię telefoniczną, na przez trzy ostatnie dni odpowiadali na najbardziej nurtujące pytania dotyczące protestów wyborczych.
- Telefony urywały się - mówi WP prawniczka Maria Ejchart-Dubois z tej inicjatywy. - 30 prawników przez 8 godzin dziennie przez ostatnie trzy dni odebrało 500 telefonów. Realnych porad prawnych udzieliliśmy około 250. Najdłuższa rozmowa trwała 45 minut, więc to też pokazuje, że nie były to kilkuminutowe pogawędki - podsumowuje akcję Ejchart-Dubois.
I dodaje, że paradoksalnie niewiele osób z zagranicy dzwoniło po poradę prawną. - Brak kart do głosowania, czy prześwitujące koperty, albo odebranie możliwości głosowania w ogóle to były tak częste nadużycia, że Polonia mogła skorzystać w tych sprawach z gotowych formularzy. Telefony, które odbieraliśmy, dotyczyły głównie pytań o równość wyborów i czy w związku z tym można złożyć protest. Wielu było zbulwersowanych działalnością TVP. Twierdzili, że kampania wyborcza nie była równa, bo tę równowagę naruszyła Telewizja Publiczna - dodaje prawniczka.
Również ocenia, że protestów wyborczych będzie znacznie więcej. - Te, o których mówi się oficjalnie, to głównie protesty złożone osobiście. Nadejdą jeszcze te z zagranicy i te wysłane pocztą. Musimy poczekać jeszcze co najmniej tydzień, by powiedzieć dokładnie, ile tych protestów wyborczych zostało złożonych - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl