Wynik wyborów w Hiszpanii może być zachętą dla terrorystów
Bojownicy islamscy mogą potraktować
porażkę Partii Ludowej w niedzielnych wyborach w Hiszpanii i
zapowiedź wycofania kontyngentu hiszpańskiego z Iraku jako
zwycięstwo ich sprawy i zachętę do nowych ataków w celach
politycznych - pisze Reuter, cytując ekspertów od bezpieczeństwa.
16.03.2004 | aktual.: 16.03.2004 12:52
"Pomyślą, że dokonali czegoś absolutnie niezwykłego"
Jeśli, jak wszystko wskazuje, Al-Kaida i jej zwolennicy stali za czwartkowymi zamachami w Madrycie, wynik wyborów w Hiszpanii zostanie odebrany jako dowód na to, że terrorystom islamskim po raz pierwszy udało się obalić rząd zachodniego państwa za pomocą zbrodni na osobach cywilnych.
"Pomyślą, że dokonali czegoś absolutnie niezwykłego" - mówi David Claridge, dyrektor Janusian Security Risk Management, londyńskiej firmy doradczej, która zajmuje się oceną zagrożenia bezpieczeństwa dla klientów handlowych.
"To wyjątkowa sytuacja, w której konkretna przyczyna powoduje skutek: oto mamy wybory, na które możemy wywrzeć wpływ. Myślę, że terroryści, planujący nowe zamachy, otrzymali potężny bodziec na przyszłość" - uważa Claridge.
Jeszcze tydzień temu sondaże wykazywały, że rządząca Partia Ludowa, mimo wspierania niepopularnej w kraju interwencji Stanów Zjednoczonych i W.Brytanii w Iraku, może liczyć na zwycięstwo w wyborach. Jednakże w następstwie zamachów, w których zginęło co najmniej 200 osób, a 1500 zostało rannych, wahadło przesunęło się w stronę krytykującej wojnę partii socjalistycznej. Jej zwycięski przywódca, Jose Luis Rodriguez Zapatero, powtórzył potem przedwyborczą obietnicę wycofania wojsk z Iraku, jeśli do połowy roku steru w tym kraju nie przejmie ONZ.
Odsunięcie rządu
Eksperci spraw bezpieczeństwa są zdania, że odsunięcie rządu hiszpańskiego było wyraźnym celem, jaki przyświecał Al-Kaidzie w czwartkowych zamachach. Wskazują oni na 50-stronicowy dokument "Irak al-Dżihad", który jeszcze w grudniu pojawił się na stronach internetowych wykorzystywanych przez Al-Kaidę. Podnosił on możliwość ataków na cele hiszpańskie w zamiarze podsycenia wrogości społeczeństwa wobec wojny i obalenia premiera Jose Marii Aznara.
Autorzy dokumentu wyraźnie zalecali islamskim bojownikom "wykorzystanie nadchodzących wyborów w Hiszpanii w marcu 2004 roku". "Uważamy - twierdzili - że rząd hiszpański nie przetrwa nie więcej niż dwóch-trzech ataków (...), zanim nie zostanie zmuszony do wycofania się [z Iraku] pod naciskiem opinii publicznej". _ "Ostatecznie wystarczył tylko jeden atak"_ - mówi David Claridge.
Mimo początkowych twierdzeń władz hiszpańskich, że głównymi podejrzanymi o dokonanie czwartkowych zamachów są separatyści baskijscy, większość ekspertów nie ma już wątpliwości, że eksplozje w czterech pociągach były dziełem Al-Kaidy lub związanych z nią grup.
"Przemyślni i brutalni terroryści"
"Najwyraźniej terroryści mocno zastanawiali się nad sposobem, w jaki można osiągnąć największy efekt polityczny w Hiszpanii" - mówi szef Ośrodka Studiów nad Terroryzmem i Przemocą przy szkockim St.Andrew's University, Paul Wilkinson. Jego zdaniem, zamachy w Madrycie dowodzą, że "niezwykle przemyślni i brutalni terroryści 'nowej generacji' starannie planują zamachy, tak by osiągać maksymalny efekt strategiczny".
Według Davida Claridge'a, "w społeczności islamskiej wyraźnie toczyły się dyskusje wokół Hiszpanii jako potencjalnego celu ataku, wrażliwego na terroryzm, który przez to staje się środkiem wywoływania zmiany politycznej".
Waszyngton i Londyn prawdopodobnie będą starały się przekonać nowy rząd hiszpański, by przemyślał swą zapowiedź wycofania żołnierzy, choćby po to, by pozbawić Al-Kaidę pretensji do zwycięstwa. W rzeczy samej, triumfator niedzielnych wyborów w Hiszpanii Zapatero potwierdził wprawdzie obietnicę wycofania 1300 żołnierzy z Iraku do 1 lipca, ale dodał, że może ona ulec zmianie, jeśli sytuacja w tym kraju poprawi się.
Wilkinson widzi w tej deklaracji "oznakę nadziei, że nowy rząd hiszpański może da się przekonać do pozostania [w Iraku] i tym samym podważenia wrażenia, że terroryści odnieśli zwycięstwo".
Tymczasem jednak Al-Kaida będzie mogła rozgłaszać wszem i wobec swój sukces w obaleniu europejskiego rządu za pomocą bomb. "Myślę, że posłużą się tym jako bronią propagandową oraz dla akcji rekrutacyjnej do Al-Kaidy. Jestem przekonany, że wykorzystają to do końca"- uważa Paul Wilkinson. wk/ kan/ mw/