PolskaWynajmę salę operacyjną

Wynajmę salę operacyjną


W soboty bloki operacyjne większości szpitali wielkopolskich stoją puste i nic się w nich nie dzieje. Jedna z polskich lecznic udowadnia, że można na tym zarobić, wynajmując je w weekendy prywatnym spółkom.

Wynajmę salę operacyjną

Sprawdzamy Wielkopolan, czy gotowi są na tak niekonwencjonalne rozwiązanie w naszych warunkach.

- Gdyby NFZ płacił nam wszystkie nadlimity, które dzisiaj sięgają już 7 mln zł, nie zajmowalibyśmy się wynajmowaniem bloku operacyjnego - tłumaczy Ewa Wróblewska, radca prawny z grudziądzkiego szpitala, który niebawem będzie pierwszym publicznym zakładem leczniczym w kraju szukającym pieniędzy w dni wolne od pracy.

- Przerabialiśmy ten pomysł dwa lata temu, ale nic z tego nie wyszło - przyznaje Wojciech Spychalski, dyrektor Wielkopolskiego Centrum Chorób Płuc i Gruźlicy.

To się musi udać

Mecenas ze szpitala w Grudziądzu bardzo dokładnie studiowała przepisy aby, jak mówi, nie popełnić żadnego błędu: - Przygotowaliśmy dwie umowy, przeanalizowaliśmy wszystkie aspekty takiej współpracy z niepublicznym zakładem opieki zdrowotnej; nie ucierpi na tym pacjent, ani szpital. Jeżeli więc się zdarzy, że w sobotę trafi do szpitala ubezpieczony chory, którego trzeba będzie natychmiast ratować, będzie dla niego zagwarantowana pomoc: Szpitalowi nie wolno bezpośrednio pobierać zapłaty od pacjenta ubezpieczonego, więc będzie to robił niepubliczny zakład wynajmujący blok operacyjny. Prywatna służba może kasować od każdego - ubezpieczonego i nieubezpieczonego. Grudziądzka lecznica opracowała dokładny harmonogram wykorzystania sal przez osiem sobotnich godzin. Liczy się z tym, że w trakcie realizowania tego projektu trzeba będzie wprowadzać na bieżąco pewne korekty. Czy plan może runąć z przyczyn jeszcze nieznanych? Lada dzień zostaną podpisane pierwsze umowy.

Wielkopolanie są ostrożni?

Okazuje się, że o podobnym rozwiązaniu myślano i myśli się w Poznaniu i Wielkopolsce. Do ośrodka chorób płuc już dwa lata temu zgłosił się lekarz z Norwegii, który chciał na podobnej zasadzie operować naszych pacjentów. Pomysł nie bardzo się jednak podobał lekarzom zatrudnionym w szpitalu. Zaczęli rozważać wszystkie "za” i "przeciw”: Oferta, która mogła przynieść dodatkowe pieniądze, została odrzucona: - Każdy by na tym zyskał, bo kolejki by się skróciły, lekarze i pielęgniarki zarabialiby więcej - uważa dyrektor Wojciech Spychalski, który nie zrezygnuje z wynajmowania sal, jeżeli kiedyś powtórzy się taka okazja.

O straconej szansie mówi również Szczepan Cofta, naczelny lekarz Szpitala Przemienienia Pańskiego w Poznaniu: - Podejmowaliśmy taką próbę, ale organ założycielski (Akademia Medyczna w Poznaniu - przyp. red) nie wyraził na to zgody. Teoretycznie jest to sprawa do rozważenia, bo sale operacyjne są do wynajęcia. Czy jednak stać byłoby na bardzo kosztowne zabiegi operacyjne Polaków?

Niewykorzystane siły

- Jestem gotów na wynajęcie sali operacyjnej w soboty, a nawet sal chorych, bo pracę lekarzy ograniczają limity NFZ; nasze moce wykorzystane są tylko w 50 procentach. Na więcej nie pozwalają kontrakty - mówi Jacek Kościjański, dyrektor obornickiej lecznicy i zastrzega, że zgodę wyda tylko wówczas, gdy oferta nie będzie konkurencyjna dla już pracujących oddziałów. Podobne zastrzeżenie stawia Ryszard Stankiewicz, dyrektor 111 Szpitala Wojskowego: - Ja to nazywam falandyzacją prawa, bo jest to forma obejścia prawa. Będę jednak na to gotów, ale na taki zakres usług, jakich u nas nie ma.

Prof. Jacek Wysocki Rzecznik AM w Poznaniu

Szpitale muszą się ratować, ale główną instytucją, która im to utrudnia, jest ministerstwo zdrowia. Nie od nas zależy, czy szpital wynajmie salę, lecz od ministra Balickiego. Może on przymknąć oko na działania grudziądzkiego szpitala, a może dać mu po łapach. Od tego zależy, czy inni skorzystają z tego pomysłu.

Danuta Pawlicka

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)