PolskaWymyślają choroby, by przyjechała karetka

Wymyślają choroby, by przyjechała karetka

Karetki w Łodzi zamiast do stanów zagrożenia życia, jeżdżą do biegunek i bólu ucha. Pacjenci oszukują dyspozytorów, wymyślając poważne schorzenia i bóle, byleby tylko karetka do nich dotarła. Jedna trzecia wyjazdów karetek to sprawy, które powinni załatwić lekarze z nocnej i świątecznej pomocy.

Wymyślają choroby, by przyjechała karetka
Źródło zdjęć: © WP.PL

27.02.2012 | aktual.: 27.02.2012 12:22

Dr Janusz Morawski, dyrektor ds. medycznych w Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi mówi, że łodzianie dzwonią z gorączką, bólami brzucha i biegunką. Jeśli będziemy jeździć do każdego pacjenta z grypą, to musielibyśmy mieć 400, a nie 40 karetek.

Często mieszkańcy wyolbrzymiają objawy. - kontynuuje Morawski - mówią np., że odczuwają mocny ból w klatce piersiowej. My pędzimy przez całe miasto na sygnale, a na miejscu okazuje się, że pan jest chory na grypę i boli go w klatce piersiowej, kiedy kaszle. Wypisujemy mu tylko receptę. Podobnie jest, kiedy pacjenci opowiadają nam, że mają straszne duszności i nie wiedzą z jakiego powodu. Na miejscu okazuje się, że są po prostu przeziębieni. Ratownicy jeżdżą do chorych z grypą, przez co mogą nie zdążyć do poważnego wypadku.

Łodzianie wykorzystują karetki, żeby ominąć kolejki w przychodniach albo żeby pogotowie zabrało ich do szpitala, bo mają skierowanie. Mimo że każdy wyjazd karetki kosztuje co najmniej kilkaset złotych, pogotowie jeszcze nigdy nie obciążyło pacjenta kosztami.

Ludzie nie chcą przyjąć do wiadomości, że karetka powinna wyjeżdżać wyłącznie do stanów nagłych i zagrożenia życia.

O najbardziej absurdalnych powodach wezwań pogotowia, dyrektorzy medyczni Falck i Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, mogliby długo opowiadać. Dr Chmiela pamięta sytuację, gdy wezwano karetkę do uruchomienia kuchenki gazowej... "W końcu, pogotowie to pogotowie" - usłyszał.

Był też przypadek wezwania do nieprzytomnej. Gdy ratownicy dotarli ze sprzętem reanimacyjnym do mieszkania, okazało się, że ratownicy przyjechali do kobiety, która wstała rano i mimo wypicia kawy nadal czuła się "jakaś taka nieprzytomna".

Paweł Goździk, kierownik Centrum Zarządzania Zespołami Ratownictwa Medycznego WSRM w Łodzi mówi, że wzywa się karetki do zwykłych zachorowań, do wypisywania recept, do zaparć 30 proc. wyjazdów jest bezzasadnych, ale w Polsce ciężko nałożyć karę na osoby, które wszczynają fałszywe alarmy. Są kraje, w których osobom dopuszczającym się nieuzasadnionych wezwań, podnosi się składki ubezpieczeniowe. Może to dobry pomysł.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)