"Wyleję na ciebie kwas, zabiję koty". Mężczyzna groził ciężarnej przez spór o dwa krzesła
48-letni David Šandor stracił panowanie nad sobą przez spór dotyczący dwóch krzeseł. Wściekły dręczył ciężarną kobietę groźbami, nawet śmierci. W końcu zaatakował ją. We wtorek Sąd Okręgowy w Brnie podtrzymał wyrok pięciu lat więzienia.
"Wysłał ofierze wiele wiadomości i groził, że obleje jej twarz kwasem, wybije jej zęby i zabije koty, zapłaci bojownikom, którzy do niej przylecą" – wynika z treści oskarżenia. David Šandor miał odkupić od kobiety dwa krzesła, które okazały się jednak nie odpowiadać jego wymaganiom, jednak ona nie chciała przyjąć zwrotu, co wywołało lawinę jego gniewu.
Mężczyzna wykorzystał nawet otwarte okno na parterze domu rodzinnego sprzedającej i wrzucił przez nie substancję zapalającą, przez co fotel i regał stanęły w ogniu. Sąd zabronił mężczyźnie kontaktowania się z kobietą, ale nawet to nie powstrzymało go od dalszych działań. "Na drzwiach domu rodzinnego należącego do ofiary namalował dwa romby z kreską pośrodku, uszkodził rośliny i sprzęt ogrodowy w ogólnodostępnym ogrodzie oraz ukradł z ogrodu drewnianą ławkę" – podsumował sąd.
Wszystko osiągnęło punkt kulminacyjny w sierpniu ubiegłego roku, kiedy Šandor wykrzykiwał wulgaryzmy pod adresem kobiety, a następnie brutalnie ją pchnął, aż kobieta, która była wówczas w ciąży, upadła. Następnie wszystko zwieńczył wiadomością, w której groził kobiecie śmiercią. W końcu mężczyzna trafił do aresztu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Płonie już kilka dni. Przełomowy moment u wybrzeży Holandii
Nie miał tego na myśli, bronił obrońcy mężczyzny
Šandor otrzymał wyrok pięciu lat więzienia, do którego sąd dodał także karę za nielegalne posiadanie broni i produkcję narkotyków. Mężczyzna odwołał się od wyroku, twierdząc, że tak naprawdę niczego nie zrobił.
– Klient przyznaje się tylko do wiadomości o agresywnej treści, ale nie miał tego na myśli, zrobił to w złości. Przyznaje się również do pchania, ale ofiara nie upadła. Zaprzecza wszystkiemu innemu – powiedział adwokat mężczyzny.
– Chciałbym wezwać innych świadków, nie mogłem przedstawić dowodów. Chciałbym przeprosić za wiadomości, byłem w emocjach, nie powinienem był ich pisać, ale nie chciałem nikogo zabić. Pracowałem uczciwie przez trzydzieści lat, zapłaciłem za te krzesła i chciałem odzyskać pieniądze – powiedział Šandor przed ławą przysięgłych. Jednak sąd w Brnie podtrzymał wyrok.