PolskaWyjaśniona sprawa podejrzanego samochodu na lotnisku w Balicach

Wyjaśniona sprawa podejrzanego samochodu na lotnisku w Balicach

Samochód, który w niedzielę spowodował alarm na lotnisku w podkrakowskich Balicach, bo zauważono w nim podejrzany ładunek, należy do belgijskiej firmy zajmującej się tworzeniem i weryfikacją map GPS do systemów nawigacji satelitarnej.

Podkomisarz Sylwia Bober-Jasnoch z zespołu prasowego małopolskiej policji poinformowała, że sprawa wyjaśniła się, gdy do obsługi lotniskowego parkingu zgłosiło się dwóch Belgów, którzy mieli przejąć samochód zostawiony tam przez ich kolegów. Okazało się, że chodzi właśnie o podejrzaną toyotę corollę verso wyposażoną m.in. w kamerę.

Osoby te wyjaśniły, że pracują dla firmy zajmującej się tworzeniem i weryfikacją map GPS, a sprzęt znajdujący się w samochodzie jest niezbędny do ich pracy - powiedziała Bober-Jasnoch dodając, iż dla ochrony przed złodziejami wyposażenie przykryto kocem.

Obcokrajowcy ze zrozumieniem odnieśli się do incydentu. Podobne zderzenie spotkało ich firmę przed kilku laty we Włoszech - zaznaczyła policjantka.

Podejrzany samochód na belgijskich numerach rejestracyjnych, stojący na parkingu lotniska w Balicach na wysokości budynku Cargo, zauważył w niedzielę pracownik ochrony lotniska. W środku widoczne były kable prowadzące od maski samochodu do umiejscowionego w tyle sprzętu, przykrytego kocem.

Sprowadzony na miejsce pies, wyspecjalizowany w wykrywaniu niebezpiecznych ładunków, trzykrotnie wskazał, że w samochodzie mogą znajdować się materiały wybuchowe. Na lotnisko pojechali antyterroryści-pirotechnicy i policjanci z oddziałów prewencji. Zablokowano wjazd do portu lotniczego, ale ruch lotniczy odbywał się normalnie.

Jak ustalili policjanci, w samochodzie zamontowana została kamera do rejestrowania przebiegu jazdy. Była ona połączona kablami ze sprzętem do nagrywania, znajdującym się z tyłu pojazdu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)