"Wygram, a PiS niech istnieje dłużej, niż ja będę żył"
Ja bym chciał, żeby Prawo i Sprawiedliwość, bo to według mnie partia, która reprezentuje poważne interesy społeczne i narodowe, istniała dłużej znacznie niż ja będę na tej ziemi - powiedział w audycji "Kontrwywiad" w radiu RMF FM kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Jarosław Kaczyński.
W ten sposób prezes PiS odniósł się do pytania, kto - w przypadku jego wygranej - przejmie władzę w partii. Kaczyński dodał, że w tej chwili nie ma żadnych typów, a on nie narzuci żadnej kandydatury. Były premier nazwał takie zachowanie "wielkim błędem". Ewentualną decyzję pozostawi samej partii.
- Gdy wygra Komorowski, rzeczywiście wtedy będzie monopol i to taki już bardzo groźny dla demokracji - powiedział prezes PiS. Dlaczego premier i prezydent z PO to już "groźny monopol", a z PiS już nie? - Wtedy całe media były po drugiej stronie - tłumaczy Kaczyński i podkreśla, że nawet telewizja publiczna - "co było dziwne" - nie wspierała Prawa i Sprawiedliwości.
Kaczyński powiedział, że jeśli zwycięży w wyborach prezydenckich, to nie tylko przestanie być prezesem PiS, ale i odda partyjną legitymację, ponieważ chce być "prezydentem wszystkich Polaków". Nie ukrywa jednak, że zachowa sympatię do Prawa i Sprawiedliwości.
- Historia biegnie do przodu i nigdy się jej nie da cofnąć. To już jest przeszłość - w ten sposób prezes PiS odniósł się do swojego odejścia od twardej retoryki o staniu tam gdzie ZOMO itd. Kaczyński potwierdził, że jest to już przeszłość nieodwracalna, a on sam chce być politykiem, który wyciągnął wnioski z tragedii 10 kwietnia.