Wydatki kandydatów tajemnicą. "Hulaj dusza, piekła nie ma"

Wynajmują sale na wiece wyborcze, drukują banery ze swoim wizerunkiem, a to ile pieniędzy wydadzą, albo kto formalnie stoi za wydatkami, może pozostać ich tajemnicą. Bo do czasu ogłoszenia formalnej kampanii wyborczej, PKW nie ma prawa skontrolować tych wydatków. - Panuje zasada "hulaj dusza, piekła nie ma" - komentuje w rozmowie z WP prekampanię prezydencką Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW.

Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki
Źródło zdjęć: © PAP
Paweł Buczkowski

09.12.2024 17:28

W niedzielę rano Rafał Trzaskowski opublikował na swoim profilu w mediach społecznościowych film, na którym widać maszyny drukujące jego banery wyborcze. Jeszcze tego samego dnia jeden z nich zawisł na płocie w Żernicy w woj. śląskim.

Prekampania, jak kampania. Idą na całego

- Idziemy do pana Grzegorza, zawiesimy pierwszy baner, bo zaczynamy rozmowę z Polkami i Polakami. Budujemy program - zapowiedział Trzaskowski, który dzień wcześniej hucznie rozpoczął swoją prekampanię wyborczą w Gliwicach.

Ile kosztował wynajem na sobotę hali PreZero Arena Gliwice? Przedstawiciel należącej do miasta spółki (rządzonej przez żonę Borysa Budki z PO) odpowiedział, że nie udzieli nam tej informacji i odesłał do organizatora. O koszt zapytaliśmy także Platformę Obywatelską, ale do momentu publikacji nie dostaliśmy odpowiedzi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Główny konkurent Trzaskowskiego - Karol Nawrocki - w niedzielę rano biegał przed kamerami w Ogrodzie Saskim w Lublinie, a potem publicznie ćwiczył bezpieczną jazdę samochodem w ośrodku należącym do WORD w Lublinie. Dzień wcześniej spotkał się z młodzieżówką Prawa i Sprawiedliwości na wiecu wyborczym zorganizowanym w Filharmonii Lubelskiej. To jednostka należąca do samorządu województwa rządzonego przez PiS. Jak ustaliła WP, sali formalnie nie wynajęło Prawo i Sprawiedliwość, a powstałe kilka miesięcy temu Stowarzyszenie Biało-Czerwonych, które zapłaciło filharmonii 14 883 zł. Prezeską stowarzyszenia jest radna PiS w Sejmiku Województwa Mazowieckiego Katarzyna Lubiak, a wiceprezesem poseł PiS Krzysztof Szczucki.

Sławomir Mentzen z Konfederacji swój baner wyborczy w Warszawie wywiesił już we wrześniu. W miniony weekend swoją prekampanię rozpoczął także Szymon Hołownia. To właśnie do jego obowiązków, jako marszałka Sejmu, należy ogłoszenie wyborów prezydenckich, które odbędą się w maju przyszłego roku. Lider Polski 2050 zapowiedział, że dokładną datę ogłosi 8 stycznia. I to właśnie dopiero wtedy de facto powinna ruszyć kampania.

- Nawet niewidomy by się zorientował, że to wszystko, co się teraz dzieje jest elementem kampanii wyborczej. Mimo że wprost nikt tego nie przyzna - komentuje w rozmowie z WP Wojciech Hermeliński, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej w latach 2014-2019.

PKW i zawiązane ręce

Problem w tym, że gdyby wszystko to działo się już w formalnej kampanii, to z każdego wydatku kandydaci musieliby się rozliczać. Teraz nie muszą. I sponsorem wynajmu sali na spotkanie, czy druk plakatów wyborczych może być każdy, a nie tylko komitet wyborczy.

- Wszystkie wydatki ponoszone przed kampanią wyborczą są poza zakresem sprawozdania finansowego, więc panuje zasada "hulaj dusza, piekła nie ma" - komentuje Hermeliński. - Na dzisiaj nie ma nic, co mogłoby to ukrócić. Dopóki ustawodawca tego nie zmieni, to Państwowa Komisja Wyborcza nie ma tu żadnych narzędzi. Nawet nie ma podstaw prawnych, żeby zgłosić to do prokuratury, czy policji, bo w Kodeksie wyborczym czy innych ustawach, nie ma żadnych przepisów, które byłyby przez to naruszone - dodaje.

Prawnik zwraca uwagę, że Państwowa Komisja Wyborcza wielokrotnie zwracała uwagę na ten problem. Wydawała oświadczenia kierowane do najważniejszych osób w państwie, w których informowała o swoich spostrzeżeniach związanych z kampanią wyborczą i wskazówkami, co należałoby zmienić, żeby proces wyborczy ulepszyć.

- Zawsze jest podnoszona kwestia prekampanii, która rozpoczyna się już po zakończeniu poprzednich wyborów i właściwie trwa przez cały czas. Nawet jeśli my się temu sprzeciwiamy, to odpowiedź osób, które plakaty czy hasła wieszają, jest taka: "ale my przecież jesteśmy posłami, senatorami, mamy prawo spotykać się z naszymi wyborcami" - mówi Hermeliński.

Jego zdaniem, okres tzw. prekampanii powinien być normalnie wliczany do okresu finansowego badanego przez PKW.

- Dopóki się tego nie zrobi, to nic się nie zmieni. A wszystkie nasze memoranda, będą jak grochem o ścianę, bo żaden ustawodawca, ani ten, ani wcześniejszy, ani podejrzewam następny także nie będzie się tym przejmował. To jest dla polityków wygodne. Ja osobiście uważam, że to nie byłby jakiś wielki problem, żeby te przepisy zmienić - podkreśla Wojciech Hermeliński.

Podobnie wypowiada się aktualny członek PKW Ryszard Kalisz. W rozmowie z PAP ocenił, że politykom nie zależy, by prekampanię uregulować. - To spowodowałoby, że partie i politycy musieliby się samoograniczać. A politycy tego nie chcą - powiedział.

Krytycznie o rozpoczęciu prekampanii wypowiedziała się w poniedziałek europosłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. Pewnie dlatego, że to ugrupowanie jeszcze nie ogłosiło swojego kandydata w wyborach prezydenckich. - Ja to potępiam - powiedziała w TVN24, odnosząc się do drukowania plakatów wyborczych przez sztaby Mentzena i Trzaskowskiego.

Brak równości kandydatów

Były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. Kandydaci, którzy nie mają zaplecza partyjnego są z góry na straconej pozycji.

- Najgorzej mają ci kandydaci, którzy są w ogóle nieznani, a chcieliby się włączyć w kampanię wyborczą. Nie mają na to funduszy, ani żadnego wsparcia partyjnego. To wszystko świadczy o braku równości kandydatów - dodaje Hermeliński.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (129)