"Wydarzenia w Osetii pokazały porażkę polityki Putina"
Mnożące się ataki terrorystyczne pokazują
porażkę polityki prezydenta Rosji Władimira Putina wobec Kaukazu i
Czeczenii - pisze paryski "Le Monde", komentując wydarzenia w
Biesłanie w Osetii Północnej. Wszechobecni we władzach byli
członkowie KGB żądają prowadzenia bardziej twardej polityki -
podkreśla.
05.09.2004 | aktual.: 05.09.2004 16:43
Dziennik zaznacza, że Putin, który chciał prowadzić politykę stabilizacji i nieprzejednania, ma coraz więcej krytyków. Wpływowe siły uważają, że polityka Putina okazała się zbyt "miękka", a tragedia w Biesłanie pokazała słabe punkty państwa.
Podnoszą się liczne głosy o konieczności zmiany prawa i przebudowy służb specjalnych.
Gazeta podkreśla, że byli oficerowi KGB są wszechobecni na wszystkich szczeblach władzy w Rosji, zarówno w rządzie, jak i w gospodarce. Jednak nie wiadomo do końca, kto kogo kontroluje - czy Putin byłych oficerów, czy też oni Putina. "Obecnie uznaje się, że to Putin ma w garści byłych członków KGB, których umieścił na wszystkich szczeblach władzy. A jeśli jest odwrotnie? Jeśli to oni trzymają prezydenta?" - pyta dziennik.
"Le Monde" pisze, że ostatnie wydarzenia w Biesłanie oznaczają, iż konflikt z Czeczenią nadal się rozprzestrzenia. "Ale kto w społeczeństwie pozbawionym opozycji, gdzie media są kontrolowane, odważy się powiedzieć to głośno? Wojna w Czeczenii przygotowała jedynie grunt dla terroryzmu, czyli zła, które prezydent Rosji chciał zwalczać" - konkluduje.
Według najnowszych oficjalnych danych, podczas akcji rosyjskich sił specjalnych na szkołę w Biesłanie w Osetii Północnej, gdzie terroryści przetrzymywali od środy ponad tysiąc dzieci i dorosłych, zginęło ponad 320 zakładników, w tym wiele dzieci. Nie wiadomo, czy jest to pełny bilans ofiar. Nieoficjalnie w Biesłanie mówi się, iż mogło tu zginąć około 500 ludzi.