Wyciekło nagranie z udziałem Dziambora. "W tym przypadku mogę sobie nie być wolnościowcem"
Do sieci trafiło nagranie ze spotkania w Sosnowcu z grudnia 2019 r. Obecny na nim Artur Dziambor z Konfederacji tłumaczył, że nie jest antyszczepionkowcem. - Nie przyłączyłem się do tego ruchu. Jestem synem lekarza, mam małe dzieci, które szczepię. Nie wyobrażam sobie walki o to, żeby każdy mógł z tym robić to, co chce - mówi polityk na filmie.
16.12.2021 14:06
Nagranie z udziałem Artura Dziambora udostępniono w mediach społecznościowych. Trwa ono niecałą minutę i widać na nim, jak poseł Konfederacji odpowiada na pytanie ws. szczepień.
- Nie jestem antyszczepionkowcem. Nie przyłączyłem się do tego ruchu. Jestem synem lekarza, mam małe dzieci, które szczepię. Nie wyobrażam sobie walki o to, żeby każdy mógł z tym robić to, co chce. W tym przypadku mogę sobie nie być wolnościowcem - przekonuje polityk.
Jak dodaje, w jego opinii "po prostu trzeba być odpowiedzialnym". - A odpowiedzialność widzę w ten sposób, że słucham ludzi, którzy są ode mnie mądrzejsi w konkretnej dziedzinie. Z jakiegoś powodu wszyscy lekarze swoje dzieci szczepią, a ludzie, którzy nie są lekarzami i nie mają o tym pojęcia starają się ich nie szczepić - mówi dalej Dziambor, pytany przez uczestników spotkania o to, czy jest za wprowadzeniem obowiązku szczepień.
- Nie jestem antyszczepionkowcem. Wiem, że są wśród nas tacy, nie interesują mnie ich pomysły - kończy poseł Konfederacji.
Zobacz też: Wiemy, co Kaczyński mówi o szczepieniach. Poseł PiS ujawnia
Dziambor nagrany. Wicerzecznik PiS komentuje
Film opublikował na swoim profilu na Twitterze wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, który zapytał Dziambora, czy nagranie z jego udziałem oznacza, że "sceptycyzm szczepionkowy posłów Konfederacji jest czysto koniunkturalny?".
Na odpowiedź Dziambora nie trzeba było długo czekać. "W 2019 roku w Sosnowcu. Zapraszam, chętnie opowiem czym różnią się szczepionki, które wyeliminowały ze społeczeństwa niektóre choroby zakaźne, od szczepionki na grypę, czy C19, które tego efektu nie mają" - stwierdził parlamentarzysta w odpowiedzi na wpis wicerzecznika PiS.
Sprawę polityk skomentował też w rozmowie z Interią. - Nie chcę jednak wracać do tego nagrania. Miałem później nalot wariatów na swoje profile. Przeżyłem to bardzo ciężko i ja, i moja rodzina. Dostawaliśmy komentarze w stylu: "zgińcie" i inne wulgaryzmy. Ciężko się czyta groźby śmierci dla siebie oraz swoich dzieci - powiedział Dziambor.
Dziambor żąda przeprosin od premiera. W tle skandaliczny transparent
We wtorek posłowie Konfederacji wzięli udział w proteście przeciwników obostrzeń i certyfikatów szczepień. Obecny był m.in. Artur Dziambor, Grzegorz Braun, Konrad Berkowicz, Janusz Korwin-Mikke i Robert Winnicki.
Politycy stali przy transparencie z hasłem "Szczepienie czyni wolnym", który wzorem przypominał napis znajdujący się nad wejściem do nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz - Birkenau ("Arbeit macht frei"). Zdarzenie skrytykował m.in. premier Mateusz Morawiecki.
"Sceny spod Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z prześmiewczym wykorzystaniem niemieckiego hasła, które w swoim zamierzeniu samo miało być szyderstwem z milionów ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych, są dramatycznym i mrocznym obrazem tego, jak nisko potrafią upaść niektórzy politycy i protestujący w bezmyślnej, antyszczepionkowej retoryce" - ocenił szef rządu.
Na słowa premiera zareagował Dziambor, który zażądał przeprosin. - Premier sugeruje, że polscy parlamentarzyści mogliby kiedykolwiek pomyśleć nawet o czymś tak obrzydliwym. To hańba, że premier Polski potrafi w ten sposób sterować przekazem. To jest wzywanie do nienawiści do nas - zaznaczył.
Przeczytaj również: Skandal na proteście Konfederacji. Będzie wniosek o ukaranie posłów