Wycie syren i trauma uchodźców. Prof. Maciej Duszczyk apeluje do rządu: wycofajcie się z tego pomysłu
- Ktoś, kto podejmuje takie decyzje, nie ma pojęcia, czym jest uchodźstwo wojenne - mówi Wirtualnej Polsce prof. Maciej Duszczyk, wykładowca na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych oraz członek Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert w mocnych słowach krytykuje decyzję rządu o uruchomieniu syren alarmowych 10 kwietnia "w hołdzie ofiarom tragedii smoleńskiej".
09.04.2022 | aktual.: 09.04.2022 16:45
- Osoba, która podjęła decyzję o uruchomieniu syren, nie nauczyła się niczego z ostatnich sześciu tygodni. Nie odrobiła żadnej lekcji i nie ma zielonego pojęcia, czym jest uchodźstwo wojenne. Apeluję do rządzących: odwołajcie to - mówi nam prof. Duszczyk.
Jak dodaje, "oczywistym jest, że Polacy zawsze będą pamiętać o katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, a w jej rocznicę wspominać w myślach czy modlitwach osoby, które tam zginęły". - Nie może to jednak oznaczać braku elementarnej empatii dla tych, którzy uciekli przed wojną do naszego kraju! - podkreśla rozmówca WP.
W sobotę rano szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował na Twitterze, że w niedzielę 10 kwietnia o 8:41 na terenie każdego województwa zawyją systemy alarmowe. Nie ma to jednak związku z wojną w Ukrainie. Jest to "akcja w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej".
Wirtualna Polska dowiedziała się nieoficjalnie, że decyzja ws. syren została podjęta nie przez MSWiA, a na wyższym szczeblu politycznym. Resort ministra Mariusza Kamińskiego ma być tylko wykonawcą polecenia. Nasi rozmówcy sugerują, że decyzja ws. uruchomienia syren zapadła w Kancelarii Premiera.
"Niech te syreny przypomną nam o tym wszystkim, że to nie jest normalny czas, czas pokoju i bezpieczeństwa. Niech to będzie memento, niech to będzie alarm, który podniesie naszą świadomość" - powiedział w sobotę premier Mateusz Morawiecki.
Dzieci mogą nie poradzić sobie z traumą. "Jestem wściekły"
Decyzja wywołała lawinę krytycznych komentarzy. Ma to oczywiście związek z traumą uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy aktualnie przebywają w naszym kraju.
- W uchodźstwie wojennym podstawą jest wyciszenie i nieprzywracanie wspomnień. Podstawową informacją dla rodzin z Ukrainy goszczących w Polsce powinna być ta: nie oglądajcie w telewizji cały czas zdjęć z wojny i nie proście Ukraińców o komentowanie tego, co widzicie. To są podstawowe rzeczy, jestem zdumiony, że rządzący nie mają o tym pojęcia - mówi Wirtualnej Polsce prof. Duszczyk.
Rząd poinformował, że "mieszkańcy nie powinni podejmować żadnych czynności" w związku wyciem syren. "Informacja o uruchomieniu syren została przekazana mieszkańcom z 24-godzinnym wyprzedzeniem, również za pośrednictwem Regionalnego Systemu Ostrzegania (RSO)" - zaznaczyło ministerstwo. MSWiA podkreśliło, że "do osób posiadających ukraińskie karty SIM logujących się do polskich sieci komórkowych przesłany zostanie Alert RCB z informacją o uruchomieniu jutro syren w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej. SMS zostanie wysłany w języku ukraińskim".
Ekspert w rozmowie z Wirtualną Polską przekonuje, że taka informacja nic nie da. Dla Ukraińców wycie syren spotęguje i tak wielką już traumę.
- Nie ma żadnej możliwości, żeby taką informacją przekonać uchodźców z Ukrainy, że to nic nie znaczy, że nie trzeba się bać. Lęk rodzi się podświadomie. Ukraińcy mierzą się z wielką traumą. Wyobraźmy sobie, że ktoś będzie na przykład spał i nagle usłyszy dźwięk syren. Może zacząć chować się pod łóżko, uciekać do piwnicy. To jest podświadome. Ludzie mogą dostać spazmów czy płakać. Jak wytłumaczyć kilkuletniemu dziecku, że są syreny i nie trzeba się bać? Jak powiedzieć to dziecku, który widział zamordowanych członków swojej rodziny? - pyta prof. Maciej Duszczyk.
- Uciekając, uspokajając dzieci, rodzice czy opiekunowie często nie mówili im do końca prawdy. Nie ma żadnej pewności, że teraz te dzieciaki tak od razu uwierzą, że to taka tylko syrena i nie trzeba się bać. Powiem więcej - nie uwierzą - mówi ekspert.
- Znamy te obrazy z innych miejsc na świecie, dokąd w przeszłości docierali uchodźcy wojenni. Nie rozumiem, jak ktoś mógł wpaść na tak absurdalny pomysł. Jestem wściekły, aż chce się wyć z bezsilności - nie kryje oburzenia członek Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego.
Wycie syren w całej Polsce. Samorządowcy sprzeciwiają się decyzji rządu
Decyzji rządu nie chcą podporządkowywać się kolejni samorządowcy. Przeciwny uruchomieniu syren jest m.in. prezydent Katowic. "Podjąłem decyzję, że w Katowicach nie będziemy jutro rano uruchamiać syren alarmowych. Taki niespodziewany sygnał byłby ogromną traumą dla tysięcy Ukraińców, którzy znaleźli u nas schronienie" - napisał Marcin Krupa.
"Pamiętajmy, że w ostatnich tygodniach ukrywali się oni w swojej ojczyźnie przed bombami najeźdźców w piwnicach i schronach, a sygnał alarmowy za każdym razem przypominał im, że ich zdrowie i życie są realnie zagrożone" - dodał.
Taką decyzję podjął też Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca. "W Sosnowcu, w niedzielę, syreny nie będą wyły. To zbyt traumatyczne dla naszych gości z Ukrainy, ale też dla Polaków żyjących w stresie od początku wojny" - napisał.
Podobnie uważają inni prezydenci miast, związani z opozycją - m.in. Opola, Sopotu, Warszawy, Wrocławia, Rzeszowa, Łodzi.