"Wybudujemy bazę marsjańską pod Toruniem"
26-letni Wojciech Głażewski z Białegostoku jest studentem drugiego roku kierunku Automatyka i Robotyka na Wydziale Mechanicznym Politechniki Białostockiej. Odkąd pamięta fascynuje go tematyka kosmosu. Jego zdaniem to, że na Marsie nie ma życia nie znaczy, że nie można tam mieszkać. O tym jak skolonizować tę planetę opowiada w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce.
29.06.2009 | aktual.: 16.07.2009 18:00
WP: Sylwia Mróz: Kiedy zacząłeś się interesować kosmosem?
Wojciech Głażewski: - Od zawsze fascynował mnie ogrom przestrzeni kosmicznej, a także technologie związane z podbojem kosmosu. Bazy na innych planetach bardzo działają na wyobraźnię. W liceum zainteresowałem się tym na poważnie i znalazłem w internecie stronę Mars Society Polska. Postanowiłem zapisać się do tej organizacji.
WP: Należysz do niej do dziś?
- Tak. Członkowie naszego stowarzyszenia są rozrzuceni po całej Polsce. Zarejestrowani jesteśmy w Warszawie, nasz prezes mieszka w Toruniu, a rzecznik prasowy jest z Krakowa.
WP: Co Twoim zdaniem jest najbardziej fascynujące w kosmosie?
- Najciekawsze jest to, że możliwa jest kolonizacja innych planet, co najbardziej porusza wyobraźnię. Sam fakt, że człowiek posiadł tyle umiejętności, może latać w przestrzeni kosmicznej i może oderwać się od swojej rodzinnej planety. Wyzwanie, które stoi przed ludzkością, czyli kolonizacja układu słonecznego i głębokiego kosmosu jest niezwykłe. Aż w głowie się kręci od myślenia co się może stać, gdy podejmiemy takie działania.
WP: Czy chciałbyś się przenieść na Marsa?
- To trudne pytanie, bo zależy jak i kiedy. Około roku 2030 jest planowana misja załogowa na Marsa. Astronauci polecą w habitacie, czyli ciasnej puszce o średnicy kilku metrów i wysokości 2-3 pięter. Ma on wielkość małego domku i przez prawie dwa lata kilka osób będzie musiało żyć na małej przestrzeni w trudnych warunkach. Jeśli cokolwiek się popsuje to nie będzie możliwości ratunku, więc ten lot będzie raczej dla bohaterów. Natomiast w przyszłości, jeśli powstanie tam kolonia, zostaną wybudowane bazy i powstanie pierwsze miasto, to myślę, że może być ciekawie. Nie wiem czy mógłbym tam mieszkać, bo będą tam zupełnie inne warunki niż na Ziemi, chociażby mniejsza trzykrotnie grawitacja. Ale na pewno będzie tam ciekawie i będzie to niezapomniane przeżycie.
Dla mnie osobiście, jako konstruktora, najprzyjemniejszy byłby fakt uczestniczenia w tym przedsięwzięciu od strony twórczej, czyli pracy przy budowaniu urządzeń, które mogłyby latać w kosmos. Najprzyjemniejsza jest chwila, gdy po tym jak parę miesięcy pracowało się nad pojazdem ma się świadomość, że jest to wyjątkowa konstrukcja i leci przez wiele miesięcy pokonując np. odległość na Marsa czyli średnio 80 milionów kilometrów, ląduje na miejscu, działa tak jak chcieliśmy i odnosi sukces. Ten moment lądowania, kiedy okazuje się, że to, nad czym pracowałem działa, sprawia ogromną satysfakcję.
WP: Co dokładnie konstruujesz?
- Zajmuję się łazikami marsjańskimi, czyli pojazdami bezzałogowymi, sterowanymi z Ziemi lub posiadającymi częściową autonomię. Jako Mars Society Polska chcemy też wybudować bazę marsjańską pod Toruniem i przy niej też będzie dużo pracy. Studiowałem wcześniej budownictwo, więc myślę, że przydam się jako konstruktor. Trzeba zbudować metalowy habitat i wyposażyć go w urządzenia automatyki. WP: Czy chcecie by ta baza w Polsce przypominała bazę mieszkalną na Marsie?
- Ma to być pełen analog marsjański, więc ma ona mieć możliwość pełnej symulacji warunków, które panują na Marsie. Czyli może zostać odcięta zupełnie od świata zewnętrznego na okres nawet dwóch tygodni i posiadając własne zapasy wody i tlenu może stwarzać warunki życiowe dla załogi. Będą tam uprawy roślin: zboża i warzyw, aby dostarczać załodze świeżego pożywienia. Chodzi o przetestowanie nawet nie technologii, których można by użyć w takiej oryginalnej bazie, bo na Ziemi trudno stworzyć warunki panujące na Marsie w aż tak dużej skali, ale możemy testować procedury, czyli zachowanie załogi. Można symulować awarię, żeby zobaczyć w jaki sposób załoga zachowuje się by tą awarię przetrwać. Lepiej teraz na Ziemi sprawdzić jak niektóre rzeczy działają, by mieć pewność, że wszystko dobrze funkcjonuje i dopiero potem wysłać taką załogę na Marsa.
WP: Jakie jest twoje największe marzenie?
- Chciałbym, aby w Polsce powstał projekt marsjański i Chciałbym uczestniczyć w rozwijaniu polskiej misji marsjańskiej, czyli brać udział w czymś, co później przejdzie do historii jako wielkie wydarzenie i wielkie osiągnięcie.
WP: Na czym miałby dokładnie polegać projekt marsjański? Czy to by była kolonizacja Marsa?
- No... Tak. W tej najbardziej zaawansowanej postaci byłaby to załogowa misja na Marsa.
WP: Czy myślisz, że taki projekt ma duże szanse powodzenia w Polsce?
- To już zależy wyłącznie od nas. Kolejny przystanek na drodze ludzkości w kosmos to Księżyc, a za Księżycem jest już Mars. Przy czym osobiście uważam, że Mars jest znacznie ciekawszy od Księżyca. Zapewnia lepsze warunki dla człowieka, a przy tym ma większe perspektywy, bo na Księżycu niewiele da się zrobić. Można tam zbudować bazę i nic więcej. Natomiast Marsa możemy tak przekształcać, by stał się planetą, na której w przyszłości będzie mogło się rozwijać ziemskie życie. Wystarczy zagęścić atmosferę, podgrzać ją nieco, założyć wielkie plantacje glonów, pierwszych prostych roślin, które rosnąc przez kilkadziesiąt czy kilkaset lat wytworzą tyle tlenu, że atmosfera na Marsie będzie zdatna do oddychania. Tego na Księżycu nie da się zrobić.
Masz niezwykłe hobby? Posiadasz w domu kolekcję przedmiotów, którą chciałbyś pokazać innym?