Stan mężczyzny poważny, 20 ewakuowanych. Nowe doniesienia z Tychów
Najbardziej poszkodowany jest mężczyzna, który śmigłowcem LPR został zabrany do szpitala - poinformowała mł. asp. Paulina Kęsek z policji w Tychach. Oprócz niego, po wybuchu gazu w jednym z bloków, do szpitala trafiło sześciu innych mieszkańców bloku. 20 osób zostało ewakuowanych.
Młody mężczyzna, poszkodowany w wybuchu w tyskim bloku, do którego doszło w poniedziałek rano, trafił do Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach w bardzo ciężkim stanie; docelowo będzie on leczony w Centrum Leczenia Oparzeń w Piekarach Śląskich - przekazała PAP rzeczniczka Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach Jolanta Wołkowicz.
Jak dodał Łukasz Pach, dyrektor wojewódzkiego pogotowia ratunkowego w Katowicach, mężczyzna, który najbardziej ucierpiał, ma poparzone 80 proc. ciała.
Do tego samego katowickiego szpitala - w Katowicach-Ochojcu - karetką przewieziona została młoda kobieta: ze złamaną kończyną ma ona trafić na tamtejszy oddział ortopedyczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wśród poszkodowanych jest też dwoje dzieci z powierzchownymi obrażeniami. Do Katowic - Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w dzielnicy Ligota - trafili: ośmioletni chłopiec i czteroletnia dziewczynka. Według informacji rzecznika tej placówki Wojciecha Gumułki ich stan ogólny jest dobry - po przebadaniu i odpowiednim zaopatrzeniu będą zapadały decyzje, czy pozostaną w szpitalu.
Do szpitali na terenie Śląska trafiło w sumie siedem osób.
- Cały czas działamy na miejscu i zabezpieczamy miejsce zdarzenia. Z bloku ewakuowano 20 osób - przekazała z kolei Paulina Kęsek.
Jak dodała, w mieszkaniu w momencie wybuchu gazu przebywali ludzie. Siła była tak duża, że z okien wyleciały szyby. - Najbardziej poszkodowaną osobą jest mężczyzna, który został zabrany przez LPR do szpitala - poinformowała policjantka.
Z kolei rzeczniczka tyskiego magistratu w rozmowie z PAP, przekazała przed południem, że trudno o bliższe informacje na temat stanu rannych.
Ewa Grudniok przekazała m.in., że po wybuchu, niezależnie od działań strażaków, miasto podstawiło autobus dla ewakuowanych, potrzebujących usiąść i zaczekać na dalsze decyzje.
Prezydent miasta na miejscu
Blok musieli opuścić mieszkańcy klatki nr 6, w której doszło do wybuchu, a także sąsiednich klatek. Na razie nie jest znany stan obiektu po wybuchu - będą to oceniali biegli w dalszych etapach działań.
Rzeczniczka tyskiego samorządu podała, że miasto organizuje działania poprzez swój wydział zarządzania kryzysowego i nadzór budowlany. Na miejsce pojechał też pełniący obowiązki prezydenta Tychów Maciej Gramatyka.
Wybuch był silnie słyszalny i odczuwalny w mieście. Według relacji tyskich samorządowców w samym budynku spowodował m.in. zniszczenie okien do czwartego piętra; zniszczona została też zewnętrzna ściana na parterze, gdzie nastąpił.
Czytaj też: