Odnaleźli drogę wyjścia. Policja nic o tym nie wiedziała
Para wraz z pięcioletnim dzieckiem zaalarmowała policję, że zgubiła się w lesie po zmroku. Z racji późnej pory, niskiej temperatury i rozładowującego się telefonu natychmiast wszczęto poszukiwania. W międzyczasie zaginieni nie poinformowali mundurowych o jednym ważnym szczególe.
Do zdarzenia doszło w piątek wieczorem, a zgłoszenie policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Kamiennej Górze otrzymali około godziny 22. Z jego treści wynikało, że para razem z pięcioletnim synem wybrała się na Kolorowe Jeziorka - atrakcję turystyczną na Dolnym Śląsku niedaleko miejscowości Wieściszowice. Tam grupa miała zgubić się w lesie.
Po tej informacji mundurowi ruszyli do akcji. Jak przekazała w policyjnym komunikacie sierżant sztabowy Katarzyna Trzepak-Balicka z Komendy Powiatowej Policji w Kamiennej Górze:
"Natychmiast ze względu na późną porę, niską temperaturę, rozładowujący się telefon zgłaszającego, a przede wszystkim dobro dziecka, wszczęte zostały poszukiwania, w których uczestniczyli kamiennogórscy policjanci, strażacy z Kamiennej Góry, strażacy ochotnicy z Marciszowa, funkcjonariusz Straży Leśnej, a także goprowscy ratownicy". Dodatkowo w czasie poszukiwań wykorzystano quady oraz kamerę termowizyjną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
40-latek zaalarmował policję. Rozpoczęły się poszukiwania
Funkcjonariusze przeczesywali teren Kolorowych Jeziorek, próbując ustalić, gdzie znajduje się potrzebująca pomocy grupa.
Przez ten czas kontakt z 40-letnim mężczyzną utrzymywał dyżurny kamiennogórskiej jednostki. Aż do momentu rozładowania jego telefonu podejmował próby wskazania mu drogi do wyjścia z zalesionego terenu.
Tymczasem poszukiwanym osobom udało się po jakimś czasie wyjść na drogę, gdzie zatrzymali przejeżdżający samochód. Jadąca nim kobieta podwiozła ich następnie na parking, gdzie znajdował się zostawiony przez nich samochód.
Poszukiwani sami wyszli z lasu. Nie poinformowali o tym policji
Choć w tym czasie wciąż trwały poszukiwania, turyści nie powiadomili służb o szczęśliwym finale i wyjściu z lasu. Dopiero kilkadziesiąt minut później dyżurnemu kamiennogórskiej jednostki udało się z nimi skontaktować. Jak się okazało, wówczas znajdowali się już w drodze do domu.
Mundurowi z Jawora upewnili się, czy nie potrzebują pomocy medycznej, a następnie grupa udała się w drogę powrotną do miejsca zamieszkania.
"Służby przypominają - wycieczka w góry późną porą, do tego z małym dzieckiem, jest skrajnie nieodpowiedzialna! Tereny górskie są niebezpieczne, wystarczy moment nieuwagi, żeby ześlizgnąć się ze zbocza czy wpaść do wody" - podano w komunikacie KWP we Wrocławiu.
Zwrócono też uwagę na nieodpowiedzialne zachowanie turystów. Jak podano, jeśli zaangażujemy służby w działania po informacji po zgubieniu, a uda nam się odnaleźć drogę powrotną, mimo wszystko należy pozostać na miejscu, przekazać informację o naszym położeniu i pozwolić na zweryfikowania naszego stanu zdrowia. "Pomyślmy, bądźmy odpowiedzialni - góry nocą to nie zabawa" - podkreślono.
Czytaj też:
Źródło: KPP w Kamiennej Górze