ŚwiatWybory w USA. "Życzyłem Polsce, by zwyciężył Mitt Romney"

Wybory w USA. "Życzyłem Polsce, by zwyciężył Mitt Romney"

- Życzyłem Polsce by zwyciężył Mitt Romney, ale obawiałem się, że może być inaczej - wybór Baracka Obamy na drugą kadencję prezydencką komentuje Witold Waszczykowski (PiS). Zdaniem posła niepokojąca staje się współpraca USA z Rosją. - To obsesja pisowska, myślami wciąż są we mgle smoleńskiej . Co do samego wyboru, to bez niespodzianki. Ani dobry ani zły dla Polski – komentuje słowa Waszczykowskiego, Andrzej Rozenek (RP). - Romney wielokrotnie opowiadał się za bombardowaniem instalacji atomowych w Iranie, co mogło doprowadzić, może nie do III wojny światowej, ale na pewno do największego konfliktu na świecie. Zatem w tym rozumieniu, Obama jest przewidywalny – puentuje Tadeusz Iwiński z SLD.

07.11.2012 | aktual.: 07.11.2012 16:28

Dlaczego zdaniem Waszczykowskiego Mitt Romney byłbym lepszym wyborem dla Polski? - Jego koncepcja polityki zagranicznej była bliższa naszym interesom narodowym. Natomiast w przypadku Baracka Obamy obawiam się stagnacji, która nastąpiła w ostatnich latach w relacjach polsko-amerykańskich - mówi Waszczykowski. Polityk tłumaczy, że Obama nie postrzega Europy jako swojego głównego partnera, jakim staje się Azja. Nie postrzega świata z perspektywy rywalizacji Zachód-Wschód, tylko raczej poprzez problemy Północ-Południe, czyli bogata cywilizacja Północy i biedniejsze kraje Południa. W tej perspektywie nie widać Europy, a szczególnie Europy Środkowej. Obama nie popiera dalszego rozszerzania na wschód instytucji takich jak NATO. Uznaje, że raczej szkodziłoby to jego polityce, w której ważnym elementem ma być współpraca z Rosją. - Za to nakłonienie Rosji do współpracy, Obama od lat płaci Rosjanom, m.in. właśnie zatrzymaniem rozszerzenia NATO, jak również zapłacił im całkowitym wstrzymaniem budowy tarczy
antyrakietowej w naszym regionie - podkreśla Waszczykowski. I to zdaniem posła PiS jest niekorzystne dla Polski, „bo liczyliśmy, że obecność amerykańska wzmocni nasze bezpieczeństwo”.

Czy ta wzmożona współpraca USA z Rosją wzbudza pana obawy? - Jeśli przypomnimy sobie, że wiosną tego roku w Seulu, Obama szeptał Miedwiediewowi "bądźcie cierpliwi, po wyborach będę bardziej elastyczny", to jest to zła wróżba - przewiduje Waszczykowski. - Jeśli Obama nadal będzie tkwił w polityce "resetu", a Rosja miałaby mu w tym pomóc, to pojawia się pytanie, czym dalej będzie płacił Rosjanom za taką spolegliwość? Czy zapłaci im wycofaniem się amerykańskich badań nad poszukiwaniem gazu łupkowego w Polsce, bo już jedna z największych firm amerykańskich opuściła Polskę. Więc to jest wielkie pytanie: czym jeszcze Obama zapłaci Rosji, jakimi naszymi interesami, jakim kosztem? - pyta polityk.

Jeśli chodzi o pokojową nagrodę Nobla, jaką posiada Barack Obama, to z perspektywy czasu, można już z całą pewnością potwierdzić, że wręczenie jej właśnie Obamie to był żart. - Nie widzę w tej chwili jakiejś koncepcji Obamy, jak rozwiązać któryś z obecnych konfliktów na świecie. Obecnie to będzie zwrot do wewnątrz, próba realizacji obietnic wyborczych kosztem drukowania pieniędzy, kosztem olbrzymich obligacji, które będą kupowali zapewne Chińczycy, co sprawi, że to może być początek końca Stanów Zjednoczonych jako lidera światowego.

Czym Barack Obama przekonał Amerykanów? Zdaniem Witolda Waszczykowskiego przesuwają się akcenty społeczeństwa amerykańskiego z etosu pracy, idei przedsiębiorczości, wiary we własne zdolności i równość szans, jakimi szczyciła się zawsze Ameryka, w kierunku rozwiązaniom kanadyjsko-europejskim, gdzie liczą się zabezpieczenia socjalne, gdzie liczy się mniej płatna praca, ale z zabezpieczeniem zdrowotnym. - Można powiedzieć, że etos innowacyjności USA, idea indywidualizmu, wyścigu szczurów, zostają osłabione na rzecz poczucia bezpieczeństwa socjalnego i spokojnego dożywania – mówi Waszczykowski.

"To przykład paranoi politycznej"

- To obsesja pisowska, myślami wciąż są we mgle smoleńskiej i wszystko kojarzy im się z Rosją, to przykład paranoi politycznej – komentuje słowa Waszczykowskiego, Andrzej Rozenek (RP). - Co do samego wyboru, to bez niespodzianki. Ani dobry ani zły dla Polski, bo tak naprawdę Polska ma tylko kilka procent obrotu gospodarczego z USA. Dla nas priorytetem powinna być UE, w drugiej kolejności wschodni partnerzy, a dopiero później USA – podkreśla rzecznik RP. Waszczykowski również zauważył, że "świetność USA może ulec zacieraniu się na rzecz bezpieczeństwa socjalnego obywateli". Czy Rozenek także ma takie wrażenie? - Świetność Stanów to niekoniecznie bezduszny kapitalizm i wolny rynek, to również wolności obywatelskie, a jeśli chodzi o tę kwestię, to Obama jasno wyraził liberalny kierunek zmian – mówi.

Natomiast o wyborze Baracka Obamy na drugą kadencję nie wiedział jeszcze poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. - Nie mam czasu na takie rzeczy, Ameryka jest daleko, a Polska dla Ameryki jest w trzeciej lidze - słyszymy. To, że dowiedział się tego od nas, trochę nas zaskoczyło, ale może i rzeczywiście Polacy przywiązują zbyt dużą wagę do wyboru Amerykanów? - Ten wybór nic nie zmienia - mówi poseł PSL. - Może wreszcie Obama będzie wiedział, gdzie ta Polska leży, bo do tej pory nie bardzo wiedział - dodaje. - Mimo wszystko byłem za Romneyem, bo gorzej jak jest być już nie może, a za Romneya mogłoby być trochę lepiej, bo przynajmniej wie gdzie jest Polska - śmieje się.

Romneyowi kibicował również Arkadiusz Mularczyk (SP). - Wybór Amerykanów wskazuje na to, ze coraz więcej obywateli USA czuje się zagrożonych i potrzebuje większej opieki państwa – mówi. - Polityka Obamy spowoduje, że USA przestaną być gwarantem pewnego ładu na świecie. Ustępują na rzecz Rosji i Chin. Ameryka się zmienia i Europa nie będzie miała dla niej mniejsze znaczenie, to trochę smutna konstatacja – dodaje Mularczyk.

- Chyba za bardzo skupiamy się na aspekcie relacji polsko-amerykańskich w kontekście tych wyborów - zauważa Tadeusz Iwiński (SLD). Według posła skupienie się Baracka Obamy na sprawach wewnętrznych z punktu widzenia społeczeństwa amerykańskiego jest słuszny. - Kiedyś napisałem, że z punktu widzenia USA, Europa to półwysep Azji, i to właśnie Azja jest najważniejszym partnerem dla USA.

"Obama bardziej przewidywalny niż Romney"

- Należałoby wspomnieć, że jedynie Rosja posiada potencjał zniszczenia USA, więc nie powinno dziwić, że dla USA to również najważniejszy partner – tłumaczy Iwiński. Poseł dodaje, że porozumienie z Rosją oznacza zaoszczędzenie setek milionów dolarów, więc nie powinno również dziwić porzucenie projektu budowy tarczy antyrakietowej. - Może oburzać, że decyzja zapadła 17 września, to oczywiście gafa, ale myślę, że w Polsce jest to przejaskrawiane. Wizy? Owszem, to zobowiązanie Obamy wciąż jest aktualne i mam nadzieję, że tej obietnicy dotrzyma – mówi Iwiński. Według posła choćby dlatego, ten wybór dla Polski jest lepszy. - Poza tym Obama jest bardziej przewidywalny, nie jest awanturniczy - dodaje. - Nie chcę przez to powiedzieć, że Romney jest awanturnikiem, ale wielokrotnie opowiadał się za bombardowaniem instalacji atomowych w Iranie, co mogło doprowadzić, może nie do III wojny światowej, ale na pewno do największego konfliktu na świecie. Zatem w tym rozumieniu, Obama jest przewidywalny – puentuje Tadeusz
Iwiński.

- Barack Obama jest obliczalny i był mniejszą zagadką niż Romney, choć nie sądzę by Stany wykonały wyraźny zwrot nawet przy innym rozstrzygnięciu tego pojedynku - uważa Andrzej Halicki (PO). - Druga kadencja Obamy to wielkie oczekiwania, ale kluczem jest ożywienie gospodarcze i to jest najważniejsza kwestia dla Amerykanów. Co do Polski, Obama ma na sumieniu zarówno kilka gaf, jak i obietnic. Kwestia zniesienia wiz jest nadal przez nas oczekiwana, bo dla samych Amerykanów to wstyd, że traktują nas jak niepożądanych partnerów. I dlatego też, te zaciągnięte po stronie Obamy zobowiązania dają powód, by oczekiwać spełnienia obietnic – mówi poseł PO. - Warto mieć ten plus na koncie - mówi Halicki. Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (493)