Wybory w USA. Donald Trump chce wstrzymania liczenia głosów
Coraz bardziej prawdopodobne jest, że prezydentem USA zostanie Joe Biden. Sztab Donalda Trumpa wzywa do wstrzymania liczenia głosów w trzech stanach. Jego wyborcy dostają smsy nawołujące do wsparcia.
Wybory w USA już się zakończyły, jednak cały czas trwa liczenie głosów. Do wygranej potrzeba co najmniej 270 głosów elektorskich. Według "New York Times" kandydat demokratów Joe Biden może liczyć na 253 pewne głosy, a republikanin Donald Trump ma ich aktualnie 214.
W sześciu stanach pojedynek o Biały Dom cały czas nie został jeszcze rozstrzygnięty. To Alaska, Arizona, Nevada, Pensylwania, Georgia i Karolina Północna.
Sztab wyborczy prezydenta USA Donalda Trumpa w środę złożył pozwy w stanach Pensylwania i Michigan o wstrzymanie liczenia tam głosów w wyborach prezydenckich, domagając się lepszego dostępu swych obserwatorów do miejsc, gdzie były liczone głosy.
Taki sam pozew złożył w Georgii, w której można zdobyć 16 głosów elektorskich. Tam liczenie głosów się jeszcze nie zakończyło. Trump zarzuca komisji wyborczej w hrabstwie Chatham w Georgii nieprawidłowości w wydawaniu kart wyborczych.
Wybory w USA. Trump o oszustwie
Prezydent Trump do coraz pełniejszych wyników wyborów odnosi się na Twitterze. Tam komentuje "znajdywanie" głosów zwolenników Joe Bidena. Wcześniej wprost oskarżył swoich rywali o "kradzież wyborów", a sposób liczenia głosów uznał za "największe oszustwo w historii".
Sympatycy prezydenta dostają od sztabu smsy wzywające do wsparcia finansowego, w których oskarża się demokratów o próbę "skradzenia wyborów". "Nie możemy pozwolić lewicowcom podważać wyborów. Prezydent potrzebuje swoich najzagorzalszych i najbardziej lojalnych obrońców, by powstali i odpowiedzieli na atak" - czytamy na stronie internetowej kampanii republikanina.
Kontrkandydat skomentował zarzuty Trumpa. "By mieć pewność, że każdy głos został przeliczony, włożyliśmy większy wysiłek w zakresie ochrony wyborów niż kiedykolwiek. O wynikach nie decyduje Donald Trump - robią to Amerykanie" - napisał Joe Biden.