Wybory USA. Rośnie przewaga Bidena. Trump nie składa broni
Wybory USA. Czym dłużej trwa liczenie głosów, tym bardziej jest prawdopodobne, że kolejnym prezydentem USA zostanie Joe Biden. Donald Trump nie składa jednak broni i zapowiada, że będzie domagał się ponownego przeliczenia głosów w kilku stanach.
Tekst aktualizowany.
Wybory w USA już za nami, lecz wciąż trwa liczenie głosów w kilku stanach. W środę późnym wieczorem polskiego czasu wciąż nie były znane ostateczne wyniki z Alaski, Arizony, Georgii, Karoliny Północnej, Newady, Michigan, Pensylwanii i Wisconsin. Tam do zgarnięcia pozostało 97 głosów elektorskich, które ostatecznie zadecydują, kto zostanie prezydentem USA na kadencję 2020-2024.
Wybory USA. Joe Biden na prowadzeniu. Trump wytacza działo
Według wyliczeń stacji CNN na godzinę 23:30 czasu polskiego, w wyborach w USA Joe Biden (Demokrata) zapewnił sobie 253 głosów elektorskich. Urzędujący prezydent Donald Trump (Republikanin) do tej pory miał ich na swoim koncie 213. By wygrać, jeden z nich musi zdobyć ich co najmniej 270 głosów.
Jednak z największych batalii toczy się obecnie wokół wyników z Wisconsin. Ten stan w wyborach w USA ma aż 10 głosów elektorskich - wszystkie zgarnia zwycięzca. Właśnie dlatego Donald Trump postanowił zareagować, zanim ogłoszono tam oficjalne wyniki - a w amerykańskich mediach zawrzało.
Na Twitterze pojawiło się stanowisko szefa kampanii urzędującego prezydenta. Jak napisał Bill Stepien, Donald Trump będzie domagał się ponownego przeliczenia głosów w stanie Wisconsin. Powód? Różnica głosów między tymi dwoma kandydatami wynosi obecnie 20 tys. głosów na korzyść Joe Bidena.
Kandydat z ramienia Demokratów nie potrzebował dużo czasu na reakcję. "By mieć pewność, że każdy głos został przeliczony, włożyliśmy większy wysiłek w zakresie ochrony wyborów niż kiedykolwiek. O wynikach nie decyduje Donald Trump - robią to Amerykanie" - napisał Joe Biden.
Żądanie Donalda Trumpa zdążyła też skomentować stacja CNN, która zaznaczyła, że wniosek urzędującego prezydenta nie zostanie rozpatrzony, dopóki nie zakończy się proces liczenia głosów. Jak informuje stacja, tak stanowi prawo stanu Wisconsin.
Na godzinę 22 czasu polskiego liczenie głosów w Wisconsin jeszcze się nie zakończyło, chociaż CNN wstępnie przypisało już wygraną kandydatowi z ramienia Demokratów. O podobnym rezultacie informuje Polska Agencja Prasowa, jednak by przesądzić o wygranej, wciąż brakuje wyników z 1 proc. komisji wyborczych w tym stanie.
Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Po godzinie 22 zarówno CNN, jak i NBC wskazują na to, że w stanie Michigan wygrał Joe Biden. Jednak wciąż oczekiwane są wyniki z ostatnich obwodów.
Tymczasem sztab wyborczy prezydenta USA Donalda Trumpa w środę złożył pozwy w stanach Pensylwania i Michigan o wstrzymanie liczenia tam głosów w wyborach prezydenckich, domagając się lepszego dostępu swych obserwatorów do miejsc, gdzie były liczone głosy.
Wybory USA. Donald Trump sugeruje oszustwo wyborcze. Twitter kasuje jego posty
Żądanie ponownego przeliczenia głosów lub wstrzymania liczenia głosów to element gry prezydenta Donalda Trumpa. Już wcześniej oskarżał on swoich przeciwników o "kradzież głosów". W ten sposób Donald Trump krytykował system liczenia głosów, który stosowany jest w trakcie wyborów w USA.
Prezydent Trump swoje niezadowolenie z powodu przestawianych wyników manifestuje na Twitterze, gdzie co chwilę odnosi się do "znajdywanych" głosów zwolenników Joe Bidena.
Część z jego wpisów została zablokowana przez administratora w związku z "możliwością wprowadzania w błąd", dlatego poniżej publikujemy screen, na którym widać, że Donald Trump sugeruje możliwość oszustwa wyborczego.
"Głosy Bidena znajdują się wszędzie - w Pensylwanii, Wisconsin i Michigan. Tak źle dla naszego kraju" - pisze w jednym z wpisów. "Ciężko pracują, by zlikwidować 500 000 głosów w Pensylwanii. Również w Michigan i innych stanach" - dodaje w innym tweecie.
Wybory USA. Gdzie toczy się bitwa? Te stany jeszcze są w grze
Na godzinę 22 czasu polskiego w kluczowych stanach Joe Biden i Donald Trump szli łeb w łeb.
- W Newadzie, gdzie zliczono głosy z 86 proc komisji, różnica wynosiła zaledwie 8 tys. głosów na korzyść Bidena.
- W Arizonie (również 86 proc. komisji) różnica wynosiła blisko 100 tys. głosów na korzyść Bidena.
- Z kolei w Karolinie Północnej (95 proc. komisji) wygrywał Donald Trump. Przewaga urzędującego prezydenta wynosiła 77 tys. głosów.
- Trump wygrywał także w Georgii (93 proc. komisji). Republikanin wyprzedał Joe Bidena o 79 tys. głosów.
Ostatnim stanem, na którego wyniki oczekuje Ameryka i cały świat, jest Pensylwania. Tu na razie zdecydowanie wygrywa Donald Trump. Przewaga głosów to różnica blisko 300 tysięcy nad Bidenem. To ważna bitwa, ponieważ w Pensylwanii zwycięzca bierze aż 20 głosów elektorskich.
Wybory USA. Joe Biden: Zwycięstwo ogłosimy, gdy zdobędziemy 270 głosów
Jak podkreślił amerykanista prof. Zbigniew Lewicki, zwycięzcę wyborów w USA możemy poznać już w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego.
Jak zauważa, oficjalne wyniki z Pensylwanii poznamy jednak dopiero pod koniec tygodnia, a to wszystko w związku ze zmianami w prawie wyborczym tego stanu. Jeżeli wynik wyborczy nie będzie możliwy do ogłoszenia bez głosów z Pensylwanii, na ogłoszenie ostatecznych wyników przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Lewicki zwrócił też uwagę na zażartość sporu pomiędzy kandydatem Republikanów a Demokratów. - Przegrany na pewno pójdzie do sądu, z takiego lub innego powodu. Tych potencjalnych powodów jest sporo, a pozwy są już gotowe - zaznacza w rozmowie z PAP.
Z ogłoszeniem wygranej na pewno nie będzie czekał Joe Biden. Chwilę przed godziną 21 czasu polskiego jego sztab ogłosił, że poinformują o zwycięstwie, gdy uznają, że zdobyli 270 głosów elektorskich. "Niezależnie od tego, czy potwierdzą to serwisy informacyjne".
Wybory USA. Joe Biden: "prowadziłem kampanię jako Demokrata, ale będę rządzić jako prezydent Stanów Zjednoczonych"
Po godzinie 22 polskiego czasu Joe Biden pojawił się na konferencji prasowej. Kandydat Demokratów zaznaczył, że jest dumny z tego, że "zagłosowała rekordowa liczba obywateli".
- Władza płynie od nich i to ich wola decyduje, kto ją otrzyma. Tutaj rządzą ludzie. Władza nie może zostać zawłaszczona lub zagarnięta. Ona płynie od ludzi. To ich wola determinuje to, kto będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych - oświadczył Biden, dodając, że wierzy w swoją wygraną po przeliczeniu głosów.
Polityk podkreślił, że "po kampanii należy odłożyć ostrą retorykę i znowu się słuchać i nawzajem szanować". - To będzie trudne. Nie jestem naiwny. Ale wiem, że postęp wymaga tego, by nie traktować oponentów jak wrogów. Prowadziłem kampanię jako Demokrata, ale będę rządzić jako prezydent Stanów Zjednoczonych - powiedział Joe Biden.
Źródło: CNN / PAP