Wybory USA. Donald Trump krytykuje sposób liczenia głosów
Liczenie głosów w wyborach prezydenckich USA 2020 trwa. - Szykujemy się na wielką celebrację, wygrywamy wszędzie w kraju - mówił w Białym Domu Donald Trump. Wcześniej na Twitterze republikanin oskarżył swoich rywali o "kradzież wyborów", a sposób liczenia głosów uznał za "największe oszustwo w historii".
- To zdecydowanie najpóźniejsza konferencja prasowa jaką zorganizowałem - rozpoczął od żartu Donald Trump. Prezydent USA podziękował za wsparcie jakie otrzymał od Pierwszej Damy, wiceprezydenta USA z małżonką oraz wyborców.
- Wygraliśmy na Florydzie, Teksasie, Ohio. A oni nawet tego nie pokazują w swoich statystykach - zwrócił się w stronę prasy w Białym Domu Trump. Republikanin przy okazji skrytykował telewizję Fox News (nie wymieniając jej z nazwy) za to, że ogłosili Joe Bidena zwycięzcą w Arizonie.
- Jednocześnie mamy gigantyczną przewagę w Pensylwanii. Mamy blisko 700 tysięcy głosów przewagi - przekonywał Trump. Jednak głosy, o których mówi Trump, pochodzą wyłącznie z głosowania "tradycyjnego", a głosy oddane "wcześniej" oraz "korespondencyjnie" nie zostały jeszcze zliczone. Władze Pensylwanii informują, że w całym stanie do policzenia zostało jeszcze 1,4 miliona pakietów wyborczych.
"Wygrywamy wysoko, ale oni próbują ukraść wybory. Nigdy im na to nie pozwolimy. Głosy nie mogą być oddawane po zamknięciu urn" - napisał podczas wieczoru wyborczego Donald Trump. Polityk ponowił ten zarzut podczas przemówienia w Białym Domu.
- To największe oszustwo wyborcze w naszym kraju. Ale my się nie poddamy, pójdziemy z tym do Sądu Najwyższego. Nie może być sytuacji, że ktoś nagle o 4 rano będzie dorzucał głosy do urn skoro głosowanie się zakończyło. Wygraliśmy te wybory. Jest dość nieprawdopodobne, że Joe Biden nas dogoni - mówił Trump.
Wybory USA. Głosy cały czas liczone
Na stwierdzenia Trumpa zareagował sztab demokraty. "Słowa prezydenta USA były oburzające, ponieważ były próbą odebrania demokratycznych praw każdego obywatela Stanów Zjednoczonych" - napisała w oświadczeniu Jen O'Malley Dillon, szefowa sztabu Joe Bidena.
"To wydarzenie bez precedensu (...). Donald Trump zachęcał wcześniej Partię Republikańską do tego, aby zapobiegać legalnemu liczeniu wszystkich demokratycznie oddanych głosów we wczesnym głosowaniu. Teraz prezydent USA robi to samo w dniu wyborów. Tak się nie stanie i liczenie głosów nie zostanie przerwane" - dodała O'Malley Dillon.
"Donald Trump nie decyduje o wyniku tych wyborów. O wyniku tych wyborów nie decyduje Joe Biden. O wyniku tych wyborów decyduje naród amerykański. Proces demokratyczny musi i będzie trwał aż do zakończenia liczenia głosów" - stwierdziła na koniec szefowa sztabu Bidena.
Wyścig po raz kolejny zrobił się wyrównany, a kandydat Partii Republikańskiej w ciągu nocy wyborczej odrobił różnicę do demokraty. Na godzinę 8:30 czasu polskiego Joe Biden zapewnił sobie 220 głosów elektorskich, Donald Trump 213.
W USA walka wyborcza toczy się w każdym z 50 stanów osobno. O zwycięstwie w amerykańskich wyborach nie decyduje liczba bezpośrednio oddanych głosów na kandydata, lecz reprezentujący poszczególne stany członkowie tzw. Kolegium Elektorskiego. Amerykanie głosują na 538 elektorów. By zdobyć prezydenturę, trzeba uzyskać większość, czyli 270 głosów elektorskich.