Wybory w Niemczech. Rozbrojono bombę i otwarto lokale wyborcze
Pięć lokali wyborczych w Wuppertalu przez kilka godzin było zamkniętych z powodu niewybuchu, który znaleziono w okolicy. Służby poinformowały, że bombę z czasów II wojny światowej udało się rozbroić, a głosowanie rozpoczęto z opóźnieniem.
W sobotę wieczorem podczas prac ziemnych w Wuppertalu (Nadrenia Północna-Westfalia) znaleziono niewybuch z czasów II wojny światowej. Z zagrożonego rejonu trzeba było ewakuować ok. 1500 osób.
Teren, który zabezpieczyły i zamknęły służby, obejmował aż pięć lokali wyborczych. Chętni, którzy chcieli zagłosować w niedzielnych wyborach, musieli czekać na oficjalny komunikat o rozbrojeniu niewybuchu.
Dopiero w godzinach popołudniowych w niedzielę służby poinformowały, że bomba została rozbrojona, a mieszkańcy tej części Wuppertalu mogą wrócić do swoich domów, a także pójść do urn wyborczych.
Wybory w Niemczech. Dwa lokale wyborcze w Berlinie otworzyli strażacy
Wcześniej "Der Spiegel" podał, że dwie komisje wyborcze z Berlina musiały skorzystać z pomocy strażaków, aby dostać się do lokali. Wszystko ze względu na elektroniczny system zabezpieczeń, z którym problemy mieli członkowie komisji. Mundurowi pomogli im jednak otworzyć drzwi.
Nie wpłynęło to znacząco na przebieg głosowania, a komisje rozpoczęły pracę z niewielkim opóźnieniem.
Wybory do Bundestagu. Niemcy głosują korespondencyjnie z powodu COVID-19
Przypomnijmy, że w niedzielę, 26 września, w Niemczech odbywają się wybory do Bundestagu. Z kolei nowy parlament wybierze następcę kanclerz Angeli Merkel, która odchodzi ze stanowiska po 16 latach rządów.
Portal RND poinformował, że frekwencja w tegorocznych wyborach jest wysoka, a do głosowania uprawnionych jest ponad 60 mln obywateli.
"Wiadomo już, że w obecnych wyborach głosy drogą korespondencyjną oddało więcej osób, niż w jakichkolwiek wyborach wcześniej i stanowić będą one co najmniej 40 proc. W poprzednich wyborach parlamentarnych w RFN w 2017 roku z głosowania korespondencyjnego skorzystało 28,6 proc. osób uprawnionych, a frekwencja wyniosła wówczas 76,2 proc" - pisze Polska Agencja Prasowa.
Wzrost zainteresowania głosowaniem korespondencyjnym to efekt pandemii COVID-19. Ludzie z uwagi na własne bezpieczeństwo wolą nie przychodzić do lokali wyborczych.