Andrzej Duda w pierwszej turze 43,73%, Małgorzata Kidawa-Błońska 26,61%, Szymon Hołownia 9,56%.
Około 7% poparcia ma Kosiniak-Kamysz, Robert Biedroń, a Krzysztof Bosak 5,07%.
A druga tura - nie wiem czy widział pan ten sondaż, już jest różnica praktycznie żadna, tam jest różnica...
Minimalna. Minimalna w błędzie statystycznym.To daje duże nadzieje? Duży zapał? Czy wręcz odwrotnie - czy to usypia elektorat?
Dokładnie to, o czym pan powiedział, jest bardzo ważne.
Sondaże są bardzo ważne, one muszą być w polityce, politycy musza czytać sondaże, muszą je przeprowadzać pracownie.
Zaś na pewno nie można ulegać magii sondaży.
Bo sondaże mają to do siebie, że działają jak środki nasenne czasem, a czasem jak środki pobudzające.
A warto jest prowadzić kampanię wyborczą stabilnym, stałym, konsekwentnym stylu.
To znaczy, że co? Nie patrzycie w sondaż? Patrzymy, oczywiście, że patrzymy. No oczywiście, że tak.
Tylko na pewno nie możemy ulegać magii sondaży, czyli uznać, że dzisiaj jest już w drugiej turze.
Że powiedzmy Małgorzata Kidawa-Błońska, wedle tego sondażu jest w drugiej turze i wedle tego sondażu niewiele brakuje do zwycięstwa.
Trzeba włożyć katorżniczą pracę w kampanię. Pan już oficjalnie jest tym człowiekiem, który będzie najbliżej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Najprawdopodobniej jako szef sztabu wyborczego za jakiś czas? Tu jeszcze nie wiadomo. Nie wiem, na to jest absolutnie za wcześnie panie redaktorze.
Ja zadeklarowałem to, że wycofuję się z wyborów wewnętrznych, żeby te wybory miały szansę zakończyć się w pierwszej turze.
Tak uznałem, że jest to realna ocena sytuacji. Tylko po to, żeby móc ruszyć w kampanię wyborczą natychmiast po wybraniu szefa Platformy.
Jasne. Taką pełną kampanię. Jasne, tylko, że z pana punktu widzenia, lepiej patrzeć w te sondaże, czy lepiej w te sondaże nie patrzeć?
Dlatego, że generalnie, które są lepsze? Te, które dają zwycięstwo, czy te, które dają przegraną?
Co bardziej mobilizuje? Sondaże pokazują pewne trendy. Nie można się opierać na jednym sondażu, bo to jest mylące.
Ale oczywiście, że należy patrzeć na sondaże.
Byłoby nieprawdą, gdyby jakiś polityk powiedział, że nie patrzy w sondaże. Każdy polityk patrzy w sondaże.
Podkreślam, trzeba patrzeć na trendy, na sposób budowania się kolejnych sondaży z różnych pracowni sondażowych.
Ale przede wszystkim sondaże czuć na ulicy. Bo jak się chodzi wśród ludzi i przekonuje się do wyborów.
Rozmawia się z wyborcami, nie działaczami partyjnymi, którzy są zadeklarowani, ale z ludźmi, którzy polityką się nie interesują, bądź mało się interesują.
I to widać - tą reakcję. I czasem one są zbieżne z tym, co mamy w sondażach, a czasem nie.