Wybory prezydenckie 2020. Sztab Andrzeja Dudy ma problem z gorliwą fanką

Jak ustaliła Wirtualna Polska, zarówno funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa, jak i członkowie sztabu wyborczego Andrzeja Dudy wiedzieli o tym, że w tłumie osób na rynku w Zakliczynie jest 27-letnia Jolka Rosiek, nazywana "gorliwą fanką” prezydenta. – Popełniliśmy błąd, że dopuściliśmy do wspólnego zdjęcia. I dziś mamy z tym kłopot – mówi WP jeden ze współpracowników głowy państwa.

Wybory prezydenckie 2020. Sztab Andrzeja Dudy ma problem z gorliwą fanką
Źródło zdjęć: © Forum | Adam Chełstowski
Sylwester Ruszkiewicz

Chodzi o głośną sytuację z 12 lutego ze spotkania wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy z udziałem mieszkańców Zakliczyna. W trakcie spotkania doszło do szeroko później komentowanego incydentu. Na szyję prezydenta rzuciła się młoda dziewczyna. Jak się później okazało była nią 27-letnia kobieta, w mediach społecznościowych przedstawiająca się jako Jolka Rosiek.

Po spotkaniu, na jej profilu internetowym pojawiły się wpisy sugerujące bliską znajomość z prezydentem. "Jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Mieć Cię tak blisko, poczuć ciepło Twojej szyi, na moich ustach.. ciepło ramion, uśmiech i spojrzenie.... Upewniłam się tylko w tym, że kocham, jak nigdy nikogo.. " – napisała na swoim profilu bohaterka fotografii z Zakliczyna.

"Pocałowałam go w szyję chyba kilka razy. Wczoraj byłam tak podjarana, że nie wiedziałam co mam mówić, najchętniej bym go już nie wypuszczała z ramion..ale rzeczywistość jest okrutna” — komentowała.

Podobne wpisy jej autorstwa pojawiały się już wcześniej. Dlaczego więc w ogóle dopuszczono do takiej sytuacji?

Jak ustaliła WP, każdorazowo przed takim spotkaniem prezydencka ochrona robi rekonesans miejsca, w którym pojawia się prezydent. Dodatkowo na miejscu wcześniej pojawiają się sztabowcy prezydenta. Tak było i w Zakliczynie. Według naszych informacji, członkowie sztabu zorientowali się, że w grupie osób, które pojawiły się na spotkaniu z Andrzejem Dudą jest kobieta, która występuje na Twitterze pod nickiem Jolka Rosiek. Taką informację przekazano również funkcjonariuszom Służby Ochrony Państwa. Mimo tego, przy biernej postawie prezydenckiej ochrony, kobieta rzuciła się na szyję prezydentowi i zrobiła sobie z nim selfie.

Ewidentny błąd ochrony

- Nikt nie ma prawa podnosić rąk w kierunku prezydenta, a tym bardziej obejmować głowę państwa. Nie ma znaczenia, że była to kobieta. Oficerowie ochrony powinni zagrodzić jej drogę. A jeśli wiedzieli kim jest ta osoba, znali jej aktywność w mediach społecznościowych i zawartość jej wpisów, to tym bardziej uwaga prezydenckiej ochrony powinna być skupiona na zablokowaniu dostępu do Andrzeja Dudy – mówi WP jeden z byłych wysoko postawionych funkcjonariuszy dawnego Biura Ochrony Rządu.

Jeden ze sztabowców prezydenta Andrzeja Dudy, jego bliski współpracownik na pytanie co otoczenie prezydenta zamierza zrobić z aktywnością kobiety w mediach społecznościowych sugerujących, że miała romans z głową państwa rozkłada ręce.

- Jeśli odpowiemy tej pani i zaczniemy dementować jej insynuacje, stanie się to tematem numer jeden w kampanii wyborczej. Podchwycą to wszystkie media, a ta osoba wykorzysta to jako element zainteresowania ze strony prezydenta. Wpisy tej kobiety nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – mówi nam współpracownik prezydenta.

SOP: nie było zagrożenia

Przypomnijmy, że bezpośrednio po spotkaniu w Zakliczynie Służba Ochrony Państwa nie miała nic sobie do zarzucenia. Podkreślano jedynie, że prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie grozi żadne niebezpieczeństwo. - Teren był ogólnodostępny, pragnę jednak zaznaczyć, że wszyscy uczestnicy spotkania z panem prezydentem zostali sprawdzeni pod kątem pirotechnicznym. Kobieta, o której mówimy, również przeszła tę kontrolę – mówił w rozmowie z "Wyborczą" rzecznik SOP Bogusław Piórkowski.

"Jeśli SOP dopuszcza do prezydenta osobę wyraźnie niezrównoważoną, która od lat twierdzi, że łączy ją z nim relacja intymna, to chyba jest problem. I to zupełnie nie natury obyczajowej" - ripostowała na Twitterze dziennikarka Dominika Długosz.

Pytany kilka dni temu o komentarz do niefortunnej sytuacji dla prezydenta jego rzecznik Błażej Spychalski uciął rozmowę. - Bez komentarza - mówił WP Błażej Spychalski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (191)