O tym, że rządzący jednak poważnie rozważają wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, dlatego że jak stwierdził w rozmowie ze mną jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Ten opór materii staje się coraz większy, wręcz być może okaże się nie do przeskoczenia.
Czy do pana również dochodzą takie pogłoski o tym, że rząd faktycznie w ostatniej chwili, nawet na krótko, może wprowadzić ten stan klęski żywiołowej i odłożyć wybory kilka miesięcy naprzód?
Tu nie chodzi panie redaktorze, o opór materii, bo ten oczywiście jest także bardzo istotny, bo do organizacji międzynarodowych od OBWE i innych, to dochodzą jeszcze oczywiście chociażby oświadczenie episkopatu.
Ale tutaj jeżeli będzie taki oto scenariusz, że 7 maja, bo pewnie to będzie data, kiedy będziemy głosowali o dorzucenie wyborów korespondencyjnych.
Uda się jej odrzucić, to tak naprawdę 10 maja, nie ma możliwości przeprowadzenia wyborów.
Ze względu na niechlujstwo prawne, które sam sobie zgotował PiS.
Dlatego, że słynny artykuł 102, wyklucza tę możliwość, a zatem będzie taka sytuacja, że PiS nie będzie miał wyjścia.
I będzie musiał wprowadzić najzwyczajniej w świecie, jeden z trzech stanów, mam wrażenie, że o dwóch myślą.
Panie marszałku wczoraj chyba na wszystkich zrobiła ogromne wrażenie wypowiedź przewodniczącego PKW Sylwestra Marciniaka, który powiedział:
"Z mojego punktu widzenia jest tyle zastrzeżeń, że obawiam się, iż w pełnym zakresie nie uda się przeprowadzić wolnych wyborów."
Pan myśli, bo wydaje mi się, że na rządzących też zrobiła wrażenie ta wypowiedź, chociaż być może ja jestem naiwny.
Ale czy pana zdaniem to może wpłynąć na podejście Prawa i Sprawiedliwości do organizacji tych wyborów?
Nie. Na zmianę podejścia może wpłynąć tylko nieubłagana matematyka wyborcza, kiedy 7 maja opuścimy wybory korespondencyjne.
W każdym innym przypadku żadna opinia, kompletnie żadna opinia, czy to będzie Donald Tusk, czy to będzie OBWE, czy to będzie episkopat, czy jeszcze nie wiadomo..
No właśnie czy to będzie najważniejszy tydzień w polskiej polityce od lat, panie marszałku?
W wymiarze politycznym pewnie tak, dlatego że jeżeli uda się zbudować większość parlamentarną, wokół tej kwestii, to być może.
Ja tutaj studzę gorące głowy. Być może będzie można rozmawiać o innych, kolejnych krokach w scenariuszu politycznym.
Dzisiaj najważniejsze jest to, abyśmy 7 maja zachowali się, jak mówił Władysław Bartoszewski "przyzwoicie" i nie dopuścili do tego aby Polska stała się republiką bananową.
Lub żeby powróciły czasy PRL-u, kiedy ludzie idąc na wybory - ja to pamiętam jeszcze z tamtych czasów.
Mówili, że nie idą na wybory, panie redaktorze. Ludzie wtedy szli na głosowanie, bo rozumieli, że to wtedy była farsa wyborcza i teraz też by była po prostu farsa wyborcza.
Nie może być tak panie redaktorze, żeby w normalnym, cywilizowanym, demokratycznym świecie.
Wybory zamiast Państwowej Komisji Wyborczej, która jest do tego powołana, przeprowadzało jeden z resortów, na którego czele stoi działacz partyjny.
Ja przypomnę, że w 1947 roku, kiedy PPR zdecydowało się na przeprowadzenie i sfałszowanie wyborów.
To właśnie powierzyło przeprowadzenie tych wyborów, swojemu oddanemu aparatczykowi Romanowi Zambrowskiemu, a do pomocy przydzielono ministerstwo bezpieczeństwa ZSSR. Zbyt podobne, żeby spać spokojnie.