Wybory parlamentarne w Gruzji
W Gruzji rozpoczęły się wybory parlamentarne.
Uważane są za jedno z najważniejszych wydarzeń, ponieważ
zadecydują w jakich warunkach odbywać się będzie w 2005 walka o
sukcesję po prezydencie Eduardzie Szewardnadze.
02.11.2003 | aktual.: 02.11.2003 09:51
Według ostatniego sondażu, głosowanie może przynieść zdecydowany tryumf prozachodniej opozycji, w tym radykalnemu Ruchowi Narodowemu Michaiła Saakaszwili.
Saakaszwili, były minister sprawiedliwości, objeżdżał kraj głosząc hasła walki z separatyzmami i zapowiadając rozliczenie z ekipą Szewardnadze, której zarzuca korupcję i doprowadzenie kraju do ruiny.
Jeżeli wierzyć sondażom, to popierający prezydenta blok "Za Nową Gruzję" ma niewielkie szanse. Choć jego przedstawiciele uparcie twierdzą, że popiera ich co najmniej 40 proc. ludności, to badanie Fundacji Otwartego Społeczeństwa, daje im zaledwie 9-procentowe poparcie.
Główną walkę o pierwszeństwo w przyszłym parlamencie stoczyć powinni Saakaszwili (23%) i inny opozycyjny blok tworzony przez szefową parlamentu Nino Burdżanadze oraz jej poprzednika Zuraba Żwaniję (20%). Oba ugrupowania prześcigają się w hasłach wejścia do NATO i integracji z UE.
Do walki może się włączyć także opozycyjna Partia Pracy (18%), a o wejście do parlamentu może walczyć parę innych ugrupowań, wśród których są m.in. komuniści oraz zwolennicy obalonego na początku lat 90. pierwszego demokratycznego prezydenta Gruzji Zwiada Gamsachurdii.
Ostatnie dni kampanii przebiegały w napiętej atmosferze, gdy opozycja zarzucała władzom próbę fałszerstwa wyborczego, a radio Wolna Europa donosiło, że przy sporządzaniu list wyborców panuje chaos. Swoje siły w stan gotowości postawiła Południowa Osetia, separatystyczna republika na północy Gruzji, jedno z dwóch - obok Abchazji - nieuznanych państewek istniejących na terenie tego zakaukaskiego kraju.
Burzliwą reakcję wywołał lider autonomicznej Adżarii Asłan Abaszydze, który zapowiedział, że po wyborach przeprowadzi w swojej prowincji referendum na temat ich ważności. Odebrano to jako groźbę wypowiedzenia posłuszeństwa władzom centralnym i pójścia przez Adżarię śladem Abchazji i Południowej Osetii.
Saakaszwili zagroził później Abaszydze, że lider Adżarii ryzykuje "znalezieniem się za kratkami". Opozycyjny polityk dodał przy tym, że po zwycięstwie "aktywnie zajmie się wszystkimi separatystami".
Wyborom towarzyszy referendum. Gruzini wypowiedzą się w nim na temat ograniczenia od 2007 roku liczby deputowanych z 235 do 150.
Wybory będą ważne, jeśli weźmie w nich udział jedna trzecia uprawnionych do głosowania, natomiast referendum, jeśli weźmie w nim udział ponad połowa uprawnionych.
Gruzińskie głosowanie nadzoruje około pięciu tysięcy obserwatorów, w tym 700 przedstawicieli OBWE.(iza)