Wybory parlamentarne 2019. Małgorzata Kidawa-Błońska: Wałęsa był i będzie bywał na konwencjach KO
Lech Wałęsa jest ważną osobą w odzyskaniu naszej wolności. Wielokrotnie był i będzie bywał na naszych konwencjach - zapowiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na premiera. Przyznała jednak, że: "parę rzeczy, które mówił na ostatniej konwencji, przyjęłam z dużym ubolewaniem".
- Lech Wałęsa to Lech Wałęsa. Żałuję, że pan prezydent na konwencji używał takich słów, ale zawsze mówię, że Lech Wałęsa jest osobą nietuzinkową i jednego dnia mówi płomienne teksty, które nas wszystkich porywają, a drugiego po jego przemówieniu następuje cisza - mówiła w programie "Graffitti" w Polsat News Kidawa-Błońska, komentując słowa byłego prezydenta. Podczas niedzielnej konwencji KO Wałęsa nazwał zmarłego Kornela Morawieckiego "zdrajcą".
Kandydatka KO na premiera dodała, że "to przemówienie było, minęło, idziemy do przodu".
- O Wałęsie różni ludzie mówią straszne rzeczy i rozumiem, że on się czuje w obowiązku walczyć o swoje prawa i swoją godność - tłumaczyła byłego prezydenta Kidawa-Błońska. - To były niepotrzebne słowa, nie powinny paść na naszej konwencji, ale my już jesteśmy w innym miejscu - podkreśliła.
Czarzasty o kontrowersyjnych słowach Wałęsy: marna wypowiedź
Prowadzący program Piotr Witwicki przypomniał, że PiS zarzuca Kidawie-Błońskiej i innym politykom KO, że klaskali po przemówieniu byłego prezydenta. -Jak ktoś obserwował salę, to widział, że przemówienie Lecha Wałęsy nie zostało przyjęte tak entuzjastycznie jak innych kolegów - odparła kandydatka KO na premiera.
- PiS nie ma nic innego, tylko oglądanie kto klaszcze, a kto nie, kto się uśmiecha, a jak pan prezes mówił okropne słowa w Sejmie, to koledzy z PiS klaskali i byli zachwyceni. Mierzmy wszystkich swoją miarą - dodała
- Nie były to przyjemne rozmowy do słuchania, ale przeraża mnie to, że w polskiej polityce, od paru lat, głównie politykę uprawia się nielegalnymi taśmami - stwierdziła, odpowiadając na pytanie o tzw. taśmy Sławomira Neumanna. Dodała jednak, że ona taśmami się nie zajmuje i nie chce "żeby taśmy - kogokolwiek by nie dotyczyły - brały udział w polityce".
- Jest na listach, to Polacy zdecydują, czy chcą widzieć takiego posła w Sejmie - odparła pytana, czy jej zdaniem Neumann powinien zrezygnować z kandydowania do Sejmu.
Kidawa- Błońska była także pytana o to, gdzie - jeśli zostanie premierem - złoży pierwszą wizytę zagraniczną. - Jako premier zamierzałabym na pierwszą wizytę zagraniczną wybrać Brukselę, gdzie warto powiedzieć, że Polska chce ponownie być ważnym krajem Unii Europejskiej - odparła.
Źródło: polsatnews.pl