Wybory do Parlamentu Europejskiego. Brytyjczycy zagłosowali przeciwko "starej polityce"

Partia Brexitu zwyciężyła w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Wielkiej Brytanii. Druzgocącą klęskę ponieśli rządzący konserwatyści. Chaos związany z rozwodem Londynu i Brukseli zdewastował tradycyjną politykę na Wyspach.

Wybory do Parlamentu Europejskiego. Brytyjczycy zagłosowali przeciwko "starej polityce"
Źródło zdjęć: © AFP/EAST NEWS
Jarosław Kociszewski

Brytyjczycy nie chcieli, ale musieli zagłosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W referendum brexitowym w 2016 r. opowiedzieli się za wyjściem z UE, m.in., dlatego, że nie znali i nie ufali instytucjom wspólnoty. Nieudolność polityków, którzy mieli brexit przeprowadzić spowodowała, że Brytyjczycy poszli do wyborów do Parlamentu Europejskiego i jasno pokazali, że mają dosyć starego układu partyjnego. O mobilizacji świadczy rekordowa frekwencja, jak na eurowybory na Wyspach, która osiągnęła 37 proc.

Niekwestionowane zwycięstwo odniosła nowa Partia Brexitu Nigela Farage’a, który w przeszłości był liderem UKIP, Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, i twarzą kampanii referendalnej za opuszczeniem Wspólnoty. Eurosceptyczne ugrupowanie poparł co trzeci Brytyjczyk, co przełoży się na 28 miejsc w PE. BBC podkreśla jednak że nie oznacza to masowego poparcia dla idei wyjścia z UE. Zdaniem analityków w Londynie, ok. połowa obywateli che pozostać we Wspólnocie.

Klęska tradycyjnej polityki na Wyspach

Ostateczne wyniki nie są jeszcze znane, ale już widać, że konserwatyści ponieśli klęskę bez precedensu. Partia, która w 2014 r. wprowadziła do PE 19 deputowanych, teraz będzie miała tylko 4 reprezentantów. To cios, który nie może dziwić po tym, jak premier Theresa May ze łzami w oczach przyznała, że nie zdołała zrealizować woli obywateli wyrażonej w referendum brexitowym i zrezygnowała z szefostwa partii.

Wyborcy zadali też potężny cios Partii Pracy, a więc drugiemu tradycyjnemu ugrupowaniu politycznemu na Wyspach. Liczba miejsc zajmowanych przez Laburzystów w PE zmniejszyła się o połowę z 20 do 10.

Powody do świętowania mają natomiast ugrupowania, które dotychczas znajdowały się na marginesie europejskiej polityki Brytyjczyków. Liberalni Demokraci zwiększyli liczę swoich deputowanych z 1 do 16. Zieloni niemal podwoili soją reprezentację – wzrost z 4 do 7 miejsc. Sukces odniosła też regionalna Szkocka Partia Niepodległościowa, która do PE wprowadziła 3 polityków – poprzednio miała 2 miejsca.

Chaos się nie skończy

Oczywiście wybory do PE nie przekładają się w pełni na politykę krajową. Na przykład partia UKIP Farage’a już 5 lat temu wygrała wybory europejskie, po czym poniosła klęskę w głosowaniu krajowym.

Ogólny kierunek jest jednak jasny. Wielomiesięczna debata w Izbie Gmin nad umową o wyjściu z UE zniszczyła budowaną przez wieki, stabilną strukturę polityczna. Poglądy polityków i sympatie wyborców nie pokrywają się już z tradycyjną strukturą partyjną.

Rozpoczynający się wyścig o przywództwo Partii Konserwatywnej po rezygnacji May zapewne jeszcze bardziej podzieli to ugrupowanie. Nie ma też wielkich nadziei, że ewentualne rozpisanie przedterminowych wyborów na Wyspach ustabilizuje sytuację. W rezultacie brexit pogrążył Wielką Brytanię w chaosie, a Londyn zmierza w kierunku polityki koalicyjnej znanej z Europy kontynentalnej, której zachowawczy Wyspiarze przez pokolenia unikali jak ognia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)