Wybory do Dumy - pierwsza faza operacji "Putin następcą Putina"
Niedzielne wybory do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji, będą prologiem do zarządzonych na 2 marca 2008 roku wyborów prezydenckich.
29.11.2007 | aktual.: 29.11.2007 13:21
Po wyborach tych prezydent Władimir Putin, zgodnie z konstytucją Federacji Rosyjskiej, powinien opuścić Kreml.
55-letni Putin z jednej strony obiecuje, że nie będzie szukać możliwości przedstawienia swojej prezydentury i w maju przyszłego roku wyprowadzi się z Kremla. Z drugiej mówi otwarcie, że nie zamierza przechodzić na polityczną emeryturę. Zastrzega też sobie prawo do powiedzenia Rosjanom, kogo widzi w roli swojego następcy na kremlowskim tronie.
Putin zadeklarował nawet, że jeśli w wyborach do Dumy zwycięży prokremlowska partia Jedna Rosja, a w wyborach prezydenckich "porządny człowiek, z którym da się współpracować", to po zakończeniu prezydentury może on stanąć na czele rządu.
Według niektórych rosyjskich analityków, dalszy ciąg tego scenariusza zakłada, że nowo wybrany prezydent przed zakończeniem kadencji ustąpi z urzędu, a przedterminowe wybory wygra Putin. Konstytucja FR zakazuje bowiem tej samej osobie sprawowania najwyższej funkcji w państwie przez więcej niż dwie kadencje z rzędu.
Jako głównego kandydata na takiego "technicznego prezydenta" najczęściej wymienia się 66-letniego premiera Wiktora Zubkowa.
Aby pomóc Jednej Rosji w osiągnięciu jak najlepszego wyniku, cieszący się zaufaniem 80% obywateli Putin zdecydował się na start z jej listy w wyborach do Dumy, a partia ta swoją kampanię wyborczą oparła na tezie, że niedzielne głosowanie faktycznie jest plebiscytem poparcia dla prezydenta.
Znana politolog Olga Krysztanowska nie wyklucza, że po wygranych przez Jedną Rosję wyborach parlamentarnych Putin może stanąć na czele tej partii i po opuszczeniu Kremla rządzić krajem jako jej sekretarz generalny.
2 grudnia Putin zostanie wybrany z bardzo wysokim wynikiem. Na tym będzie polegać jego legitymacja. Następnie zostanie szefem partii. Z pomocą tego narzędzia będzie głównym człowiekiem w kraju - wyjaśniła Krysztanowska w jednym z wywiadów prasowych.
Według niej Putin może w niedzielę uzyskać 73-75%, a nawet 80% głosów. A nowy prezydent otrzyma 51-52%. Mandaty Putina i nowego prezydenta będą nieporównywalne - dodaje politolog.
Krysztanowska przyznaje, że scenariusz ten obarczony jest pewnym ryzykiem - bez względu na to, jak lojalny wobec Putina będzie nowy prezydent. Dopuszcza więc ona również, że po wyprowadzeniu się z Kremla może on zechcieć odzyskać mandat deputowanego i stanąć na czele frakcji Jednej Rosji w Dumie, by na co najmniej rok otrzymać immunitet parlamentarny.
Immunitet jest silniejszy od dżentelmeńskiej umowy, którą Borys Jelcyn zawarł z Władimirem Putinem, a która opierała się na słowie honoru - podkreśla politolog.
Krysztanowska zwraca uwagę, że to z inicjatywy obecnego prezydenta dwa lata temu do ordynacji parlamentarnej wprowadzono instytucję "uśpionego mandatu". Stwarza to Putinowi szerokie pole do manewru: może zwrócić mandat, dokończyć prezydenturę i odzyskać mandat - zauważa politolog.
Zgodnie z konstytucją prezydent nie może rozwiązać Dumy w pierwszym roku jej urzędowania. Krysztanowska nie wyklucza, że Putin może wykorzystać ten czas na zainicjowanie procesu zmiany konstytucji.
Dzięki popularności Putina, wynikającej przede wszystkim z coraz lepszej sytuacji materialnej Rosjan, która z kolei jest efektem koniunktury na światowym rynku ropy naftowej i gazu ziemnego, triumf Jednej Rosji w wyborach nie budzi żadnych wątpliwości. Otwarta pozostaje tylko jego skala. Z badań niezależnego Centrum Analitycznego Jurija Lewady wynika, że putinowska partia uzyska 67% głosów. Obok niej w nowej Dumie znajdzie się prawdopodobnie tylko Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPFR) Giennadija Ziuganowa, której sondaż centrum Lewady daje 14% głosów.
Pozostałe partie - twierdzi ta placówka - nie przekroczą 7-procentowego progu wyborczego: nacjonalistyczną Liberalno-Demokratyczną Partię Rosji (LDPR) Władimira Żyrinowskiego poprze 6% wyborców, lewicowo-populistyczną Sprawiedliwą Rosję Siergieja Mironowa - 4%, demokratyczną partię Jabłoko Grigorija Jawlińskiego - 2%, a liberalny Sojusz Sił Prawicy (SPS) Nikity Biełycha - 1%.
Innego zdania są dwa zbliżone do Kremla ośrodki socjologiczne - FOM i WCIOM - które prognozują, że do Dumy wejdą jednak cztery partie. Jeśli ich prognozy potwierdzą się, będzie to oznaczać utrzymanie politycznego status quo z obecnej Dumy, w której Jedna Rosja kontrolowała 297 mandatów, KPFR - 44, Sprawiedliwa Rosja - 33, a LDPR - 29.
Start Putina z listy Jednej Rosji sprawił, że na partię prezydenta pracowała cała machina państwowa, w tym milicja, służby specjalne i media elektroniczne. Bodaj jedyny ból głowy, jaki władza ma w związku z wyborami - to frekwencja. Efekt jest taki, że wielu Rosjan skarży się, iż wywierane są na nich naciski, by głosowali w miejscu pracy.
Przeciwnicy Putina z koalicji Inna Rosja zapowiedzieli już, że nie uznają wyników niedzielnych wyborów i że użyją wszelkich legalnych metod, by doprowadzić do ich anulowania.
W petycji złożonej w Centralnej Komisji Wyborczej napisali oni m.in., że "w Rosji z pomocą siły odbudowuje się system jednopartyjny, którego celem jest scementowanie obecnego reżimu". "Partii władzy wolno dzisiaj wszystko: rekrutować prezydenta, zastraszać wyborców, agitować w szkołach, wymuszać pieniądze od biznesu i podporządkowywać sobie wszystkie federalne stacje telewizyjne" - podkreślili. (sm)
Jerzy Malczyk